Kilian Jornet wreszcie na szczycie Aconcagua
Opublikowane w sob., 27/12/2014 - 08:30
Kilka dni temu pisaliśmy, że Kilian Jornet to też człowiek i z wiatrem nie wygra. Wtedy relacjonowaliśmy nieudaną próbę najszybszego wejścia na najwyższy szczyt w Andach. Silny wiatr zmusił niedoszłego rekordzistę do odwrotu na wysokości 6500 m n.p.m., ale niemal od razu zapowiedział on, że wkrótce spróbuje jeszcze raz.
Na ponowną próbę nie kazał długo czekać. Zaledwie 4 dni później znowu stanął na starcie swojego wyzwania. Tym razem ruszył z Harcones, a na szczycie znalazł się po mniej więcej 9 godzinach. Łączny czas pokonania drogi na szczyt i zejścia z niego wyniósł 12 godzin i 49 minut. Z całą pewnością jest to rekordowy czas, chociaż nie jest do końca pewne, z którym rekordem się zmagał.
Oficjalnie rekord należał do Carlosa Sa. Portugalczyk ustanowił go w 2013 r., gdy pokonał taką samą drogę w 15 godzin i 42 minuty. Jorge Egocheaga, hiszpański alpinista pod koniec 2006 r. zanotował czas 13 godzin, 46 minut, ale jego rekord nie był oficjalny. Co więcej, pojawiły się wątpliwości, co do sposobu wyliczenia czasu, a na filmie dokumentującym tamten rekord widniał czas niemal o godzinę dłuższy.
Jornet był szybszy od obydwu swoich poprzedników, chociaż ostatnie 400m wspinaczki sprawiło mu nie lada problem. Na poziomie powyżej 6000m zaczął odczuwać skutki uboczne osiągniętej wysokości, mimo że aklimatyzację w Argentynie rozpoczął 6 grudnia. Był to najwyższy z dotychczas pokonanych szczytów w ramach projektu „Summits of my live” i ostatnia próba przed Mount Everestem.
IB