Jan Nartowski pobiegł w Rzymie. „Słabo, bo nie mogłem odmówić sobie zwiedzania”

 

Jan Nartowski pobiegł w Rzymie. „Słabo, bo nie mogłem odmówić sobie zwiedzania”


Opublikowane w czw., 27/03/2014 - 09:38

Zaczynam bieg pod górę Via del Fori Imperiali, dość spokojnie w tempie 5:15 ale strata na starcie i pierwszych kilkuset metrach biegu jest duża. Trasa wiedzie praktycznie cały czas przez centrum, więc jest okazja jeszcze raz podziwiać większość słynnych zabytków. Najpierw okrążamy Vittoriano na Piazza Venezia, mijamy „usta prawdy” czyli Bocca della Merita, i kierujemy się na południe do  Basilica di San Paulo, zaraz potem zawracamy na północ i biegniemy nad Tybr.

Do 10 km tempo około 5:20/km – jest całkiem dobrze. Pogoda się ustabilizowała trochę wieje zimny wiatr i delikatnie siąpi deszcz, ale nie przeszkadza mi to. Po przebiegnięciu mostu na Tybrze cały czas biegniemy wzdłuż rzeki, na 15 km znów wracamy na prawy brzeg.

Trasa jest dość kręta i niezbyt płaska, wciąż są podbiegi i zbiegi, ale krótkie i niezbyt uciążliwe. Nawierzchnia w większości kostka kamienna. Od 15 km w bufetach rozstawionych co około 2,5 km pojawiają się herbatniki, banany, pomarańcze i jabłka, jest woda i jakiś ichni izotonik. Jest woda i gąbki do chłodzenia się. Niestety wolontariusze nie nadążają z nalewaniem wody do kubków, biegnąc wyrywamy więc całe butelki ze zgrzewek. Co chwilę ktoś krzyczy „Aqua, Aqua” i podaje wodę innym.

Po minięciu 15 km znów przebiegamy most i okrążamy Castel San Angelo skręcamy ostro w prawo i nieoczekiwanie wpadamy na Basilica di San Pietro. Biegniemy tak około 500m mając przed sobą rosnącą z każdym krokiem ogromną bazylikę z Placem Św. Piotra. Widok aż zapiera dech w piersiach, jest wspaniały , do tego niesamowity doping tłumu kibiców, czuję, że właśnie po to tu przybiegłem.

Na 20 km mam czas 1:42 całkiem dobrze, jeszcze nie jestem zmęczony, tempo cały czas około 5:20/km. Na półmetku znów przychodzi rzęsista ulewa i nieźle nas moczy , czuję nawet chlupanie wody w butach.

Znów zaczynamy krążyć po mieście, wpadamy w dzielnice mieszkaniowe, tu jest znacznie spokojniej, tylko na skrzyżowaniach ulic stoją grupki kibiców. Cały czas trochę piję, ale raczej mało. Na 15 km zjadam pastylkę Enervit, a na 20 km czekoladkę.

Na 27 km zawracamy znów na południe, pozostało jeszcze 15 km z powrotem do centrum miasta. Trasa wiedzie znów wzdłuż rzeki, jest już trochę monotonnie i sennie. Na 35 km zaczynam czuć żołądek muszę na moment zwolnić. Tempo spada do 6:40/km, ale po dłuższej chwili wracam do poprzedniego tempa. Znowu zaczyna się zabytkowa część Rzymu, okrążamy Piazza del Popolo, przecinamy Piazza di Spagna ze schodami Hiszpańskimi.

Znów tłumy kibiców i znów szalony doping. Na 38 km sytuacja z żołądkiem się powtarza, muszę nawet na moment stanąć, ale po chwili wracam do biegu. Jestem już porządnie zmęczony, tempo dość słabe - 7min/km. Wychodzi już zmęczenie spowodowane 3 dniami zwiedzania miasta. Między domami miga już w oddali wspaniałe i dostojne Vittoriano.

Najwyższy czas przygotować sie do finiszu. Wyciągam i rozwijam polską flagę, od tej pory biegnę z rękami w górze, a co tam, niech wiedzą, że Polacy też biegają maratony. Kibice doceniają to i dopingują mnie. Ktoś krzyczy „Jeszcze Polska nie zginęła”, migam nawet przez chwilę na olbrzymim telebimie. Jeszcze niecały kilometr.

Widzę jak nasze dziewczyny machają polską flagą na 3-metrowym drzewcu. Macham do nich. Przed sobą mam już tylko kilkadziesiąt metrów trasy i bramę finiszu na tle olbrzymiego Colloseo. Jeszcze chwila i jest finisz.

Na mecie notuję czas 4:07:03. Miejsce 7143/14874. Agnieszka i Janusz przybiegli przede mną. Szkoda, że nie złamałem 4 godzin zgodnie z planem.

Pomału przesuwamy się w tłumie biegaczy do wyjścia. Dostajemy świetny medal pamiątkowy, wodę izotonik, owoce i folie izotermiczne. W tłoku znów grasują złodzieje, ktoś szarpie się z jakimś typem.

Wracamy do hotelu i po 2-godzinnym odpoczynku znów wyruszamy na miasto wdychać jego niesamowitą atmosferę. To już niestety pora pożegnania, jutro o godz. 6 musimy wyjechać na lotnisko. Do Polski wracamy o 12:00. Oczywiście połowa pasażerów samolotu udekorowana jest dumnie medalami 20. Maratona di Roma.

PS - Dla orientacji podaję uzyskane międzyczasy na poszczególnych odcinkach

Split

Time

min/Km

Delta

min/Km

RealTime

Via Ostiense (5K)

0:28:21

5,40

0:28:21

5,40

0:26:30

Via Ettore Rolli (10K)

0:53:41

5,22

0:25:20

5,03

0:51:50

Lungotevere dei Sangallo (15K)

1:19:48

5,19

0:26:07

5,13

1:17:57

Via della Giuliana (21.097K)

1:52:42

5,20

0:32:54

5,23

1:50:51

Piazza Lauro De Bosis (25K)

2:14:31

5,22

0:21:49

5,35

2:12:40

Viale della XVII Olimpiade (30K)

2:43:35

5,27

0:29:04

5,48

2:41:44

Lungotevere Arnaldo da Brescia (35K)

3:18:12

5,39

0:34:37

6,55

3:16:21

Via dei Fori Imperiali (FINISH)

4:08:54

5,53

0:50:42

7,02

4:07:03

 

Pozdrawiam

Jan Nartowski, Ambasador Festiwalu Biegowego w Krynicy-Zdrój

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce