Trening mentalny - miej świadomość biegaczu

 

Trening mentalny - miej świadomość biegaczu


Opublikowane w czw., 18/12/2014 - 10:06

Ostatnio, podczas zajęć które prowadzę, omawiałem z grupą zagadnienia dotyczące świadomości i podświadomości. Być może część z was wie, że to co aktualnie robimy, lub to co będziemy robić za chwilę, nasza podświadomość już dawno zaplanowała. Jesteśmy niejako zaprogramowani na pewne działania, a nasz mózg, który jest dość leniwym tworem, spycha większość z naszych zachowań do podświadomości.

To jak z jazdą samochodem, na pierwszych lekcjach skupiamy się, uczymy się synchronizacji ruchów, sprzęgło - bieg - gaz - hamulec, a po jakimś czasie jeździmy już „automatycznie”, nie zawracamy sobie głowy tym kiedy mam wcisnąć gaz a kiedy sprzęgło. Nasz umysł zepchnął tę umiejętność do podświadomości i nie poświęca jej już świadomej uwagi.

Po zajęciach pomyślałem sobie, że przecież tak może być tez z bieganiem. Odniosłem tę myśl do moich startów w minionym sezonie, większość z nich, niestety musiałem uznać za porażkę, a cały sezon był rozczarowaniem. Naturalnym było więc pojawiające się pytanie: dlaczego, skąd takie wyniki?

No właśnie, a jeśli to działanie podświadomości?

Kiedy jakieś zdarzenie o charakterze fizycznym lub psychicznym bądź też ogólny poziom obciążeń stanowiący sumę pojedynczych napięć sprawią, że „wszystko idzie nie tak”, ośrodki podkorowe aktywują ochronny tryb działania i zapoczątkowują wydzielanie substancji obniżających motywację do kontynuowania czynności, które przyczyniają się do narastania obciążeń. (…)

Jeśli nie zostanie podjęte świadome działanie, to centrum podświadomych odruchów doprowadzi do redukcji ukrwienia układu trawiennego, układu wydalniczego, układu odpornościowego oraz płata czołowego kory mózgowej.

Analizując mój start w Maratonie Wrocław, gdzie wynik zdecydowanie odbiegał od założeń, ale co gorsza, sposób w jaki pokonałem dystans maratonu zupełnie mnie przygniótł (żeby nie napisać wrył w glebę), to ma to sens. Po tym starcie zupełnie straciłem radość z biegania, co poprzedzone było „dziwnym przeziębieniem” i ogólnym osłabieniem organizmu, nie wspominając już o kolce, która trzymała mnie przez pierwszych kilka kilometrów niemal na każdym treningu.

Start w Poznań Maraton miesiąc później był już tylko kopaniem leżącego, przy czym leżącym i kopiącym byłem ja sam.

Gdy emocje już opadły...

Pytam się sam siebie, jak to możliwe, że mój poziom motywacji spadł? To jak to jest z ta motywacją?

Motywacja, czyli stan gotowości człowieka do podjęcia działania.

Procesy motywacyjne, ukierunkowują zachowanie jednostki na osiągnięcie określonych, istotnych dla niej stanów rzeczy, kierują wykonywaniem pewnych czynności tak, aby prowadziły do zamierzonych wyników.

No i tu chyba jest pies pogrzebany. Podobnie jak wielu amatorów, źle określiłem swoje cele, lub wybrałem złe środki do ich realizacji, a co za tym idzie, sam siebie skazałem na porażkę.

Ośrodki podkorowe monitorują ogólny poziom obciążeń w całym organizmie za pośrednictwem sieci receptorów łączących ciało i umysł. Kiedy poziom ten osiąga punkt, który ośrodki podkorowe uznają za zbyt daleko posunięty, organizm przechodzi na ochronny tryb działania, uruchamiając serię reakcji, które obniżają motywację (...)

Źle obrany cel staje się przyczyną stresu, nieuświadomionej presji, ulegając jej przeciążamy organizm treningami, często wzmacniamy treningi, wydłużamy dystanse, wykonujemy treningi szybkościowe, a to skutkuje tylko i wyłącznie pogłębiającym się zmęczeniem organizmu, przed którym nasze ciało często próbuje się bronić, lub zwyczajnie staje się słabsze.

Jak się przed tym uchronić? Ja nie potrafiłem, chciałem za szybko, za dużo i za mocno. Byłem tak pewny siebie, że nawet nie zauważyłem, kiedy mój organizm wysyłał mi sygnały, że coś jest nie tak. Nie dopuszczałem do świadomości faktu, że mogę nie dać rady, że to za wysoko postawiona poprzeczka, a skoro wyparłem to ze świadomości, nie mogłem świadomie działać by to zmienić.

Czas odrobić lekcje.

Na szczęście świat się nie skończył i jest szansa, że jeszcze trochę pożyję/pożyjemy. Dzięki temu zarówno ja, jak i osoby, które mają podobne do moich odczucia, mają szansę coś zmienić. Przede wszystkim warto zacząć od realnego celu, który sobie obierzemy.

Najlepiej konstruować swoje plany w oparciu o koncepcję SMART, trochę rozwagi i mądrości (smart) na pewno się przyda, trzeba też oddzielić realne możliwości od ambicji...

Gdy określimy już cel i środki, które będą nas do niego prowadzić, warto zastanowić się z czego wynika nasza motywacja, oraz czy aby na pewno nam jej wystarczy aby zrealizować zamierzenia? Co dzięki temu zyskamy?

Dzięki zdolności autorefleksji świadome struktury mózgu dysponują niezwykłą siłą. Potrafią monitorować każde z podejmowanych przez nas nawykowych zachowań, dokonywać czynnego wyboru, w jaki sposób chcemy zareagować na sygnały ze środowiska albo czy w ogóle pragniemy na nie odpowiadać.

Świadomość daje nam jedną, ogromną przewagę nad naszą podświadomością - możemy na nią wpływać. Stosując odpowiednie techniki, ćwicząc naszą mentalność, oraz analizując własne zachowania i sygnały od organizmu, mamy przewagę nad naszym największym wrogiem. Przed nami.

KNŻ śpiewał kiedyś "miej świadomość" i warto się do tych słów zastosować, nie tylko w bieganiu.

W tekście wykorzystałem fragmenty książki „Trening mentalny biegacza. Jak utrzymać motywację” Jeffa Galloway'a. Gorąco zachęcam do sięgnięcia po tę pozycję. Znajdziecie tam sporo informacji o tym, jak wpływać na własną podświadomość, oraz jak reaguje nasz organizm na stres i presję.

Damian Orzechowski, Ambasador Festiwalu Biegowego / www.naszmaraton.pl

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce