Chaszczok - Bieg na Babią Górę
Opublikowane w pt., 08/08/2014 - 10:33
„Masakra, kosmos, hardcore”. Tych i innych dosadnych słów używali uczestnicy sobotniego Biegu na Babią Górę – Chaszczok. Inauguracyjne zawody Ligi Festiwalu Biegowego w sezonie 2013/14 solidnie dały się we znaki blisko 200 biegaczom. Zwyciężyli najsilniejsi – Izabela Zatorska i Andrzej Długosz.
Słowo pogoda było tego dnia na ustach wszystkich biegaczy. Nie dość, że trasa była mokra i śliska, to temperatury niemal ekstremalne. Już na starcie przy schronisku „Diablak” wielu biegaczy miało problem z doborem odpowiedniego stroju (pomijając tych, którzy w ogóle nie przyjechali na zawody), ale niemal zerowej temperatury, placków śniegu na szczycie i widoczności na poziomie 20 metrów nie spodziewał się absolutnie nikt. A w takich właśnie warunkach przyszło finiszować na Babiej Górze.
Obiecaliśmy super pogodę … i nie pomyliliśmy się. Była super… No cóż… asekuracyjnie powiem, że poprawa pogody na wrześniowy Bieg na Babią przewidywana jest w drugiej połowie XXI wieku. Jak ktoś się będzie mnie czepiał to już mnie nie będzie :) – napisał później na oficjalnej witrynie zawodów dyrektor imprezy Sławomir Hohol.
Sama rywalizacja była jednak „gorąca”. Jak cień za faworytem Andrzejem Długoszem podążali Piotr Czapla, Daniel Wosik, Grzegorz Chajda i Lucjan Chorąży. Blisko byli też Robert Faron i Kamil Bartek, którzy starali się współpracować w pogoni za czołówką. Łatwo nie było, w pojedynku z kamiennymi schodami (przewyższenie 10-kilometrowej trasy to ponad 1200 m!) niemal wszyscy musieli się posiłkować spacerem. Najwięcej sił wykazał lider – Andrzej Długosz, zwyciężając z czasem 57:32 i niemal dokładnie trzyminutową przewagą nad Danielem Wosikiem.
Po 1 godzinie i 14 minutach na mecie zameldowała się pierwsza kobieta – Izabela Zatorska. Gabriela Ekiert i Halina Gałuszka nie odpuszczały jednak utytułowanej rywalce, tracąc na mecie nieco ponad 3 minuty. Wszyscy wpadli na metę mocno wyczerpani.
Za niemal heroiczną postawę (jak piszą w swoich relacjach na stronie imprezy jej uczestnicy, „było cholernie zimno” a przenikliwy mroźny wiatr „odbierał ostatki sił”) zarówno zwycięzcy, jak i pokonani zebrali gromkie oklaski od organizatorów i turystów, przemierzających trasę w kierunku schroniska Markowe Szczawiny. W nagrodę wszyscy biegacze otrzymali oryginalne drewniane medale pamiątkowe i… musieli samodzielnie zejść na linię startu (na szczęście już w ciuchach z depozytu). To kolejny charakterystyczny element Chaszczoka.
Na pewno warto tu przyjechać za rok. – „Chaszczoki świetnie dobrali cel biegu. Bieg jest nieprzeciętnie trudny, zróżnicowana nawierzchnia, wszelkie możliwe nachylenia terenu, nieprzewidywalne warunki pogodowe. Warto tu przyjechać by zbadać możliwości swojego organizmu i psychiki” – podsumowuje w swojej relacji z zawodów jeden z biegaczy Bartek Giemzik.