Na maraton do Moskwy? Ambasador się odważył [FOTO]

 

Na maraton do Moskwy? Ambasador się odważył [FOTO]


Opublikowane w pt., 30/09/2016 - 17:25

Bezpośrednio po przylocie Moskwa przywitała nas lekkim deszczykiem w piątkowy wieczór, jednak nie mogliśmy sobie odmówić pierwszego spacerku na Kreml moskiewski z niesamowitym oświetleniem budynków oraz infrastruktury - pisze swojej relacji Maratonu Moskwa Marek Drapikowski, Ambasador Festiwalu Biegowego.

Sobotni poranek już był znacznie łaskawszy co do pogody. Deszcz przestał padać i wyszło słoneczko, nadszedł czas na odebranie pakietu startowego. Główne miasteczko maratońskie zostało zorganizowane na kompleksie Łużniki. To ciekawe miejsce, położone nad rzeką Moskwą przy stacji metra podziemnego oraz nowo otwartego metra naziemnego. 

Pierwszą ciekawą i niespodzianką biegową, jaką przygotował organizator było... oczekiwanie na wejście do Biura Zawodów po odbiór pakietu. Podkreślam to dlatego, bo na rodzimych imprezach nie spotykamy zwykle kolejek. Myślę, że jakikolwiek organizator w Polsce otrzymałby sporo krytycznych opinii ze strony zniecierpliwionych uczestników, natomiast tutaj... każdy cierpliwie czekał na swoją kolej.

Gdy już przebrnęliśmy przez kolejne punkty bezpieczeństwa i dotarliśmy do centralnej strefy Biura Zawodów, obsługa zawodnika była już bardzo sprawna. Przygotowano sporo stanowisk wydających pakiety, punkty informacyjne bardzo przyjaźnie nastawione zarówno do kibiców jak i uczetników Maratonu. Organizator kładł duży nacisk na bezpieczeństwo, przed wejściem do strefy zawodów obowiązkowo trzeba było przejść kontrolę osobistą oraz przez bramki. 

Po odebraniu podstawowego pakietu startowego, kolejnym krokiem było odebranie pamiątkowej koszulki. Zresztą bardzo ładnej i dobrej jakości. Po skompletowaniu pakietu startowego, który zawierał również dobrze zredagowany przewodnik i worek podręczny, zostało jeszcze obowiązkowe zdjęcie na ściance i przejście do strefy Expo.

Expo połączono z Biurem Zawodów. Było sporo trakcji sprzętowych, rehabilitacyjnych, różnego rodzaju wykładów, stoisk kulinarnych. Biorąc pod uwagę liczbę stoisk, należy podkreślić dobre przygotowanie organizatora i dostosowanie oferty do potrzeb uczestników, nie tylko biegu maratońskiego ale i biegu towarzyszącego na 10 km.

Start Maratonu zaplanowano na niedzielę na godz. 9:10 z kompleksu Łużniki. Dojazd oczywiście metrem i tutaj mała niespodzianka - miałem przyjemność jechać nowo otwartą nitką metra naziemnego, które to stanowi bardzo ważne uzupełnienie do już niezwykle sprawnie działającego metra podziemnego w Moskwie. Dodatkowym bonusem był bezpłatny przejazd dla wszystkich uczestników biegu oraz mieszkańców Moskwy.

Po wyjściu z metra bardzo szczegółowo poinstruowano nas - informatorem - jak sprawnie dojść do wszystkich ważnych punktów miasteczka biegowego. Spiker bardzo ciekawie prowadził wydarzenie, głos w całym kompleksie był czysty i wyraźny. Mnóstwo wolontariuszy wspierało uczestników i pomagało dotrzeć do wyznaczonego miejsca startowego po zdaniu depozytu, w sektorach - praktycznie byli wszędzie. Przy starcie ustawiono dodatkową trybunę, gdzie kibice bardzo ciepło dopingowali biegaczy. To było niesamowicie miłe.

Pierwszy start nastąpił o godzinie 9:00 - biegacze na wózkach. Następnie sektorami zostali puszczeni maratończycy. Gdy jedni startowali, pozostali kibicowali. Niesamowita wrzawa w każdym z sektorów! 

Po starcie wszystkich maratończyków przyszedł czas na bieg towarzyszący...

Pogoda od poranka była bardzo przyjazna biegaczom - lekkie słoneczko, temperatura około 10 stopni Celsjusza. Trasę poprowadzono przez najciekawsze miejsca Moskwy. Atrakcją było przyspieszone zwiedzanie miasta w miejscach, gdzie normalnie odbywa się duży ruch samochodowy, z niesamowicie długimi korkami jakie zdążyliśmy zobaczyć przemieszczając się autobusem z lotniska do hotelu. Maraton to najlepsze rozwiązanie do zwiedzania Moskwy! Polecam też przemieszczanie się bardzo dobrze działającym metrem, od zabytku do zabytku Moskwy

Trasa była bardzo dobrze obstawiona barierkami, taśmami oraz ochroną - na całym dystansie 42 kilometrów. Świadczy to o dużym zaangażowaniu służb miejskich, Policji, wolontariuszy oraz oczywiście głównych organizatorów. Ciekawostką było rozmieszczenie na trasie trzynastu punktów żywieniowych z dużą ilością artykułów spożywczych, zgodnie z udostępnioną wcześniej mapą i informatorem. Praktycznie na każdym punkcie była gąbka z wodą. Dużą ciekawostką - jak dla mnie - był suchy chleb na punkcie żywieniowym. 

Na całej długości trasy obecni byli kibice, bardzo mocno dopingujący wszystkim uczestnikom maratonu. Miałem na sobie koszulkę klubową z imieniem i flagą Polski, przez co bardzo często słyszałem swoje imię i to, że jestem Polakiem. Praktycznie już od  40. kilometra można było finiszować w szpalerze flag, dużej ilości kibiców a na samym końcu bardzo aktywnego spikera.

Ukoronowaniem występy był oczywiście medal finiszera. Na mecie było też sporo produktów do uzupełnienia kalorii spalonych na trasie maratonu. W miasteczku sprawnie działały służby wolontariuszy wspomagających uczestników. Zjadłem ciekawy rosyjski posiłek z ciepłą i bardzo smaczną herbatką... 

Opuszczanie miasteczka również zaliczam do dopracowanego. Sprawnie, tą samą trasą zawodnicy rozjechali się do swoich lokalizacji.

Bieg uważam za bardzo dobrze zorganizowany. Praktycznie dopięty na ostatni guzik. Widzę tutaj duży wkład miasta oraz władz. To taki bieg narodowy, sądząc po ilości służb policyjnych czuwających nad bezpieczeństwem uczestników na całej trasie maratońskie. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę obecne zagrożenie terrorystyczne tak właśnie tłumaczę sobie te mocne środki ostrożności, począwszy od bramek: sprawdzanie plecaków, płynów, materiałów metalowych, jak i bezpieczeństwo na całej trasie. 

Bardzo przyjaźnie nastawieni kibice do uczestników maratonu, bawiących się dopingiem wolontariusze, grające zespoły na trasie dające dodatkową energię, bogate i dobrze rozstawione punkty żywieniowe na trasie. Ponadto bardzo szybko posprzątane miasto i przywrócone do użyteczności publicznej. Sprawdziłem to, bo po zakończonym maratonie i szybkiej odnowie w hotelu wróciłem do wcześniej zauważonych ciekawych miejsc podczas biegu. Tak, by dokończyć to nasze "przyspieszone zwiedzanie Moskwy”.

Zdecydowanie polecam Maraton w Moskwie. Bardzo ciekawy, bogaty turystycznie. Wspaniała  przygoda biegowa jak dla mnie. Zwłaszcza, ze jestem mieszkańcem byłej „małej Moskwy”, jak nazywano Legnicę. Warto mieć marzenia, które można jeszcze spełniać i tego wszystkim życzę. Bo po to są marzenia, żeby się spełniały.

Przyspieszone zwiedzanie Dużej Moskwy podczas pobytu na Maratonie w Moskwie uważam za najciekawsze wydarzenie w moim kalendarzu startowym w tym roku. Stawiam je tuż po niezwykle energetycznym Festiwalu Biegowym w Krynicy - wydarzenie do którego będę często wracał i wspominał.

Marek Drapikowski, Ambasador Festiwalu Biegów


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce