Aż 1400 PRAWDZIWYCH Mikołajów w Strzeszynie! [FOTO]
Opublikowane w ndz., 07/12/2014 - 11:06
W ten weekend w całej Polsce rozgrywanych jest mnóstwo Mikołajkowych biegów. Z brodami i w czerwonych czapkach biegają wszyscy. To nie tylko moda, ale i element nowej tradycji biegowej, coraz powszechniej kultywowany. W Poznaniu nad jeziorem Strzeszyńskim było podobnie, nie mniej jednak tu biegali i chodzili z kijkami PRAWDZIWI MIKOŁAJE. Nie wierzycie nam? To zapraszamy Was na kolejne edycje tego biegu.
Na Strzeszynie najważniejsze były dzieci z domu dziecka w Wągrowcu, do których trafi wsparcie od każdego zawodnika zapisanego na tą imprezę. O szczegółach akcji opowiadał nam dyrektor biegu Maciej Łucyk.
– Bieg Mikołajkowy zorganizowaliśmy z myślą zbiórki pieniędzy na zakup pościeli dla dzieci z domu dziecka w Wągrowcu. Przygotowując bieg myśleliśmy, że zapisze się na niego 500, góra 800 osób. Tym czasem biegacze sprawili nam ogromną niespodziankę. Zawody ukończyło ponad 1400 zawodników, czyli wielokrotnie więcej od zakładanej, pierwotnej liczby startujących. Oznaczało to, że dzięki nim uzbieraliśmy pieniądze dodatkowo na koce, prześcieradła, poszycia. Do tego wszystkiego dochodzą jeszcze słodycze przywiezione przez biegaczy do biura zawodów. Zebraliśmy dwa duże kosze słodyczy. Wszystko to oficjalnie przekażemy w imieniu biegaczy 16 grudnia, gdy pojawimy się u dzieci na jasełkach – opowiadał pozytywnie podekscytowany dyrektor biegu.
Mikołajowy zawrót głowy
Rzeczywiście mnogość i różnorodność Mikołajów na trasie była ogromna. Towarzyszyły im śnieżynki, elfy i cały orszak świąteczny, łącznie z reniferami. My postanowiliśmy porozmawiać z tym najbardziej wyróżniającym się z tłumu, bo biegającym z nagim torsem. Łuciu Mors opowiedział nam czemu biega bez koszulki.
– Pierwszy raz bez koszulki zdarzyło mi się biegać w zeszłym roku na Biegu Iceman'a w Przesiece. To zimowy bieg, wówczas rozgrywany na dystansie 15 km, tam uczestnicy biegają bez koszulek. Jestem z Poznańskiego Klubu Morsa, więc taka forma rekreacji to dla mnie normalność. W „Morsie” kąpiemy się od pierwszej niedzieli października do ostatniej niedzieli kwietnia. Co niedzielę o godzinie 11:00 (to chyba było zaproszenie, brrr – red. ). Ogólnie jest ciepło jak na bieganie bez koszulki, co innego gdyby były mrozy i -17 sopni, a w takich 5 stopniach na plusie, to jest nic. Spokojnie idzie się rozgrzać – opowiadał.
Podpytaliśmy jeszcze Łucia, jak biega na co dzień. – Zwyczajowo biegam w koszulce, dziś jednak był wyjątkowy bieg, mikołajki, stąd taki strój.
Biegacze nie zawiedli
Tym razem biegacze poznańscy, którzy są wręcz rozpieszczani imprezami biegowymi organizowanymi w ich najbliższej okolicy, mieli trochę dalej na zawody. Jednak szczytny cel i piękna trasa zdołały przyciągnąć chętnych. Sznur samochodów biegaczy, zaparkowanych wzdłuż drogi dojazdowej, liczył dobre 2 km. Na szczęście ośrodek na terenie którego zlokalizowana była strefa startu/mety mógł swobodnie pomieścić taką liczbę startujących. W sezonie letnim lokalizacja ta, służy za bardzo popularne kąpielisko i miejsce do plażowania. Wszystko było pod ręką, więc nie można się czepiać organizacji.
Ogólne wrażenie jest na piątkę z małym minusem, co jak na debiut z tak dużą frekwencją to wynik znakomity. Dziękujemy zatem organizatorom, a przede wszystkim Wam drodzy biegacze i kijkarze za udział w zawodach i dołożenie swojej cegiełki do prezentów dla dzieci z Domu Dziecka w Wągrowcu. Mamy nadzieję, że impreza za rok uda się co najmniej tak samo jak w ten weekend.
KSU