Dziesiątka WROACTIV widziana od środka. Drobne błędy położyły się cieniem na całej imprezie
Opublikowane w wt., 18/03/2014 - 13:35
Potknięcia są bardzo medialne. Odbijają się echem znacznie szerszym niż największe sukcesy. Telewizja, gazety i portale internetowe szturmują nas informacjami o wypadkach, relatywnie mniej czasu poświęcając większym i małym osiągnięciom. Niestety, po zeszłorocznej wpadce z nocnym półmaratonem, świat biegów wrocławskich jest „na cenzurowanym” i każdy błąd jest bardzo surowo oceniany. Taka ocena nie ominęła Dziesiątki WROACTIV, biegu rozegranego 16 marca 2014 roku.
Dziesiątka WROACTIV była pierwszym atestowanym biegiem na 10 kilometrów w stolicy Dolnego Śląska. Już sam ten fakt stawiał przed organizatorami – Fundacją WROACTIV – wysokie wymagania i prowokował do wielkich oczekiwań. W perspektywie całego sezonu bieg tworzył spójną całość z planowanym drugim półmaratonem i kolejnym maratonem we Wrocławiu, będąc dla nich swego rodzaju preludium. Była to także pierwsza tego rodzaju szansa do sprawdzenia się dla biegaczy z okolic, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę z bieganiem.
Pogoda 16 marca doskonale wpisywała się w znane przysłowie: w marcu jak w garncu. Po kilku dniach wiosennej pogody, Wrocław nawiedziły ulewy i porywisty wiatr, które sprawiły, że wielu biegaczy postanowiło zrewidować swoje plany „ataku” na życiówkę.
Biuro zawodów, szatnie i depozyty zostały bardzo dobrze zorganizowane, dzięki czemu nawet biegacze przybywający w ostatniej chwili nie mieli problemu z otrzymaniem numeru startowego i przygotowania się do startu. W pakiecie czekał na nas gadżet stosunkowo rzadko spotykany – skarpetki biegowe, które przypadły do gustu wielu biegaczom, a także pieczywo chrupkie i masa ulotek.
Początek trasy zorganizowany został na terenie Stadionu Miejskiego. Pomysł ten już wcześniej pojawiał się w kontekście Wrocław Maratonu, ale ostatecznie to Dziesiątka WROACTIV jako pierwsza go wykorzystała. Następnie na biegaczy czekał długi odcinek poprowadzony ul. Królewiecką i powrót na Stadion, z niewielkim akcentem na alei Śląska. W tym momencie wyszły jednak na jaw mankamenty startu spod obiektu Śląska Wrocław – w zasięgu dziesięciu kilometrów ciężko pokazać ciekawą stronę miasta. Trasa co prawda była szybka, ale ta zaleta przemawia głównie do elity walczącej o miejsca na podium.
W tym miejscu należy powrócić do wspomnianych potknięć. Błąd przy oznaczeniu trasy już na pierwszym kilometrze wprowadził zamieszanie wśród czołówki biegaczy, którzy omyłkowo dwukrotnie obiegli stadion i tym samym wydłużyli swoje zmagania o niemal kilometr. Po zorientowaniu się w zaistniałej sytuacji część z nich straciła motywację i odpuściła dalsze wyścigi. Zamieszanie nie ominęło także reszty biegaczy, którzy zdziwieniem reagowali na mijającą ich elitę i czarnoskórych zawodników.
Błędem był także brak podziału na strefy czasowe dla startujących zawodników, co odbiło się nie tylko na starcie części z nich, zmuszonej do slalomu między wolniejszymi biegaczami, ale wpłynęło na opóźnienie samego biegu, który nie mógł się odbyć dopóki zawodnicy nie zmieścili się przed linią startu. W tym przypadku kolejny prosty zabieg w postaci ustawienia kilku barierek mógł znacząco poprawić sytuację.
Te, niby niewielkie, błędy położyły się cieniem na całej imprezie i prowokowały do porównań do nieszczęsnego I Nocnego Półmaratonu, podczas którego przygotowanie trasy (a raczej jego brak) doprowadziły do rozwiązania całego wydarzenia jeszcze przed startem. Fundacja WROACTIV jeszcze tego samego dnia zamieściła na swojej stronie oświadczenie, w którym przeprosiła wszystkich biegaczy i przyznała się do zaniedbania przy oznaczeniu trasy. Niestety ten błąd wpłynął przede wszystkim na wizerunek wrocławskich biegowych imprez masowych, a naprawa niedoskonałości wizerunkowych to praca na lata.
Ostatecznie wyniki zawodów zostały skorygowane w przypadku części zawodników, którym „usunięto” nadprogramowy kilometr. Wątpliwości może jednak budzić metoda tej korekty. Lista zwycięzców prezentuje się następująco:
Mężczyźni OPEN:
1. METTO David 00:32:38 (KEN)
2, MWANGI Joel maina 00:33:03 (KEN)
3. MATVIYCHUK Vasyl 00:33:16 (UKR)
4. LASHYN Dmytro 00:33:54 (UKR)
5. DEMCZYSZAK Mateusz 00:34:04 (POL)
Kobiety OPEN:
1. HOLOVCZENKO Tatyana 00:39:06 (UKR)
2. FISKOVICZ Lilia 00:39:06 (MDA)
3. CIRLAN Daniella 00:39:37 (ROU)
4. BRZEZIŃSKA Aleksandra 00:40:23 (POL)
5. KACZMAREK Monika 00:40:30 (POL)
Na koniec warto podkreślić, że – wbrew zdaniu zbulwersowanych biegaczy – impreza poza wspomnianymi błędami (których wagi nie chciałbym umniejszać) była udana i zawodnicy, którzy nie padli ofiarą oznaczenia trasy, mają pełne prawo cieszyć się z uzyskanego wyniku.
GS
Fot. www.biegamy.wroclaw.pl, Karol Korczyński