Gdy trudno o motywację... Sposób na biegową jesień i chandrę

 

Gdy trudno o motywację... Sposób na biegową jesień i chandrę


Opublikowane w śr., 31/10/2018 - 11:19

Im krótsze dni, tym mniej chęci by wyjść na trening. To już sprawdzona prawidłowość. Tak samo jak i ta, że biegaczom zawsze wieje i leje w twarz. Jak nie dać się jesiennej depresji i nie rzucić butów w kąt?

Chcemy czy nie, ale jesień i zima, to czas budowani formy na wiosnę, formowania fundamentów pod „życiówki”. Gdy motywacja spada, dobrze jest wyznaczyć sobie cel – konkretny start, wynik.

– Imprez w biegowym kalendarzu jest mnóstwo i ludzie startują praktycznie cały rok. Łatwo jest też wyjechać na ciekawy, zagraniczny maraton rozgrywany na początku roku, np. w Barcelonie czy Sewilli. Ale żeby tam wystartować, to teraz trzeba trenować. Nie ma innego wyjścia. Jesienią i zimą budujemy ogólną wytrzymałość – podkreśla Daniel Karolkiewicz, posiadający życiówkę 15:58 na 5 km.

Podkreśla, że niesprzyjająca pogoda nie może być wymówką. – Najlepiej jest po prostu wyjść na trening i nie czekać na sprzyjające warunki do biegania. Ja też mam z tym problem, przebieram się i wypatruje „okienka pogodowego”, ale w końcu wychodzę na dwór. Później czuje się już tylko lepiej – podkreśla nasz rozmówca.

Według maratończyka Jakuba Nowaka, mobilizująco działa też realizowanie planu ułożonego przez trenera. – Uważam, że osoba trenera doskonale mobilizuje. On potrafi dać kopa. Nawet jeśli nam się nie chce, to trener swoim sposobem nas zachęci do wysiłku i wykonania tego, co zaplanował. Zmotywuje – podkreśla wicemistrz Polski w maratonie z 2015 r.

Pomagają też treningi w grupie. Oprócz miłej atmosfery, towarzystwo innych biegaczy, jesteśmy też bezpieczniejsi podczas wieczornych treningów.

– Gdy nie mamy trenera, łatwiej jest ćwiczyć w grupie. Warto umówić się ze znajomymi, połączyć spotkanie towarzyskie i trening – podkreśla Kuba. – Jeśli biegamy sami, to najtrudniej jest się ubrać i wyjść. Później jest już z górki. Dobrze jest też zabrać jakąś energetyczną muzykę – dodaje.

– Sam wiem, że trudno jest znaleźć motywację przy złej pogodzie, ale trzeba szukać sposobów. Zawsze polecać będę też bieganie w terenie, bo bieżnia mechaniczna jest zupełnie innym doznaniem, a i walorów ma zdecydowanie mniej niż crossy. To zupełnie inna technika biegu – tłumaczy Jakub Nowak

Zwłaszcza na początku biegowej drogi często zastanawiamy się co założyć na trening. Nikt nie chce, by bieganie skończyło się przeziębieniem czy chorobą, której przezwyciężenie to nic więcej jak strata czasu i formy.

– Jest taka zasada: „+10”. Gdy termometr wskazuje 5 stopni, ubieramy się jakby było ich 15. Gdy wyjdziemy z domu, powinno być nam chłodno. Gdy jest nam za ciepło, podczas biegu będzie za gorąco. Najlepsza metoda to ta na „cebulkę” - jakaś koszulka, longsleeve i kurtka przeciwdeszczowa – sugeruje Daniel Karolkiewicz.

Obaj biegacze zauważają, że to właśnie aktywność fizyczna jest najlepszym sposobem na jesienną chandrę - efekt zmniejszenia ilości promieni słonecznych. Satysfakcja z pokonywania pogodowych przeszkód, bieganie po mokrych parkowych alejkach, kałużach czy mokrych liściach, jest ogromna. Porządna porcja treningu sprawia, że dzięki zastrzykowi endorfin niemal natychmiast odzyskujemy optymizm.

RZ


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce