Sportowe święto w Skawinie. Wioletta Frankiewicz zapatrzona w... pośladki kolegi z trasy [ZDJĘCIA]
Opublikowane w sob., 10/05/2014 - 22:16
Sobotnie popołudnie w leżącej tuż obok Krakowa Skawinie minęło pod znakiem świętowania nie tylko 650-lecia miasta, ale też XII Międzynarodowego Biegu Skawińskiego. Impreza ta jest już tradycją i przez lata istnienia przypadły jej liczne tytuły i wyróżnienia.
Nic dziwnego, bo widać wyraźnie, że dzisiaj całe miasto żyło sportową atmosferą. Przygotowano objazdy, wyłączono z ruchu część ulic, do parkingu i biura zawodów prowadziło wyraźne oznakowanie. Pełen profesjonalizm.
Już 2 km przed Skawiną gości witał spory... korek. Na stojących w nim samochodach z rejestracjami z całej Polski widać było naklejki z sylwetkami biegaczy i znaczkami maratonów z całego świata. Sami swoi!
Przez południem w miejskim parku zaczęły się gromadzić grupy biegaczy. Tańczono zumbę, rozmawiano, rozgrzewano się. Były stoiska z pamiątkami i przekąskami. Między biegaczami i spacerującymi rodzicami przemykali rolkarze, nie brakowało biegających z psami i kijkarzy.
Najpierw swój czas miały dzieci i młodzież, rywalizując na krótszych i dłuższych dystansach.
Około 13:45 w części parku oddalonej od biura zawodów i głównej mety wystartowali miłośnicy nordic walking. Przeszli pięć pętli trawiasto-żwirowej trasy, uzyskując w ten sposób dystans 2 km. Część z nich startowała o 15:30 w biegu głównym na dystansie 10 km, zaliczanym do Ligi Festiwalu Biegowego.
Godzinę przed biegaczami na trasę ruszyli rolkarze, pokonując dystans 9 km. Ostatnia z zawodniczek wpadła na metę w ostatniej chwili… a właściwie tuż po niej. Dokładnie w momencie, kiedy padł strzał startowy biegu głównego, powodując tym samym falstart i niewielkie opóźnienie. Odliczanie powtórzono i tysiąc zawodników mógł wystartować już bez przeszkód.
Trasa była płaska i prosta, ale zawodnikom dawał się we znaki upał. Było zdecydowanie cieplej, niż zapowiadane 19 stopni. Do tego pełne słońce na odkrytym terenie… Z pewnością również z tego powodu nie udało się pobić rekordu trasy, który Henryk Szost ustalił na poziomie 29:13. Pierwszy dzisiaj Ruslan Savchuk z Ukrainy biegł ponad półtorej minuty dłużej. Na kolejnych miejscach uplasowali się jego rodacy. Najszybszy z Polaków, Tomasz Kawik, ukończył bieg na szóstym miejscu.
Wśród pań triumfowała Wioletta Frankiewicz z czasem 35:03. Misttzyni bieżni na mecie zachwalała dobrą organizację i atmosferę biegu. Podziękowała organizatorom oraz… panu Pawłowi, który „osłaniał ją przed wiatrem”. Zapytana o jakiego pana Pawła chodzi, z rozbrajającą szczerością przyznała, że nie wie, bo większość trasy skupiała się… na jego pośladkach.
Wielu uczestników biegu chwaliło dobrą trasę, narzekając jednocześnie na wysoką temperaturę. – Było super, naprawdę super, ale zdecydowanie za gorąco. Urwałbym więcej z mojego życiowego rekordu, gdyby było chłodniej, ale i tak się udało tych kilkanaście sekund. Jestem bardzo zadowolony – emocjonował się tuż za metą Paweł.
Ola, która startowała w zawodach pierwszy raz, była zachwycona podniosłą atmosferą: – Konwój policjantów na czele, setki biegaczy wokół mnie… Przez chwilę zastanawiałam się, co tu właściwie robię. Ale było wspaniale. Bardzo mi pomógł doping publiczności, aż chciało się biec dalej, mimo upału i zmęczenia. To były moje pierwsze zawody, ale na pewno nie ostatnie!
KM
Zapis transmisji online z imprezy: