Spontaniczny zwycięzca II Biegu Flagi. Biegowa lekcja patriotyzmu w Warszawie [ZDJĘCIA]
Opublikowane w pt., 02/05/2014 - 20:13
Od 2004 rok dzień 2 maja obchodzony jest jako Dzień Flagi Rzeczypospolitej Polskiej. Z tej okazji w Warszawie zorganizowany został Bieg Flagi. Dziś miał swoją drugą odsłonę. Dzięki uczestnikom, którzy wystąpili w narodowych barwach lub przed sama metą wyjmowali biało - czerwoną flagę, bieg znów był dobrą lekcją patriotyzmu.
O godzinie 14:50 prawie 600 biegaczy rozpoczęło rywalizację na terenie warszawskiej Cytadeli. Twierdza zbudowana została z rozkazu cara Rosji po upadku powstania listopadowego. Obecnie mieści się tam muzeum oraz Dowództwo Wojsk Lądowych. Trasa zawodów wiodła również po kilku pobliskich ulicach Starego Żoliborza.
Zanim jednak biegacze pojawili się na trasie, sygnał do startu dała armata. Huk musiał być słyszany wysoko w chmurach, bo chwilę później zaczął padać deszcz.
Już podczas rozgrzewki widać było twarze, które stanowić miały o sile biegu. W skupieniu razem ze znajomymi przygotowywał się do zawodów Rafał Rusiniak, który od niedawna reprezentuje zespół Entre.pl Team, czyli organizatora biegu. Młody zawodnik rozstał się z bieganiem na bieżni i z klubem AZS AWF Warszawa. Jego najgroźniejszym rywalem miał być ubiegłoroczny zwycięzca imprezy Sebastian Polak, który jest ostatnio w bardzo dobrej formie.
W ostatnim momencie na imprezie pojawił się także Artur Jabłoński (zwycięzca Grand Prix Warszawy 2013, drugi w Maratonie Bieszczadzkim 2013). Praktycznie podium było pełne. Można było spierać się tylko o kolejność. Uczestnicy przestrzegali jednak, by nie dzielić skóry na niedźwiedziu.
Biegacze mieli przed sobą 10 km, czyli trzy pętle oraz dobieg w kierunku mety. Już po pierwszym okrążeniu widać było że w dobrej dyspozycji jest Jabłoński. Zawodnik prowadzonej przez siebie grupy „Szczególnie dziewCZYNY” bardzo dobrą i równą pracą osiągnął przewagę nad Polakiem i Rusiniakiem. Mimo, że wspomniana dwójka traciła kilkanaście metrów, to jednak nie składała broni. Tempo rywalizacji było zawrotne.
Wśród pań bieg prowadziła Agnieszka Łęcka z grupy JacekBiega Running Team. Zawodniczka dobrze jest znana w stolicy dzięki dobrym występom m.in. w Grand Prix Warszawy. Tu jednak miała trudną rywalkę w osobie Ilony Polak, która co jakiś czas naciskała ją i chciała odebrać pozycję liderki.
Po ponad 31 minutach, gdy ostatni z uczestników marszu nordic walking na 3 km (ruszyli po biegaczach) zmierzali w stronę linii mety, za zakrętu wyłonił się Artur Jabłoński. W dłoni trzymał biało-czerwoną flagę. Wyglądał jak kurier, który spieszy się przekazać społeczeństwu wiadomość, że dziś jest Dzień Flagi.
– Był to bardzo udany bieg. Od pierwszego kilometra ruszyłem tempem 3:10. Jeszcze na początku Rafał Rusiniak chciał dotrzymać mi kroku ale po pierwszej pętli ustąpił – powiedział na mecie zwycięzca. – Miałem wyjechać na majówkę, ale wyjazd się nie udał. Na ten bieg zostałem tak naprawdę wyrwany z domu, bo pakiet otrzymałem o godzinie 11 od mojej podopiecznej z grupy, która miała jeden do oddania. Ponieważ działam spontanicznie, to przyjechałem. Było warto – opowiadał Artur Jabłoński. Podkreślał wyjątkowy charakter biegu.
Drugie miejsce zajął zmęczony Sebastian Polak, a trzecie Marcin Stokowiec z Budowlanych Kielce. Czwarty wbiegł na metę Rafał Rusiniak.
W chwili gdy kończyliśmy rozmowę ze zwycięzcą, na metę wbiegła zmęczona, ale szczęśliwa Agnieszka Łęcka. – Cieszę się, że udało mi się wygrać w tak renomowanym biegu – powiedziała nam po chwili. – Ze względu na pogodę nie przypuszczałam, że tak dobrze mi pójdzie. Było ślisko, padał deszcz i organizm zaczął się wychładzać. Zaczęło się pojawiać nawet zwątpienie czy w ogóle dobiegnę. Dodatkowo koleżanka nie dała mi odpocząć. Gdzieś w koncie oka jej koszulka ciągle się pojawiała. Dzięki temu jednak udało mi się pobić swój rekord życiowy – powiedziała na mecie szczęśliwa Agnieszka Łęcka.
Drugie miejsce (podobnie jak mąż Sebastian) zajęła Ilona Polak, a trzecie Justyna Kostrzewska.
Nie tylko osoby, które stawały na podium były szczęśliwe. Nikt żałował, że nie wyjechał ze stolicy, bo pogoda nie sprzyjała opalaniu nad jeziorem czy grillowaniu na działce. Ale nie tylko dlatego. – Uważam, że trzeba uczcić ten Dzień Flagi. Jest to przecież ważny symbol. Oczywiście każdy woli inaczej spędzać wolny czas – powiedział nam Jakub Aksamit z KM Aktywni Sochaczew, który tym razem nie biegł, tylko maszerował z kijkami.
Mimo, że jest to dopiero druga edycja to impreza dorobiła się już swoich wiernych sympatyków. – W tym biegu po raz pierwszy wystartowałem rok temu. Był tak świetnie zorganizowany, że postanowiłem pobiec tu znów. Oprócz tego czuje, że jestem w dobrej formie. Nie wiem czy była tu pełna „dycha”, ale jeśli tak, to poprawiłem swój rekord o 50 sekund. Mój poprzedni rekord ustanowiłem trzy tygodnie temu podczas Orlen Warsaw Maratonu (36:46). Wszystko zawdzięczam trenerowi Jackowi Gardenerowi, który prowadził mnie przez trzy okrążenia – powiedział nam na mecie Piotr Mądrach.
Oprócz biegu na terenie Cytadeli zorganizowano prawdziwy piknik rodzinny. Grupy rekonstrukcyjne przygotowały wiele atrakcji. Było też kilka wystaw, a na scenie głównej grała Orkiestra Wojskowa. Dla najmłodszych, i nie tylko, była to doskonała okazja zwiedzenia historycznego miejsca i uczczenia przypadającego dziś święta.
Pełne wyniki biegu w naszym KALENDARZU IMPREZ.
RZ