Testujemy Reebok One Cushion przed Festiwalem Biegowym
Opublikowane w pt., 30/08/2013 - 15:43
Do wielkiego święta biegowego w Krynicy został niecały tydzień. Przyszła pora na decyzję, w których butach wystartować. Dużo dobrego słyszałam o nowej serii Reeboka, dlatego postanowiłam przetestować te buty na własnych nogach.
Wygląd:
Kolor na pewno nie każdemu się spodoba. Neonowa żółć czy może raczej zieleń, połączona z niebieskim to odważne zestawienie kolorystyczne. Ma ono tę wadę, że występuje z przodu buta. Wystarczył jeden trening w lekkim deszczu, by przestały wyglądać na nowe. Brudzą się bardzo łatwo. Jakość wykończenia i dbałość o szczegóły równoważą nieco tę niedogodność. Ogólnie do wyglądu nie mam zastrzeżeń.
Teoria, czyli co o butach mówi ich producent:
But z serii One zawiera 3 odrębne strefy, które odpowiadają na potrzeby biegaczy w każdej z faz biegu.
- Strefa 1 ? strefa kontaktowa ? została wyposażona w miękką piankę, która amortyzuje siłę uderzenia stopy o podłoże.
- Strefa 2 ? strefa przejściowa ? zastosowanie lekkiego kompozytu piankowego zapewnia płynne przejście od pięty.
- Strefa 3 ? strefa napędowa ? wykorzystanie niezwykle responsywnej pianki pozwala na bardziej dynamiczne odbicie stopy w ostatniej fazie biegu.
Te trzy elementy podeszwy (pianki) zostały ze sobą połączone bezszwowo i bez użycia kleju w wyniku procesu formowania tłoczonego (foam fussion). Bezszwowe wnętrze cholewki zapewnia komfort i minimalizuje ryzyko otarć podczas biegu, a system łączenia części zewnętrznej gwarantuje wsparcie i elastyczność.
Większość butów biegowych jest podzielona na różne sekcje, które są ze sobą sklejane lub zszywane w trakcie procesu produkcji. W tych butach części łączone są bez użycia szwów, dzięki czemu buty z kolekcji Reebok One Series pracują jak jeden, sprawny mechanizm. Dlatego nazywają się ?One??.
Praktyka, czyli co o butach mówię ja:
Podeszłam do nich sceptycznie, bo przecież w każdym sezonie mamy do wyboru kilka najnowszych modeli, które według producentów są przełomowym odkryciem i zwiastują rewolucję. Reebok One Cushion zaskoczył mnie swoim dopasowaniem. To zupełnie subiektywna kwestia, ale zawsze mam problem z szerokością buta. Jeśli jest dobry w rejonie palców to zwykle jest równocześnie za luźny w pięcie. Tym razem było inaczej. Buty leżały idealnie. Niestety nie mogę powiedzieć, że będzie tak u każdego, ale w mój rozmiar i wymiary stopy trafili perfekcyjnie. Dzięki czemu nie miałam problemów z równowagą czy szybkimi zwrotami.
Pierwsze krótkie bieganie zrobiłam w parku w lekkim deszczu. Zachwyciła mnie ich miękkość i wygoda, ale to nie są buty na deszcz. Przyczepność jest raczej słaba i już kilka mokrych liści wystarczyło do dużego poślizgu. Drugi raz zostały wypróbowane w parku na utwardzonych alejkach asfaltowych. Było sucho i dosyć słonecznie. Właściwie nie czułam, że mam na nogach buty. Jest więcej niż prawdopodobne, że to właśnie z myślą o takich warunkach zostały wyprodukowane. Miękkie, leciutkie, wygodne.
Do tej pory było u mnie normą, że zanim jakieś buty rozbiegałam, wracałam z obtarciami lub odciskami. To zresztą dotyczy wszelkiego mojego obuwia. Czy to buty trailowe czy szpilki, swoje musiałam odcierpieć. W Reebokach One nic takiego nie miało miejsca. Muszę je jeszcze sprawdzić na dłuższym wybieganiu, ale do 20 km moje stopy się z nimi zaprzyjaźniły. Przyznam się, że mimo całej wiedzy na temat biegania, wszak piszę o tym od lat, sama popełniam błędy i nigdy nie nauczyłam się prawidłowej techniki. Biegam z pięty, a Reebok One zostały zaprojektowane dla biegaczy, którzy jeszcze nie przyswoili sobie biegania ze śródstopia.
Podsumowanie
Do lasu, na górską ścieżkę czy inny trudny i zróżnicowany teren ich nie zabiorę. Za to do biegania po asfalcie i po parku, to będą moje ulubione buty.
Testowała i swoje prywatne opinie przekazała Ilona Berezowska