ICEBUG Winter Trail: Mróz, śnieg i świetna impreza [WIDEO, ZDJĘCIA]
Opublikowane w pon., 17/02/2014 - 12:32
Jadąc w kierunku Nowego Targu już wiedziałem, że będzie to super impreza. Mimo iż zawody w nazwie miały słowo "Winter", brak najmniejszego śladu śniegu za oknem świadczył, że chyba nie będą tak całkiem zimowe. Jednak widok ośnieżonych Tatr i Babiej Góry, roztaczający się z serpentyn "Zakopianki" w okolicach Rabki, napawał optymizmem. Po dojechaniu do biura zawodów, które mieściło się przy stoku narciarskim "Długa Polana" - wszystko stało się jasne. Będą to jak najbardziej zimowe zawody.
Na "ICEBUG Winter Trail" zapisało się ponad 350 osób, zaskakując organizatorów, którzy musieli powiększyć pule numerów startowych. Biuro zawodów mieściło się zaraz obok linii start-meta. Odbieranie pakietów odbyło się bardzo sprawnie, mimo, iż temperatura oscylowała w okolicy -7°C. Opłata startowa na ten bieg rozpoczynała się już od 65 zł, a sam pakiet startowy oferował bardzo dużo. Oprócz niezapomnianych chwil na trasie, gwarantował on bezrękawnik z polaru oraz chustę typu "Buff" z logo głównego sponsora w kilku kolorach do wyboru.
Do wyboru były dwa biegi.
Pierwszy z nich, "BIEG GÓRSKI", w którym brałem udział, to ponad 16 km bieg z Długiej Polany dookoła Turbacza i z powrotem. Suma wzniesień na trasie biegu to około 770 m.
Drugi, "6 GODZIN Z MAPĄ", został rozegrany w formie rogainingu (pieszy scorelauf) z limitem czasu 6 godzin. W terenie rozstawionych było 20 punktów kontrolnych o różnej punktacji przeliczeniowej. Zadaniem zawodnika było zdobycie, w ciągu limitu czasu, jak największą ilość punktów przeliczeniowych i powrócenie na metę.
Punktualnie o 10:00, w promieniach słońca i przy bezchmurnym niebie, ruszyliśmy do biegu. Na początku trasa wiodła asfaltową drogą, co powodowało, iż połowa zawodników zaczęła "stepować". To dzięki nakładkom antypoślizgowym lub kolcom zainstalowanym w ich obuwiu. Już po kilkuset metrach dźwięk ten ucichł i mogliśmy się zmierzyć z pierwszym poważnym podbiegiem.
Tutaj muszę pochwalić organizatorów za to, iż 20 cm warstwa świeżego śniegu została przetarta wcześniej przez quady. Dzięki temu, szanse na udany, a przede wszystkim bezpieczny dzień, miał każdy. Cała trasa była bardzo dobrze oznakowana za pomocą taśm, znaków, a także pomarańczowych strzałek namalowanych na śniegu.
Pięciokilometrowy odcinek, który cały czas był pod górę, wynagrodzony został widokiem na ośnieżone szczyty Tatr, z których opadały poranne mgły. Bez dłuższej chwili namysłu kamera poszła w ruch. Dwudziestosekundowy filmik nagrany - można biec dalej. Po lekkim zbiegu, przyszła pora na niestromy podbieg pod kopułę szczytową najwyższego punktu w Gorcach - Turbacz. Tutaj napotkałem kilkoro uczestników biegu na orientację z uwieszonymi na szyi mapami nawigacyjnymi.
Szczyt obiegliśmy dookoła w kierunku Schroniska PTTK, czego osobiście bardzo żałuję, bo byłby to kolejny szczyt do Zimowej Korony Gór Polski. Mówi się trudno i po kolejnych czterech kilometrach przyszła pora na szybką regenerację.