RMD Winter Run: Można było biec w kąpielówkach
Opublikowane w ndz., 02/03/2014 - 16:44
Sobotni bieg RMD Winter Runl, inaugurujący nowy sezon Montrail Ligi Biegów Górskich, zimowy niestety był tylko z nazwy. Szczyrk przywitał uczestników pięknym słońcem i temperaturą znacznie na plusie. Jednym plusem takiej aury mogły być jedynie rekord trasy – relacjonuje z Żywiecczyzny Bartłomiej Trela, przyjaciel Festiwalu Biegowego w Krynicy-Zdrój.
umiejscowiony był na terenie Hotelu Orle Gniazdo. Roztaczał się z niego widok na jedyne w okolicy resztki śniegu. Ostał się on jedynie na krótkim odcinku nartostrady w podszczytowych partiach Skrzycznego.
Trasa biegu wiodła w większości, z powodu braku jakiegokolwiek śniegu, dragami asfaltowymi. Z danych zarejestrowanych przez mojego GARMIN'a było to nieco ponad 8 km i +/-729 m przewyższenia (+585 m /-144 m). Z tego co podają organizatorzy, całość biegu miała długość ok. 7 km i ok. 620m przewyższenia (+ 515 m/-105m). Drobna rozbieżność nie miała najmniejszego wpływu na cały start.
Na początek bardzo szybki zbieg do centrum Szczyrku. Następnie krótki odcinek, zamkniętym na chwilę dla ruchu, jednym pasem głównej drogi przez miasto. Zakręt w prawo i powrotna droga pod Hotel. Tym razem już pod górkę i to całkiem stromą.
Lipcowe słońce, w marcu, zrobiło swoje i większość zawodników była dobrze rozgrzana. Szczególnie ci którzy nie przewidzieli aż tak wysokich temperatur. Strój startowy wg mnie na te zawody to jak najbardziej kąpielówki, a za podkoszulek krem z filtrem.
Podczas truchtu pod górę przyszedł czas na pozowanie do zdjęć. Po raz pierwszy imprezę typu „trial running" obsługiwał, znany Wam choćby z Festiwalu Biegowego w Krynicy-Zdrój, serwis fotomaraton.pl. Chciało by się powiedzieć NARESZCIE. Dotychczas swoje zdjęcia z biegu można było jedynie, przy dużym szczęściu, zobaczyć dzięki ludziom dobrej woli, którzy mieli czas i ochotę zrobić kilka fotek i umieścić je na facebooku lub innych portalach tematycznych.
Słońce nie odpuszczało. Trasa również, ponieważ był to bieg w stylu alpejskim więc w przeważającej części pod górę. Przyszła wiec pora zrezygnować z truchtu i przejść na szybki marsz. Dało to możliwość wymiany kilku zdań z innymi uczestnikami. Co jest bardzo przyjemne i podnosi na duchu.
W połowie drogi na Klimczok asfalt ustąpił miejsca utwardzonej, szutrowej drodze. Była to niewątpliwie ulga dla większości uczestników, którzy bądź co bądź ale jednak wyposażeni byli w obuwie do biegów górskich.
Bezchmurne niebo, wspaniałe widoki na całą okolicę, a przede wszystkim widok wracających już triumfatorów biegu, dodał dodatkowej energi na ostatni odcinek trasy. Na drzewach przypięte tabliczki 500 m...400 m. Pora więc przyspieszyć i chociaż na mecie pokazać że jednak to bieg a nie sobotni spacer po górach.
Już tylko zakręt w prawo i... Tak, a jednak jest namiastka zimy. Organizatorzy „zadbali” żeby chociaż finisz odbył się po śniegu. Los tak chciał że ostatnia, stumetrowa prosta do mety, „wyłożona” było twardym śniegiem.
Pierwszy dostąpił zaszczytu przebiegnięcia po resztach zimy, Piotr Czapla w czasie 36:48.8. Bez żadnej niespodzianki, pierwsza z pań, bezkonkurencyjna Dominika Wiśniewska-Ulfik, gorsza jedynie o 5:23.5 od Piotra.
Pozostało tylko odebrać depozyt i wraz z nowo zapoznanymi kolegami zbiec do punktu zbornego, Hotelu Orle Gniazdo. Na wszystkich uczestników czekała gorąca grochówka, a podczas rozdania nagród również pyszne ciasteczka.
Podsumowując. Zawody prawie udane. Do szczęścia zabrakło mi mimo wszystko zimowej aury. Jednak tak pięknej pogody nie mogłem zmarnować i wybrałem się na pobliskie szczyty zaliczane do Korony Gór Polski.
Sobotni dzień zakończyłem wejściem na Skrzyczne i Czupel. W sumie zawody połączone z treningiem zostawiły 30 km i ponad 2000 m przewyższenia w nogach.
A tak wyglądało to na żywo:
Bartłomiej Trela, przyjaciel Festiwalu Biegowego w Krynicy-Zdrój