Rękawiczki dla biegacza - amatora. To ma sens [TEST]
Opublikowane w śr., 15/01/2014 - 14:43
Zimą, nawet gdy jest ciepła i łagodna, do biegania potrzebujemy więcej niż latem. M.in. długich spodni, ciepłej bielizny czy rękawiczek. To właśnie na tej ostatniej części naszej garderoby skupię się poniższej recenzji.
Uprzedzając wszelkie zarzuty, zapewniam, że artykuł nie jest sponsorowany, a zawiera jedynie moje przemyślenia biegacza – amatora.
Przezorny zawsze ubezpieczony – w myśl tej zasady postanowiłem przygotować się wcześniej do zimy. Już od jakiegoś czasu testowałem różnorakie rękawiczki. Począwszy od tych krakowskich, bawełnianych z kiosku za 5 zł, skończywszy na rękawiczkach znanego producenta z łyżwą w logotypie. W międzyczasie przez moje ręce przewinęło się kilka innych modeli, w tym produkt Mammot. Skupię się na moim faworycie.
W tym roku Nike postanowił zadziwić wszystkich biegaczy jeszcze większą jaskrawością swoich produktów. Nie da się ich przeoczyć. W dodatku elementy odblaskowe, znajdujące się nawet na rękawiczkach sprawiają, że nie da się ich pomylić z żadnym innym produktem nie mówiąc już o tym, że na drodze stajemy się widoczni a to bezpośrednio zwiększa poziom naszego bezpieczeństwa.
W kwestii wykonania nie można im zarzucić wiele, nawet łączenie szwów wewnątrz wykonano poprawnie-elementem budzącym pytania o trwałość mogą być wyłącznie odblaskowe paski-jednak po dwóch miesiącach i wielu praniach nie zaczęły odchodzić od materiału. Moje wątpliwości budziła z początku kieszonka na klucze – na tyle mała, że zmieściłby się tam słownie jeden klucz. Dodam jednak, że podczas wielu wybiegań, jakie odbyłem, tylko za pierwszym razem co chwilę sprawdzałem, czy nic nie wypadło. Kieszonka mimo niepozornych rozmiarów spełnia swoje zadanie.
Wisienką na torcie jest za to specjalna warstwa materiału znajdująca się na dwóch kciukach, umożliwiająca korzystanie z ekranów dotykowych bez zdejmowania rękawiczek. W moim wypadku okazało się to rozwiązaniem kapitalnym. Ilekroć przedtem chciałem odblokować/zablokować lub zrobić zdjęcie telefonem musiałem zębami zdejmować rękawiczkę – koniec z tym.
I kwestia najważniejsza – sam materiał. Z początku wydaje się on bardzo cienki i budzi wątpliwości o to czy będzie w stanie utrzymać ciepło. Przez pierwsze cztery-pięć minut biegu rzeczywiście może być chłodno, jednak jest to kwestia tego, iż nasze dłonie muszą się ogrzać. Co ważne dłonie nawet podczas bardzo intensywnego wysiłku nie pocą się, także bez obaw rękawiczki w razie potrzeby można zdjąć na chwile podczas wysiłku. Jeśli zapomnicie ich przez przypadek położyć na grzejniku po treningu aby wyschły, nie szkodzi, do rana będą suche! Tak samo po praniu, nie musicie się martwić, że nie zdążą wyschnąć przed popołudniowym treningiem, nawet jeśli pranie skończyliście rano.
Rękawiczki Nike polecę z czystym sumieniem każdemu, kto biega ze smartfonem. Z kolei osobom, którym zależy na wyjątkowo ciepłej parze lub narzekają na problemy z krążeniem, polecę odmianę z dopiskiem „thermal” wtedy nawet podczas siarczystych mrozów będzie Wam ciepło! Reszcie, w tym mnie, podczas zwykłej zimy, nie wspominając już o tegorocznej wystarcza podstawowy model.
JB