Biathlonowy nordic walking: „Karniaki” nie zatrzymały miejscowych [ZDJĘCIA]

 

Biathlonowy nordic walking: „Karniaki” nie zatrzymały miejscowych [ZDJĘCIA]


Opublikowane w pon., 14/07/2014 - 06:10

Kościelisko oczarowało nas nie tylko wspaniałym widokiem na Giewont, ale też fenomenalną organizacją zawodów. II Otwarte Mistrzostwa Polski w Biathlonowym Nordic Walking okazały się strzałem w dziesiątkę. Dopisała pogoda, dopisali uczestnicy. Emocje sięgały zenitu. Ale zacznijmy od początku…

Już od rana w Ośrodku Biathlonowym w Kościelisku gromadzili się chętni do startu w zawodach. Wraz z numerem startowym otrzymywali oni możliwość oddania pięciu próbnych strzałów. I dla większości emocje zaczynały się już na tym etapie, bo Mistrzostwa były otwarte, więc wystartować mógł każdy, nawet ten, kto nigdy nie strzelał.

Serie próbne były więc jedyną szansą przyswojenia sobie obsługi karabinka sportowego i potrenowania celności. Techniki były różne – jedni oddawali pięć strzałów i uznawali sytuację za opanowaną, inni dokupowali amunicję i ćwiczyli celność. Jeszcze inni przymierzali się do kolejnych karabinków, sprawdzając, z którego najłatwiej będzie trafić we wszystkie tarcze. A do zestrzelenia było ich po pięć w dwóch seriach.

Strzały oddawano na leżąco z odległości 50 metrów. Pomiędzy seriami rundy marszu techniką nordic walking – każdorazowo po 1 km dla dzieci i 1,5 km dla dorosłych. Szybko okazywało się, że samo strzelanie takie trudne nie jest, ale już po znacznym wysiłku fizycznym, kiedy trudno uspokoić oddech i opanować bicie serca, trafienie w tarcze staje się wyzwaniem…

Tutaj łatwiejsze zadanie mieli biathloniści, którzy licznie stawili się na starcie zawodów. Dla części z nich nowością był za to nordic walking. Górale nadrabiali wydolnością, szybkością i doświadczeniem strzeleckim. W efekcie większość miejsc na podium we wszystkich kategoriach przypadła miejscowym zawodnikom.

Uczestniczy startowali indywidualnie w trzydziestosekundowych odstępach, począwszy od najmłodszej kategorii. Liczył się czas od startu, do mety, włącznie z tym poświęconym na strzelanie, ewentualne rundy karne lub doliczonym za wykroczenia. Każdy chybiony strzał kosztował dodatkowe 100 metrów marszu, a poruszanie się niepoprawną techniką doliczenie karych sekund. Wszystkiego pilnowali liczni sędziowie, osobni dla obu dyscyplin.

Lilianna Miś, która sędziowała najtrudniejszy odcinek trasy złożony z ostrego podejścia, nawrotu i zejścia, podsumowała zawody następująco:

- Trasa czasami zachęcała do podbiegania i wielu uczestników to wykorzystało. Chociaż po pierwszych upomnieniach wiele osób starało się nie popełniać tego błędu. Rozmawiałam z pozostałymi sędziami i okazało się, że oni na prostych odcinkach chwalili tych samych zawodników, których ja karałam. Czyli górki w tym przypadku były newralgicznym punktem. Biathloniści zyskiwali bardzo na prostych i przy strzelaniu - nie ma co ukrywać, że wielu z nich to utytułowani zawodnicy. Przekazałam swoje uwagi organizatorom, którzy zliczyli czasy, ale po mimo "karniaków” za styl, miejscowi byli szybsi.

Wyniki w naszym KALENDARZU IMPREZ.

Po zawodach wszyscy otrzymali medale i posiłek. Nagrodzono najlepszych, rozlosowano też liczne upominki, wśród których znajdowały się vouchery na pobyty w miejscowych ośrodkach i hotelach, zaproszenia na obiad, bilety do aquaparku oraz cała mnóstwo słodkości. Odrębne nagrody przeznaczono dla najstarszego i najmłodszego zawodnika. Wyróżniono też uczestników chodzących najlepszym stylem.

Pochwałom i zachwytom nie było końca, pojawiły się też propozycje, by następną edycję zawodów zorganizować znacznie szybciej niż za rok…

KM

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce