Biegnąc w miejscu. Przełajowo Doliną Orli i Baryczy
Opublikowane w sob., 10/12/2016 - 16:26
W sobotnie przedpołudnie do niewielkiego miasteczka na pograniczu województwa dolnośląskiego i wielkopolskiego zjechało kilkudziesięciu biegaczy. Po raz pierwszy Wąsosz zorganizował bieg przełajowy wzdłuż rzeki Orli ukazując piękno tego miejsca.
Relacja Michała Talagi, Ambasadora Festiwalu Biegów
Czekała na nas trasa wymagająca, acz urokliwa. Do tego pogoda dokładnie na czas biegu zmieniła się i mieliśmy z sobą słońce i wiatr w plecy, który jednak tylko przez pół trasy był nam łaskawy.
Ruszyliśmy z wałów i pobiegliśmy w stronę miejscowości Pobiel, podziwiając iście sielskie widoki łąk, spokojnego nurtu rzeki, okraszone zapachami traw i towarzyszącymi nam dźwiękami ptasich treli. Po przebiegnięciu 5 kilometrów nawrotka i powrót na metę. I tu zaczęły się przysłowiowe schody.
Po nawrotce nagle człowiek zdał sobie sprawę, że... biegnie w miejscu. Wiatr którego obecności nie odczuwało się w pierwszej części dystansu, ujawnił obecność w połowie uświadamiając nam, że teraz to już nie będzie lekko. I nie było.
Wielu wyłączył. Wielu walczyło z nim ostatkiem sił drepcząc do mety. Ci, którzy dotarli do niej, trzymając założone tempo, dali z siebie tego dnia wszystko. Ale w bieganiu o to przecież chodzi. Walczy się nie tyle z przeciwnikiem, a z samym sobą głównie.
Wśród tych, co przekroczyli linię mety nie słyszałem utyskiwań. Każdy wspominał swoją walkę na trasie i jej piękno.
Na finał organizator przewidział słuszne racje gorącej zupy gulaszowej, którą raczyli się wszyscy biegacze. Z pewnością warto tam wrócić. Polecam ten bieg z pełnym żołądkiem oraz z całych sił, choć niewiele mi ich zostało po tym występie.
Wyniki - TUTAJ
Michał Talaga, Ambasador Festiwalu Biegów