Nie do wiary! Co to był za bieg! Wiktor Wołkow o Botanicznej Piątce

 

Nie do wiary! Co to był za bieg! Wiktor Wołkow o Botanicznej Piątce


Opublikowane w ndz., 09/10/2022 - 18:23

W sobotę, 8 października, odbyła się jesienna edycja Botanicznej Piątki, czyli biegu po Ogrodzie Botanicznym w Łodzi. Biegały zarówno dzieci jak i dorośli.

Jaki ja miałem plan? Wsiąść do pociągu nie-byle jakiego i walczyć do upadłego!

Na liście startowej widziałem przynajmniej jedno nazwisko, które nazwałbym faworytem tego biegu. Ale, jak mówi Marcin Lewandowski, nazwiska nie biegają. I coś w tym na pewno jest.

Botaniczna Piątka to jest bieg, rozgrywany w Ogródzie Botanicznym w Łodzi w trzech turach. Nie widzisz wszystkich swoich rywali, nie wiesz jak skończyli w poprzednich turach albo jak pobiegną w następnych. Więc bieg "na miejsce" odpada. Raczej pasuje bieg "na czas"  ale też nie zawsze możesz wiedzieć czasy konkurentów.

Do Łodzi przyjechałem ciut wcześniej i widziałem start drugiej tury. Wiedziałem że zwyciężył czas lekko poniżej 20 minut. Jak pobiegła pierwsza tura, nie wiedziałem.

A więc ruszyliśmy ze startu sporą grupą szaleńców, zapał których skończyl się po 500 metrach i dalej mala grupka w parę osób musiała już robić swoje.

Ten pierwszy młody chłopak poleciał daleko do przodu, bez szans dla reszty. Dalej Tomek, ja, i jeszcze jakaś dwójka. Właśnie ten Tomek trzy tygodnie temu wyprzedził mnie na 5 kilometrach w Biegu dla Bohaterów zajmując pierwsze miejsce, ja byłem drugi.

Dzisiaj przyszedł czas na rewanż. Trzymałem go wzrokiem cały czas, goniłem i szczerze wątpiłem już czy coś się zmieni w tym biegu. On trzymał dobre tempo, okazje dla ataku ciężko było znaleźć.

Jeszcze nawet na pierwszym okrążeniu dogonił nas kolega, wyprzedził. No "świetnie", pomyślałem sobie. Na półmetku jestem czwarty. I to jeszcze nie licząc pierwszego biegu, z którego nie znałem wyników. Ale okazało się że kolega raz szarpnąl tempo, potem drugi raz, no i na szczęście dla mnie pozostał z tyłu.

Wiktor Wołkow o Botanicznej Piątce: nie do wiary! Co to był za bieg!

Tomek nie zwalnia. Cały czas zbliża się do mety, do teoretycznie drugiego miejsca. Myślę, jak jeszcze on to pociągnie, zrobi zryw przed metą, to ja już nie będę miał z czego przyśpieszyć. Lipa.
I co tu zrobisz? Odpuszczić, złamać 20 minut, po cichu liczyć na 3 miejsce? A może 4 lub 5 i podium w kategorii wiekowej?

Ale bieg jeszcze trwa. Jeszcze jest szansa. Ostatni zakręt i prosta do mety. 60, czy ileś tam metrów... tempo 2:40. Ogień! Wbiegam... drugi! Trzy sekundy przewagi. Nie do wiary! Co to był za bieg!

Czas 19:16
Open - 2 na 155 zawodników.
Warto wierzyć we własne możliwości i walczyć do końca! (Viktor Volkov, Ambasador Festiwalu Biegowego)

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce