Mateusz Baran: Trenuję na różnym podłożu
Opublikowane w śr., 20/11/2013 - 12:14
Trening treningowi nierówny. Każdy mój tydzień jest pewnym schematem, według którego układam kolejne zadania. Im trudniejszy i bardziej wymagający jest bieg, tym lepszą trasę do zrealizowania go wybieram. Mówiąc lepszą, mam na myśli taką, na której nie będę musiał myśleć o bezpiecznym stawianiu stóp, czy ilości zakrętów do pokonania.
Najczęściej dla treningów interwałowych i progowych wybieram asfalt. Czasami zdarza się, szczególnie w wakacje, że korzystam z bieżni. Nawierzchnia asfaltowa lub tartanowa pozwala mi na osiąganie zamierzonych prędkości i skupienie się na obranym celu. Nie polecam robienia odcinków dłuższych niż 3 km na bieżni(7,5 okrążenia) ponieważ jest to zbyt monotonne i zwyczajnie nudne. Ogromnym plusem jest oczywiście możliwość kontrolowania czasu co 400, a nawet 200 m, jednak najbardziej jest to przydatne na dystansach od 400 do 1600 m. Na dłuższych odcinkach nie czuję potrzeby spoglądania co chwilę na zegarek.
Jeśli chodzi o trening progowy, który danego dnia ma trwać od 20 minut do godziny, najlepsze moim zdaniem są okrążenia mające ponad półtora kilometra. Znajduję takie trasy, na których nie będę musiał zmagać się z ostrymi zakrętami, by nie tracić rytmu podczas czasówki. Bardzo dużym plusem biegania po pętli jest niwelowanie dużego wiatru wiejącego w danym kierunku.
Przykładowo tego typu miejscem mogą być warszawskie Pola Mokotowskie. Pomimo sporej ilości ludzi jest tam bardzo wiele ścieżek przez co czas i kilometry mijają bardzo szybko.
Innym przykładem może być Kępa Potocka na Warszawskim Żoliborzu. Tam, biegnąc wzdłuż kanału, można zaliczyć ponad 4 kilometry podczas jednej pętli.
Są to przykładowe miejsca, w których zdarzało mi się robić biegi. Ciągnąłem je na większych obrotach i tak naprawdę nie mam nic do zarzucenia tego typu trasom.
W inne dni, kiedy w planie jest spokojne wybieganie, zazwyczaj staram się unikać dróg asfaltowych. Wolny bieg mimo spokojnego tempa o wiele bardziej męczy uda na ścieżce leśnej czy polnej drodze. Poza tym bieganie po lesie jest o wiele mniej męczące psychicznie. Otoczenie pozwala zapomnieć o kilometrach, przez co szybciej mija nam czas. Jeżeli dłuższe wybieganie ma nam zająć ponad 20 kilometrów w przykładowym średnim tempie 4:40, to będzie to ponad półtorej godziny biegu. O wiele przyjemniej i szybciej minie ten czas w lesie, niż między blokami czy na jakiejś prostej trasie wzdłuż ulicy.
Dla przykładu mogę podać Las Kabacki. Znajduje się on stosunkowo blisko mojego domu, dlatego raz na jakiś czas odwiedzam tamte ścieżki.
Innym przykładem może byś Lasek Bielański, w którym od zeszłego roku zdarza mi się trenować kilka razy w tygodniu. Ten drugi jest moim zdaniem bardziej wymagający jednak oba spełniają moje oczekiwania.
Ważne jest również to, że polne ścieżki znacznie bardziej amortyzują moment opadania stopy na ziemię. Dodatkowo, jeśli ktoś ma tendencję do opadania na piętę znacznie bardziej przeciąża w ten sposób stawy kolanowe. W miękkim podłożu znacznie lepiej rozchodzi się energia, jaką przekazuje stopa podczas lądowania. Minusem tego typu ścieżek może być piach, który szczególnie w ciepłe dni przeszkadza cofając stopę do tyłu podczas odbicia. Z tego powodu na ciężkie i szybsze treningi unikam tego typu nawierzchni.
Podczas biegu spokojnego czas nie odgrywa znaczącej roli, dlatego lekko niestabilna nawierzchnia nie robi wielkiej różnicy.
Innym powodem częstego biegania po naturalnym podłożu, jest wzmacnianie stawów skokowych. Teren nierówny sprawia, że stopa za każdym razem upada trochę inaczej. Zmusza mnie to do większego skupienia nad stawianiem kolejnych kroków. Więzadła wokół stawów skokowych znacznie mocniej stabilizują stopę przed skręceniem.
Ogólnie rzecz biorąc nawierzchnie twarde przeznaczam na treningi, w których główną rolę odgrywa czas. Lekki trening właściwie za każdym razem przeprowadzam na miękkim i lepiej amortyzującym podłożu.
Mateusz Baran, Stowarzyszenie Warszawiaky Athletics Club