Grand Prix Małopolski: Limanowa Forrest, czyli w górę i w dół. Walczyli z upałem [ZDJĘCIA]
Opublikowane w pon., 07/07/2014 - 00:35
W palącym słońcu 485 biegaczy obojga płci, w różnym wieku wystartowało w VI Międzynarodowym Biegu Górskim „Limanowa Forrest”, zaliczanym do cyklu zawodów o Grand Prix Małopolski. Bieg ukończyło 380 osób.
– W tym roku mamy rekord frekwencji, z roku na rok zawodników przybywa i rośnie ranga imprezy – mówił przed startem Paweł Sułkowski, sekretarz zarządu KS Limanowa Forrest. – Jeżeli chodzi o prestiżową ligę biegów górskich, to mamy już najwyższy wskaźnik. Bieg jest może i krótki ale dość treściwy. Sześć i pół kilometra, z tego blisko połowa to ostry podbieg, gdzie przewyższenie wynosi 300 metrów. Dla organizmu to taki wysiłek, jakby się przebiegło półmaraton po płaskim terenie. Stawili się zawodnicy z całej Polski, łącznie z najlepszymi jeśli chodzi o biegi górskie, jak Daniel Wąsik, Andrzej Długosz, Maria Cebo, Dominika Ulfik.
Zawodnicy wystartowali z dworca autobusowego w Limanowej i pobiegli na widoczną w oddali Górę Miejską (716 m n.p.m.), którą wieńczy najwyższy w Polsce Krzyż Milenijny (37 m), a potem już cały czas w dół. Kończyli bieg skrajnie wyczerpani, bo upał każdemu dał się we znaki. Tym większe była satysfakcja na mecie.
Najstarszym biegaczem był 87-letni Edward Mucha z KS Limanowa Forrest, fetowany przez organizatorów i gorąco oklaskiwany przez rywali.
Największy rodzinny team to familia Borków z Nowego Sącza, która przedstawiła głowa rodzina, Andrzej Borek, ongiś wspaniały piłkarz WCKS Dunajec Nowy Sącz, a obecnie wzięty trener tenisa ziemnego: – Przyjechałem do Limanowej z wnukiem, osiem i pół miesiąca, który jeszcze nie biega, ale już obserwuje, jego rodzice, czyli moja córka i zięć, potem druga córka z chłopakiem, moja żona, moja siostra z córką plus jeszcze syn mojej drugiej siostry. Oprócz małego i ojca, który go pilnuje, to wystartuje osiem osób z naszej rodziny. Reprezentujemy klub Tenis AS Nowy Sącz”.
Pan Andrzej pobiegł w Limanowej po raz trzeci. – To jest bardzo trudny bieg, ale już taki kultowy. Tu dużo ludzi przyjeżdża, a jak już ktoś raz przyjedzie, to później wraca. Atmosfera jest taka, że chce się biegać w Limanowej – opowiadał.
Wśród biegaczy dostrzegliśmy Marcina Dudę, syn przewodniczącego NSZZ „Solidarność” Piotra Dudy. Przeważali zawodnicy z Małopolski, ale byli też przedstawiciele innych regionów: Krakowianie, Warszawiacy, Ślązacy, Poznaniacy itd. Pobiegło aż 67 funkcjonariuszy służb mundurowych: policjanci, strażacy, wojskowi, leśnicy, pogranicznicy. Wystartowało także kilkunastu obcokrajowców, głównie Ukraińcy W Limanowej nie było żadnego czarnoskórego biegacza, pewnie z tego względu, że pula nagród pieniężnych była skromna (600, 400 i 200 zł).
Biegaczy serdecznie powitał na Ziemi Limanowskie, a później najlepszych dekorował w szkole burmistrz Władysław Bieda. Bank Spółdzielczy w Limanowej ufundował nagrodę dla zwycięzcy premii górskiej, usytuowanej pod Krzyżem Millenijnym.