„Szybko po Woli”: Grupowy "falstart", pechowa sznurówka [ZDJĘCIA]

 

„Szybko po Woli”: Grupowy "falstart", pechowa sznurówka [ZDJĘCIA]


Opublikowane w ndz., 06/04/2014 - 14:48

Dziś w Parku Szymańskiego na warszawskiej Woli rozpoczął się nowy cykl biegów na 10 km pn. „Szybko po Woli”. Inauguracja imprezy nie ściągnęła tłumów biegaczy – część wybrała mokotowski Bieg SGH, jednak nie zabrakło dobrych zawodników, którzy zadbali o poziom rywalizacji. Oryginalną historię napisała triumfatorka rywalizacji pań, oraz... startowy pistolet.

W niedzielny poranek, w okolicach ulicy Górczewskiej na Woli, mają miejsce prawdziwe pielgrzymki na miejscowy bazar „Olimpia”, który odbywa się tu raz w tygodniu na stadionie lokalnego klubu piłkarskiego. Co chwilę z autobusów wysiadają kolejne grupy miłośników tanich zakupów, drobiazgów i okazji. „Tam to teraz są zawody” - powiedział z uśmiechem jeden z uczestników inauguracyjnego biegu.

Po drugiej stronie ulicy Górczewskiej, w pustym parku Edwarda Szymańskiego rozgrzewali się pierwsi biegacze. Pogoda nie rozpieszczała spacerowiczów, było chłodno i pochmurno. Dlatego organizatorzy nie musieli się dziś martwić o dzielenie parku z pieszymi, rowerzystami czy rolkarzami.

Wśród tej pustki wybijały się fontanny oraz wielki napis START, który wskazywał, gdzie mają się kierować uczestnicy aby dotrzeć do biura zawodów. Gdyby tak w części zbliżyć się do popularności bazaru, to cykl „Szybko po Woli” nie miałby problemów z frekwencją. Nie od razu jednak... Wolę zbudowano.

Z czasem park Szymańskiego, zaczął się wypełniać biegaczami. Przy biurze zawodów zaczęły tworzyć się kolejki. Wśród rozgrzewających się spotkałem Rafała Rusiniaka, zwycięzcę Grand Prix „zBiegiemNatury” w Warszawie, który nie chciał jednak uważać się za faworyta.

Równie asekuracyjny był Sebastian Polak, który jako faworyta wskazywał… Rafała Rusiniaka. Jednak pamiętając że Polak wygrał z zawodnikiem AZS AWF Warszawa podczas Biegu Noworocznego, można było czuć w tym trochę dyplomacji.

W myśl przysłowia, że gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta, swojej szansy mógł szukać Daniel Korolkiewicz. Zawodnik Entre.pl Team często jest czołówce różnych biegów w stolicy, osiągając bardzo dobre czasy, ot choćby 34:25 na Biegu Wilczym Tropem, rozgrywanym na takim samym co dziś dystansie 10 km.

Zawody rozpoczęły się o godzinie 10:00 od wspólnego odliczania. Ostatecznie na starcie stanęło 120 osób. Sygnał do startu dać mieli przedstawiciele urzędu dzielnicy, niestety pistolet nie zadziałał i czołówka była już kilkadziesiąt metrów na trasie, gdy rozległ się strzał. Wzbudziło to kolejna salwę, tym razem śmiechu. „Traktować to jak falstart” – dobiegło z peletonu biegaczy. Jednak grupa nabierała rozpędu i nikt nie myślało tym żeby wracać na start.

Uczestnicy do pokonania mieli 4 pętle po 2500m każda. Momentami mogli poczuć się jak kierowcy Formuły 1, bo zakręty przypominały szykany, które muszą pokonywać Lewis Hamilton czy Sebastian Vettel. Dodatkowo jedna długa prosta na rozwinięcie skrzydeł i dla dodania uroku trasie pokonanie kładki.

Praktycznie od początku rywalizacja o zwycięstwo toczyła się między Sebastianem Polakiem a Rafałem Rusiniakiem. Raz jeden był na prowadzeniu raz drugi. Sytuacja zmieniła się pod koniec ostatniego okrążenia, gdy zawodnikowi AZS AWF rozwiązała się sznurówka i już nie mógł biec tak szybko jak lider. Tuż za nimi przybiegł Daniel Karolkiewicz.

– Jestem w tym parku pierwszy raz chociaż mijam go często. Jest to fajne miejsce, ale zdziwiła mnie liczba zakrętów - powiedział na mecie Sebastian Polak, który osiągnął czas 33:03. – Te zakręty dawały w kość, bo czasami trzeba było się zatrzymać żeby zrobić nawrót. To trochę męczyło psychicznie. Pogoda jak dla mnie była super. Akurat nie wyszło słońce, a im chłodniej, tym lepiej dla mnie. Pod koniec Rafał krzyknął, że rozwiązał mu się but. Nie wiadomo więc jaka by była walka na ostatnich metrach. Miałem jednak zapas sił na finisz – relacjonował zwycięzca.

Wśród kobiet zwyciężyła Agata Bogucka z czasem 42:36. Było to dla niej pierwsze zwycięstwo w klasyfikacji generalnej jakiegokolwiek biegu. Do tej pory stawała na podium kategorii wiekowych w różnych biegach, ale nigdy nie była pierwszą kobietą na mecie.

– Czy będę chciała chciała utrzymać prowadzenie w tej imprezie? Nie wiem. Muszę przyznać, że ten dystans jest stresujący – powiedziała nam na mecie z uśmiechem pani Agata. – Tu trzeba biec szybko i solidnie się zmęczyć. Ja gdy zapisuje się na bieg, to na dwa dni imprezą chciałabym zrezygnować. Tak też było teraz. Wahałam się długo czy tu wystartować i prawie się spóźniłam. Jak widać, czasami warto zaryzykować – powiedziała zwyciężczyni.

Cała impreza, przygotowana przez ERGO Centrum Biegowe przy współpracy z Urzędem Dzielnicy Wola, przebiegała w miłej atmosferze przy skocznej irlandzkiej muzyce. Na zwycięzców czekały statuetki. Kolejny bieg w ramach cyklu „Szybko po Woli” odbędzie się 4 maja. W klasyfikacji generalnej wyniki będą ustalane na podstawie zsumowania trzech najlepszych biegów.

RZ

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce