Bieg Wedla w Warszawie

 

Bieg Wedla w Warszawie


Opublikowane w czw., 07/08/2014 - 17:08

W Parku Skaryszewskim w Warszawie odbył się najsłodszy bieg w Polsce – Bieg Wedla. Imprezie towarzyszyła sprawna organizacja, ładna pogoda, wysoki poziom sportowy, ciekawe i przede wszystkim smaczne nagrody.

Rozgrzewka z mapą

Piersi biegacze zjawili się w parku już przed 10:00 rano, żeby wziąć udział w biegu na orientację. To właśnie z marszów z mapą w ręku po „Skaryszaku” wywodzi się Bieg Wedla. Można było sprawdzić się na 4 trasach – dla początkujących, familijną, zaawansowaną oraz sportową. Część uczestników po odkryciu wszystkich punktów kontrolnych w zakamarkach parku miała w sobie jeszcze tyle zapału, że włączyła się w kolejne biegi rozgrywanych w ramach imprezy.

Pierwszy medal

Jako pierwsze rozegrano biegi dla najmłodszych. O godzinie 11:00 na trasę szeroką ławą ruszyły dzieci do lat 15. Do pokonania miały dystans 1,86 km czyli jedno okrążenie wokół parku. Rodzice głośno zagrzewali swoje dzieci do biegu. Wśród ich okrzyków przebijały się takie perełki jak „Junior nie oglądaj się za siebie”, czy bardziej tradycyjne „Dawaj dawaj jeszcze trochę synu”. Każdy z młodych biegaczy otrzymywał na mecie być może swój pierwszy w życiu medal, a także słodki pakiet od firmy E. Wedel.

Po dekoracji zwycięzców pierwszego biegu, start zawodów przesunięto w inne miejsce. Oznaczało to rozpoczęcie biegu przez przedszkolaków. Ci do pokonania mieli 250m. Chociaż uczestnicy tej konkurencji byli najmniejszymi ze wszystkich startujących, to radość z uczestnictwa była największa. Tak samo duża była wrzawa towarzysząca biegowi. Może w tym narybku był przyszły Polski znany maratończyk?

Sława Ukrainie

Gdy opadł kurz po emocjach związanych ze startami młodych biegaczy, do rywalizacji przystąpiły „starszaki”. Jako pierwszy wystartował bieg na dystansie 5,5 km. Uczestnicy mieli do pokonania 3 okrążenia wokół parku. Od początku na prowadzeniu był Wojciech Kopeć, który zwycięstwa nie oddawał do końca. Wśród Pań zwyciężyła Dominika Wiśniewska Ulfik wielokrotna medalistka mistrzostw Polski w biegach górskich. Mimo, że sama trasa nie sprawiała problemu (brak podbiegów czy zakrętów) to z roku na rok widać, jak w parku niszczeją alejki, które robią się coraz bardziej wyboiste.

W tłumie zawodników łatwo można było dostrzec zawodników biegnących z ukraińską i wenezuelską flagą, w której "jest teraz podobnie jak na Ukrainie". To nasz Ambasador Jarek Rupiewicz ze swoją koleżanką Anetą. Świetny pomysł kolego!

Gwiazdy na starcie...

Jeszcze ciekawiej zapowiadała się rywalizacja na 9 km, czyli bieg główny imprezy. Na starcie w pierwszej linii, mimo krótkiej przerwy między biegami, stanęli znów Wojciech Kopeć oraz Dominika Wiśniewska Ulfik. Był też Piotr Łobodziński, czyli polski zwycięzca Pucharu Świata w Biegu po Schodach, czy Emilia Zielińska – zwyciężczyni ubiegłorocznego Cracovia Maraton oraz cyklu Grand Prix Warszawy.

… żaden nie chciał odpuścić

Wśród mężczyzn rywalizacja toczyła się właśnie między Łobodzińskim i Kopciem. Raz jeden był na prowadzeniu, raz drugi. O zwycięstwie przesądziło ostatnie 300 metrów, gdy Wojciech Kopeć objął prowadzenie i bardzo zmęczony wbiegł na metę. Tuż za nią prawie padł na kolana z wysiłku. Razem z Łobodzińskim podziękowali sobie za wyrównaną walkę.

– Zawody uważam za duży sukces. 5 km przebiegłem treningowo, ale 9 km to już całkiem inna sprawa. Rywalizowałem z Piotrkiem Łobodzińskim, który jest klasowym zawodnikiem. Mieliśmy dobre tempo, bo 3 min/km. W pierwszym starcie sam pobiegłem w tempie 3:13 min/km. Uważam że zrobiłem dobrą pracę i chętnie zjem nagrodę czyli torcik, który jest nagrodą. Trener mi nie powinien zabronić, bo trening wykonany został super – powiedział nam na mecie uradowany Rafał Kopeć.

W gości po zwycięstwo

W chwili gdy rozmawialiśmy ze zwycięzcą, na mecie zameldowała się Dominika Wiśniewska-Ulfik. Jedna z najlepszych biegaczek górskich w Polsce nie miała takiej presji ze strony rywalki. – Jestem w Warszawie, bo przyjechałam tu odwiedzić rodzinę i przy okazji wystartować (śmiech) – oznajmiła po chwili wytchnienia.

– Ten pierwszy bieg potraktowałam jako rozgrzewkę, ale udało mi się wygrać. To drugi bieg był dla mnie docelowym i tu szybciej wszyscy biegliśmy – stwierdziła. – Teraz więcej biegam w biegach płaskich, ale gdy mam za sobą imprezy górskie i nagle pobiegnę w biegu płaskim, to brakuje mi jakiejś górki – zwierzyła się zawodniczka, która przygotowuje się do majowych MP w Biegu Górskim na krótkim dystansie (Bieg na Ślężę). Wcześniej jednak zobaczymy ją znów w Warszawie, podczas Biegu na na Szczyt Rondo 1.

Słodkości na mecie

Po biegu uczestnicy mieli okazję napić się gorącej czekolady Wedla oraz zjeść regeneracyjny posiłek. Podczas losowania nagród spiker zawodów podał komunikat, że polskie panczenistki pojadą w finale Igrzysk Olimpijskich w Soczi i mają pewny medal. Wzbudziło to fale radości wśród kibiców zebranych w muszli koncertowej Parku Skaryszewskiego (ostatecznie biało-czerwone zdobyły srebro). Było to miłe zakończenie naprawdę udanego dnia.

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce