Mateusz Baran: Zawody to dla mnie sprawdzian formy
Opublikowane w pon., 02/12/2013 - 09:55
Udział w zawodach zawsze był dla mnie podsumowaniem okresu przygotowawczego. Nadal patrzę na to w ten sam sposób. Są jednak biegi, w których biorę udział, by sprawdzić, czy trening, który wdrażam, przynosi efekty. Tego typu podejście do zawodów ma bardzo wiele plusów. .
Po pierwsze znacznie łatwiej jest mi wykonać ciężki trening w grupie ludzi. Wiem wtedy, że nie ja jeden wylewam z siebie siódme poty, przez co mobilizacja rośnie w bardzo dużym stopniu. Mój poziom biegowy pozwala mi na w miarę swobodne usadowienie się w niewielkiej grupie biegaczy, którzy narzucają tempo odpowiadające moim oczekiwaniom czasowym.
Oczywiście podczas takich startów również biegnę na 100 procent swoich możliwości. Różnica jest taka, że mój organizm nie jest wypoczęty tak jak przed startem, w którym chcę poprawić rekord życiowy. W ostatnim czasie zdarzyło mi się pobiec szybciej od rekordu życiowego, mimo iż start, który zaplanowałem miał miejsce w dość ciężkim i męczącym tygodniu. Przygotowywałem się wtedy do półmaratonu i na tydzień przed biegiem wziąłem udział w wyścigu na 10 km. Udało mi się poprawić rekord życiowy. Trasa nie miała jednak atestu, dlatego nie uważam tego wyniku za w pełni prawidłowy.
Inną sprawą jest rywalizacja na trasie. Każdy ciężki trening jest swego rodzaju sprawdzianem charakteru i wytrzymałości organizmu na ból i wysiłek towarzyszący podczas mocnych sesji. O wiele prościej jest, gdy biegnie się z kimś bark w bark. Za wszelką cenę staramy się utrzymać tempo, które będzie za ciężkie dla naszych przeciwników. Oczywiście nie porywam się na zawodników, którzy wygrywają biegi, jednak po kilkudziesięciu startach w Warszawie i okolicach śmiało mogę powiedzieć z kim mam szansę rywalizować a z kim nie. Adrenalina sprawia, że do mety dobiegam ledwo żywy, najczęściej w czasie, którego nie osiągnąłbym podczas żadnego treningu w samotności.
Każdy bieg daje nowe doświadczenie. W ostatnich kilku latach ilość imprez rozgrywanych w naszym kraju wzrosła bardzo znacząco. W okresie od marca do października praktycznie co weekend rozgrywane są biegi na różnych dystansach. To pozwala mi dopasować bieg na konkretnym dystansie do założeń treningowych. Dodatkowo podczas startu kontrolnego mogę w różny sposób rozłożyć tempo wyścigu.
W wakacje wziąłem udział w biegu na 5 km, od początku wiedziałem, że nie mam możliwości na zwycięstwo jednak przy dobrym biegu straty nie będą duże. Do drugiego kilometra tempo było równe jednak czułem, że mam siłę na atak. W połowie dystansu znacząco zwiększyłem tempo i rozerwałem czołówkę. Skończyło się to brakiem sił na ostatnim kilometrze jednak dzięki temu wiedziałem, że przy wypoczętym dniu narzucone od połowy tempo będzie do utrzymania w przyszłości.
Podczas biegu docelowego nie mogę sobie pozwolić na eksperymentowanie z rozkładaniem sił. To moim zdaniem największy plus startów podczas przygotowań. Nie ponoszę konsekwencji jeśli zbytnio przesadzę z początkowym tempem. Najwyżej nie wytrzymam i bieg zakończę w wolniejszym tempie.
Kolejnym plusem jaki znajduję w biegach „z marszu” jest ocena mojej szybkości i wytrzymałości. Przykładowo podczas Pucharu Maratonu Warszawskiego na 20 km cały dystans pokonałem w równym mocnym tempie. Nie przyspieszyłem na ostatnich metrach jednak śmiało mogłem powiedzieć, że wytrzymałość tlenową miałem bardzo dobrą. Bieg rozgrywany był po lesie, dlatego średnie tempo nie było powalające jednak równe przez cały bieg.
W grudniu czekają nas biegaczy biegi mikołajkowe. W jednym – Żoliborskim Biegu Mikołajkowym - już wziąłem udział. Potraktowałem ten start jako sprawdzian formy przed ciężkim okresem zimowym. W kolejnych możecie zrobić to samo.
Polecam raz na jakiś czas potraktować zawody treningowo. Daje to bardzo pozytywne efekty w dalszych przygotowaniach
Mateusz Baran, Stowarzyszenie Warszawiaky Athletics Club