Nowe Miasto prawie jak Chomiczówka. Rzeszów biegał po blokowisku i... nadłożył dystansu [ZDJĘCIA]
Opublikowane w sob., 26/04/2014 - 18:53
Nowe Miasto to jedno z tych miejsc w Rzeszowie, o których trudno powiedzieć „atrakcyjne” czy „wizytówka miasta”. Ale raz w roku życie na blokowisku przyspiesza tempa, a samo miejsce zaczyna budzić emocje. Sportowe. Wszystko za sprawą organizowanego tu od lat Biegu Wielkanocnego.
Impreza przypomina słynny Bieg Chomiczówki w Warszawie. Trasę biegu tworzą ulice i alejki osiedla, z ostrymi zakrętami i krawężnikami. Są też samochody zaparkowane wzdłuż trasy i krzątający się w sobotnie popołudnie mieszkańcy. Jest też spore zainteresowanie biegaczy i grupa oddanych organizatorów ze Spółdzielni Mieszkaniowej „Nowe Miasto”, Rzeszowskiego Stowarzyszenia „Ruch dla Zdrowia” i Stowarzyszenia Salezjańskiej Organizacji Sportowej „Don Bosco”.
Sama impreza ma jednak bardziej nieformalny charakter, z dyplomami zamiast medali, ręcznym spisywaniem wyników i przykładaniem czasów ze stopera do kolejności na mecie, i nie zawsze przebiega wg planu organizatorów i biegaczy, o czym przekonali się uczestnicy dzisiejszych zmagań na 5 km.
A było ich blisko 100. W stawce lokalni miłośnicy aktywnego wypoczynku, z nestorką podkarpackich biegaczy, Ambasadorką Festiwalu Biegowego Renatą Grabską na czele, a także mocna grupa Ukraińców i Słowaków, którzy po drodze do domu z tarnobrzeskiego Biegu Siarkowca postanowiła nieco... dorobić. I rzeczywiście zagraniczni goście zdominowali imprezę, choć musieli się mocno napracować by wyjechać ze stolicy Podkarpacia z grubszym portfelem.
Wszystko za sprawą sporej pomyłki grupy sędziów (wolontariuszy), którzy - podkreślmy - nieświadomie wydłużyli biegową ścieżkę. Dodatkowy dystans mocno nadszarpnął siły biegaczy, bo, jak przekonywał w rozmowie z naszym portalem rzeszowianin Piotr Wyczawski, „5 km to konkurencja niemal sprinterska, w której biega się na maksa, wymagająca żelaznej kondycji” a „dodatkowy dystans potrafi mocno dać w kość".
W rzeczy samej. Część zawodników, gdy już uświadomiła sobie konieczność pokonania nadprogramowych metrów po prostu odpuściła i zeszła z trasy. Pozostali nadludzkimi siłami walczyli o metę. Na finiszu gorące dyskusje - 600, 700, 800m dodatkowego dystansu? – Mój garmin pokazuje 5,83 km, kolegi 5,60 km. W każdym razie o kilkaset metrów za dużo – informował nas mocno zdyszany Grzegorz Surowiec.
Szczególnych pretensji jednak nie było, podkreślano świąteczny i integracyjny charakter imprezy. – Największa wartość tej imprezy to wcale nie nagrody czy sportowa rywalizacja, a te szerokie zastępy młodzieży, które stanęły dziś na starcie. To dobrze wróży na przyszłość – podkreślała Renata Grabska, odnosząc się do towarzyszących imprezie biegów dzieci i młodzieży szkolnej i gimnazjalnej (od 600 do 1200m). Sama nie potrafiła odmówić sobie przyjemności z biegania „na własnych śmieciach”, mimo że już jutro wystartuje w Półmaratonie Puszczy Niepołomickiej.
Sam organizator przeprosił za pomyłkę z trasą. – Staraliśmy się wywiązać ze swoich obowiązków jak najlepiej i niestety się to nie udało. Przepraszam wszystkich biegaczy. Mam nadzieję, że nie zniechęcicie się do naszej imprezy w kolejnych latach i znów tłumnie staniecie na starcie – powiedział nam kierownik imprezy ks. Paweł Gacek. Zapewnił, by w przyszłym roku wszystko przebiegło zgodnie z planem, a impreza była jeszcze lepsza. – Jestem pewien, że kiedyś i u nas, tak jak w Warszawie, pobiegnie 1000 osób – dodał.
Wyniki:
Kobiety
1. Cader Agnieszka
2. Albrycht Katarzyna
3. Filipowska Agnieszka
4. Walus Katarzyna
5. Kawa Monika
Mężczyźni:
1. Matuichuik Oleksander
2. Okseniuk Sergii
3. Koval Vasyl
4. Olijnyk Pavel
5. Dmytro Lashyn
GR