MP w BnO na średnim dystansie: Zwodnicze ścieżki w Młodzieszynie
Opublikowane w pon., 09/06/2014 - 13:09
Po sobotnich sprinterskich zmaganiach na Warszawskiej Starówce, uczestnicy Mistrzostw Polski w Biegach na Orientację przenieśli się do Młodzieszyna k.Sochaczewa. Tam, wśród gęstych drzew, zmagali się ze średnim dystansem. Znakomitą postawą dopełnili sukcesu warszawskich mistrzostw.
Jak we mgle
Rywalizacja o krajowy prymat tym razem toczyła się w 10 kategoriach wiekowych wśród kobiet i 13 wśród mężczyzn, oczywiście na różnych dystansach – np. młodzicy z kat. K16 pokonywali 3 km, na których rozstawiono 12 punktów kontrolnych, panowie z kategorii M21 (najważniejszą kategorią mistrzostw) mierzyli się z dystansem 6,4 km i 25 pk.
Jak relacjonuje Jacek Morawski z UNTS Warszawa, dodatkowym utrudnieniem podczas biegu oprócz upału były wzniesienia oraz gęsty las. – Zawody odbywały się w typowym dla Mazowsza lesie. Dużo było małych zniesień do 20 metrów. Czasem więc trzeba było biegać pod górkę i z górki. Było to dość interesujące – opowiada organizator, mistrz kraju na średnim dystansie BnO z 2012 roku
– Drugim utrudnieniem była ograniczona widoczność, krótsza niż 100m, która uniemożliwiała szybkie bieganie. Cały czas trzeba było dobrze nawigować i trzymać tempo biegu. Oczywiście było ono odpowiednio mniejsze, bo przez cały fragment nie dało się biec tak samo szybko. Niektóre ścieżki były zwodnicze, choć akurat w drugiej części trasy, w lesie sosnowym, można były przycisnąć – relacjonuje Jacek Morawski.
Trudna rola zawodnika – działacza
Zdaniem uczestników zawody stały na najwyższym poziomie organizacyjnym. Zadbano nawet o to, by na trasie czekał punkt z wodą, co nie jest wymagane podczas zawodów na średnim dystansie.
– Sama otoczka i procedura startu była podobna do tego, co działo się w sobotę na Starówce. Oczekiwanie na start w specjalnej strefie uniemożliwiało kontakt z zawodnikami, którzy skończyli już zmagania. Sam teren faktycznie okazał się trudniejszy, niż te treningowe, zalecane przez organizatora. Las liściasty zwalniał tempo biegu i nie pozwalał właściwie odczytać rzeźby terenu. Pierwszy fragment trasy wszystkim sprawił problemy. Nie było osoby, która nie zrobiłaby błędu. Nawet elita miała kłopoty. Kto zrobił ich mniej, stawał na podium lub w jego okolicach. Trasę skonstruowali czołowi krajowi budowniczy. Nie było takich punktów za darmo. Trzeba było być skoncentrowanym – komentuje Łukasz Charuba z Łodzi, który w kategorii M21 zajął 12. miejsce.
– Dla mnie nie był to łatwy start. Rola działacza w klubie, któremu zależy na dobrych występach swoich zawodników, czasami wytrąca z koncentracji. Jednak wiadomości o tym, że ktoś zdobył medal, dają trochę radości. Z drugiej strony, gdy komuś nie szło, łatwo było się rozproszyć. Jest to wyzwanie, które przynosi wiele radości – powiedział nam prezes UKS Orientuś Łódź.
Faworyt daleko
Nie zawsze po złoty medal sięgali faworyci. Tym razem fortuna nie sprzyjała faworytowi do złotego medalu w kategorii M20 Piotrowi Parfianowiczowi. Mistrz świata juniorów w biegach na orientację, ukończył zmagania na piątym miejscu. Mniej błędów popełnił jego kolega klubowy z UNTS Warszawa Krzysztofa Wołowczyk, który mógł cieszyć się ze złotego medalu. Była to, jak tłumacyz Jacek Morawski, największa niespodzianka niedzielnych zmagań.
Nie brakowało też rywalizacji do ostatnich sekund. W kategorii M16 dzięki sprinterskiemu finiszowi zwyciężył Marcin Biederman z Wawelu Kraków. Dość powiedzieć, że jeszce na na ostatnim punkcie p. Marcin przegrywał z Fryderykiem Pryjmą ze Spójni Warszawa o 2 sekundy. Ostatecznie pokonał go o 10 sekund.
W elitarnej kategorii K21 wśród kobiet najlepsza była Daria Lajn z Azymutu Pabianice, a wśród mężczyzn w kategorii M21 Wojciech Kowalski z WKS Śląska Wrocław.
Różowa przyszłość BnO
– Poziom czołówki jest stabilny a nawet trochę rośnie – cieszy się Jacek Morawski. – Zawodnicy dorastają, przechodzą do kolejnych kategorii i ta spirala rywalizacji się nakręca. Dodatkowo przez to, że więcej osób zaczyna biegać, konkurencja jest większa, jest więcej osób z którymi można się ścigać. Dla nas dużym zaskoczeniem było, że w samej kategorii K21 mieliśmy prawie 50 uczestniczek. Kiedyś było nie więcej niż 30. Przybywa również amatorów, którzy też lepiej sobie radzą. W ciągu dwóch dni mieliśmy tylko jeden przypadek nieklasyfikowania z powodu przekroczenia limitu czasu. Kiedyś było ich więcej – podkreśla organizator.
W sumie w warszawskich mistrzostwach wzięło udział ok. 400 zawodników z całej Polski. Pełne wyniki rywalizacji, także w sobotnim sprincie, znajdziecie w naszym KALENDARZU IMPREZ.
RZ
fot. Piotr Dymus