Harpagani wystartują już za kilka godzin. Zajrzeliśmy za kulisy imprezy
Opublikowane w pt., 17/10/2014 - 14:24
Uczestnicy Harpagana powoli dojeżdżają do Lipusza, gdzie znajduje się baza zawodów. W tym roku będzie ich ponad 1300. Do wyboru mieli aż 8 tras: 4 piesze, 3 rowerowe i dla tych, którzy nie mogli się zdecydować, jedna mieszana na dystansie 150km. Na biegaczy czekają dystanse od 10 do 100km. Rowerzyści przejadą od 50-200km, ale to odległości teoretyczne.
W praktyce wszystko zależy od umiejętności nawigacyjnych. Zresztą Harpagan to rajd z 20-letnią tradycją i jego zasady są doskonale znane. Wiadomo, że zawsze jest trudno, ale też atmosfera i organizacja stoją na wysokim poziomie. Pewnie dlatego w każdej edycji rośnie frekwencja.
W tej chwili biuro zawodów jest jeszcze zamknięte, zawodnicy wypoczęci zmierzają w kierunku bazy. Właśnie przyjechali wolontariusze, a organizatorzy, którzy intensywnie pracują od kilku dni, zbierają siły zanim wydadzą pierwsze numery startowe. Zajrzeliśmy za kulisy i zapytaliśmy kierownika rajdu Karola Kalszteina, co słychać u organizatorów.
Jesteście pełni energii przed przyjściem pierwszym zawodników?
O tak. (śmiech). Wstaliśmy po nocnych pracach i powoli każdy zaczyna zajmować się swoimi zadaniami. Od pół godziny są z nami wolontariusze i właśnie trwa podział obowiązków. Trzeba przygotować bazę, szkołę, teren. Jest co robić.
Od ilu dni jesteście już w ciągłej pracy?
Nie wszyscy pracujemy cały czas. Są takie osoby, które już prawie miesiąc są bezpośrednio zaangażowane w te ostatnie przygotowania, a taka naprawdę ciągła praca trwa już od zeszłej soboty. Trwało np. składanie pakietów startowych. Z każdym dniem przybywało pracy i coraz więcej osób się włączało. Można powiedzieć, że teraz już wszystko jest zapięte na ostatni guzik. Biuro ruszy bez żadnych przeszkód zgodnie z planem. Wszystko jest pod kontrolą.
Kiedy była ostatnia kontrola w terenie?
Na krótkiej trasie byłem dzisiaj w nocy, a wszystkie inne trasy odwiedziliśmy w piątek. Oczywiście nie sprawdzamy samej trasy, bo to przecież rajd na orientację i trasa nie jest oznaczona. To bardziej identyfikacja punktów kontrolnych w lesie.
Czy jakieś miejsce będzie wyjątkowo trudne? Co sprawi największy problem zawodnikom?
Nic mi nie przychodzi do głowy. Teren jest w większości zalesiony, punkty są tak rozmieszczone, że jest wiele możliwych dróg i wariantów między nimi. Możliwe, że podczas tras nocnych, będzie więcej błądzenia. Punkty nie będą umiejscowione na drogach. Będą takie punkty, nie wszystkie rzecz jasna, do których dojście będzie zachęcało do obrania drogi na azymut.
Będziecie na bieżąco zamieszczać informacje z rajdu. Jak to będzie wyglądało?
Kilka osób w biurze będzie zbierało informacje skąd się tylko da. Będą wiedzieli, co się dzieje i będą to w miarę na bieżąco przekazywać śledzącym nasz facebookowy profil.
Do kiedy będziecie w pracy?
Impreza kończy się w sobotę, ale my zostaniemy na stanowiskach do niedzieli. Przypuszczam, że zanim się ze wszystkim zwiniemy, będzie już 12.00.
Czy po zakończeniu każdej edycji obiecujecie sobie, że już nigdy więcej się tego nie podejmiecie (śmiech)?
Na szczęście nie mamy takich myśli. Częściej podsumowujemy całość i myślimy, że mamy kawał fajnej roboty za sobą. Może i było ciężko, ale daliśmy radę.
Życzymy powodzenia Wam i zawodnikom
Rozmawiała Ilona Berezowska
fot. Archiwum