Maraton Lednicki – wyjątkowy, spod znaku Ryby
Opublikowane w pon., 08/06/2015 - 09:09
Wyjątkowość tej imprezy objawia się w kilku aspektach – wyjaśnia Rafał Ławski, Ambasador Festiwalu Biegów (na zdjęciach).
Po pierwsze odbywa się w formule koleżeńskiej – wszyscy startują razem i podążają równym tempem około 6:30 min./km aż po samą metę. Kolejny wyróżnik maratonu to nietypowy dystans. Ponad 44-kilometrowa trasa to więcej niż maratoński klasyk, więc można rzec, że to wręcz przedsionek do świata ultradystansów.
Dla uczestników nie dystans ma jednak znaczenie, lecz wspólne przemierzanie trasy, rozmowy, pieśni, czy modlitwa za zdrowie i szczęście naszych bliskich. Wszak nie jest to rywalizacja, lecz bieg ramię w ramię w bliźnim. A przekrój biegaczy w dzieiątej, jubileuszowej edycji cała plejada przeróżnych osobowości, profesji, pasjonatów biegania, czy stopnia zaawansowania biegowego.
Wśród Nas m.in. znany prezenter ze sportowej redakcji TVP Przemysław Babiarz. Łącznie ponad 100 osób, które od linie startu poznańskich krzyży upamiętniającymi wydarzenia Czerwca 1956 zabrali ze sobą indywidualne intencje, które nieśli aż po samą metę na Polach Lednickich. Z jednej strony maratończycy mieli możliwość swobodnego nawiązania rozmów na wiele różnych tematów, a jeśli ktoś preferuje samotność, miał wystarczająco dużo czasu na przemyślenia.
Tempo biegu oraz rozmieszczenie punktów postojowych sprawiły, że każdy mógł zapomnieć o sprawach przyziemnych i oddać się rozmyślaniu o tym co ważne, co umyka nam w gonitwie codziennej rzeczywistości. A ponieważ wśród biegaczy były także osoby duchowne, pojawiła się nawet inicjatywa udzielenia spowiedzi. Chociaż formalnie nie było ustalonej kolejki, to chętnych nie brakowało. Wszak warto dotrzeć na metę oczyszczonym i w jeszcze lepszej kondycji duchowej.
Na szczególną uwagę zasługują punkty odżywcze, rozmieszczone przeważnie przy okolicznych parafiach wzdłuż trasy maratońskiej. Choć wytrawny biegacz nie doszuka się na tamtejszych stolikach żelków ani izotoników, to jednak obfitość domowych przysmaków kusiła tak bardzo, że trudno było zachować zasadę umiarkowania w jedzeniu i piciu.
W tegorocznej edycji temperatura doskwierała biegaczom przez większość trasy – praktycznie cały czas oscylowała w okolicach 30 stopni Celsjusza. Tym bardziej doceniało się świeżą, schłodzoną wodę oraz wyśmienitą miętówkę jak i sporą porcję cienia w okolicznych parafiach na Szlaku Kościołów Drewnianych.
Właściwa strategia odżywiania, wyjątkowa atmosfera, dobry duch biegu i szeroko rozumiane wsparcie dla biegaczy zaowocowały wielkim sukcesem wspólnej mety osiągniętej przez (praktycznie) wszystkich uczestników biegu! Warto zaznaczyć, że wśród maratończyków były także osoby niepełnosprawne, które przy wsparciu innych biegaczy mogły także przemierzyć trasę biegu i wspólnie radować się metą przy Rybie – Bramie Trzeciego Tysiąclecia. A na ten moment warto naprawdę czekać przez ponad 6 godzin biegu maratońskiego.
Ostatnie sto metrów biegu u podnóża lednickiej ryby przemierzane pośród kilkudziesięciu tysięcy uczestników spotkania młodzieży to niewyobrażalnie piękne uczucie i spełnienie siebie nie tylko jako biegacza, wytrwałego maratończyka lecz przede wszystkim dobrego człowieka, który dzieli radość i pasje z innymi. Punktem kulminacyjnym było przekroczenie linii mety oraz symboliczne przekazanie płomienia niesionego spod Poznańskich Krzyży Ojcu Janowi Górze. Na mecie maratończyków pozdrowił także Prymas Polski ks. Abp. Wojciech Polak. Zaś medale w kształcie ryby oraz różaniec dopełniły symboliki całego biegu.
Mówi się, że każdy kto przekroczy linię mety maratonu jest zwycięzcą. Meta Maratonu Lednickiego daje kolejny wymiar każdemu kto zmierzy się z królewskim dystansem. Maratończyk uzbrojony w siłę ducha i wielką wiarę może wszystko – nie tylko na zawodach, ale i w życiu codziennym.
Rafał Ławski, Ambasador Festiwalu Biegów