Przed świętami zwiększ treningowe obroty
Opublikowane w śr., 10/12/2014 - 14:34
Zbliżają się święta – okres, gdy można dać sobie upust w reżimie dietetycznym. Do popuszczenia pasa zachęcają tradycja i mnogość smakowitych potraw. Nie można jednak przesadzać oraz lepiej się odpowiednio przygotować do świątecznego przypływu kalorii.
Najlepiej już teraz zwiększyć obciążenia treningowe. – Niezależnie czy ktoś jest amatorem czy zawodowcem, zawsze warto to robić. Po pierwsze organizm przyzwyczaja się do tego samego poziomu wysiłku i ta sama dawka ćwiczeń może z czasem mieć coraz mniejszy wpływ na mięśnie – tłumaczy w rozmowie z naszym portalem trener osobisty i maratończyk Robert Celiński.
– Po drugie, i to jest ważne w perspektywie świąt, teraz można wykonać margines wagi, który potem uzupełni się świątecznymi przysmakami – zauważa nasz rozmówca.
Robert Celiński wskazuje, że nie muszą to być jakieś wymagające treningi. – Wystarczą nieco dłuższe wybiegania raz, dwa razy w tygodniu. Oczywiście nie zwalnia to nas całkowicie z odpowiedzialności za to, jak jemy w święta. Nie można się od razu, mówiąc kolokwialnie, nażreć, bo potem człowiek nie ma siły na trening, pojawiają się wyrzuty sumienia i nieprzyjemna zgaga nie zachęcająca do wysiłku. Można jeść nieco więcej, ale małymi porcjami i nie zapominać o aktywnym wypoczynku – akcentuje.
Jak ze wszystkim, najważniejszy jest jednak zdrowy rozsądek. Nie ma co przekraczać granicy przyzwoitości zarówno w treningu jak i w jedzeniu. W przypadku spraw treningowo-dietetycznych zawsze lepiej poradzić się specjalisty, ile można przytyć w święta, żeby potem bez trudu wrócić do właściwej wagi.
– Jest zasada, że jak ktoś żyje ze sportu, to nie może zimą przytyć więcej niż 3 kilogramy. Kiedyś kolarze po zakończonym sezonie jedli do oporu – tyli nawet po 10 kilogramów, a potem w lutym-marcu gwałtownie się odchudzali i tracili siłę. Zimowy okres przygotowawczy jest po to, żeby na niskiej masie ciała, jaką u danego zawodnika można osiągnąć, przygotować mu odpowiednią siłę i wytrzymałość do okresu startowego – podkreśla dietetyk sportowy Katarzyna Wójs.
ŁZ