Ostatki Grand Prix Warszawy, ale walczyć trzeba [ZDJĘCIA]

 

Ostatki Grand Prix Warszawy, ale walczyć trzeba [ZDJĘCIA]


Opublikowane w sob., 18/10/2014 - 16:22

Na Mokotowie rozegrano dziś ósmy i zarazem przedostatni bieg z cyklu Grand Prix Warszawy. Przy Moście Siekierkowskim i w okolicach Sanktuarium Matki Bożej rywalizowali biegacze na dystansie 10 km. W powietrzu czuć było, że zbliża się koniec sezonu.

Grand Prix Warszawy po raz drugi w tym roku przeniosło się z Ursynowa w okolice Mostu Siekierkowskiego. Frekwencja podczas biegu nie była najwyższa, najwidoczniej wiele osób ma już na koncie siedem biegów, które gwarantują sklasyfkowanie w cyklu cyklu lub wybrały konkurencyjny bieg (np. Maraton Kampinowski).

Tradycyjnie, kwadrans przed godziną 11 na trasę wyruszyli biegacze, którzy zamierzali pokonać trasę w czasie powyżej 60 minut. Następnie na starcie miejsca zaczęli zajmować uczestnicy biegu głównego. Jak w przypadku Grand Prix Formuły 1, liczyło się kto znajduje się w pierwszej linii.

Wśród biegaczy znalazło się wielu pretendentów do zwycięstwa: Artur Jabłoński, Sebastian Polak, Radosław Gromek, Krzysztof Wasiewicz czy Przemysław Osełka. Wśród kobiet faworytką do wygranej była Agnieszka Łęcka.

Początek biegu był bardzo spokojny. Czołówka biegaczy trzymała się w kilku osobowej grupie. Dopiero po pierwszym okrążeniu, czyli 5 km, dwójka biegaczy - Jabłoński oraz Krzysztof Wasiewicz, uzyskali większą przewagę nad stawką. Ten duet długo jednak nie współpracował. Na jeszcze przed przebiegnięciem pod Mostem Siekierkowskim Artur Jabłoński, biegł już samotnie. Prowadzenia nie oddał już do mety.

– Na początku faktycznie nie kwapiłem się, żeby uzyskać tu jak najlepszy czas lub zwyciężyć z kolosalną przewagą. Biegliśmy w grupie tempem po 3:35 min/km. Chciałem się spokojnie rozgrzać – opowiadał nam na mecie p. Artur.

– Ponieważ bolą mnie Achillesy, to nie miałem potrzeby mocno ruszać. A już w ogóle miałem bezpieczną przewagę w klasyfikacji generalnej nad Krzysztofem Wasiewiczem i w tych dwóch ostanich biegach mógłbym być raz drugi, a raz trzeci, by wygrać cały cykl. Dziś wygraną przypieczętowałem swoje zwycięstwo. Był to więc dla mnie mocny trening. Później przyspieszyliśmy do 3:10 i już dało się odczuć trudy biegu. Jest to okres roztrenowania, sam nie mam już celów startowych i myślę bardziej o przyszłym roku. Ale nie zlekceważyłam tego biegu -Chciałem wygrać, ale nie myślałem o tym, że mam przewagę i mogę komuś oddać zwycięstwo – wyjaśniał Artur Jabłoński.

Wśród kobiet zwyciężyła Agnieszka Łęcka. Co ciekawe, biegaczka zaledwie w ubiegłą niedzielę zwyciężyła Maraton Bieszczadzki na dystansie 53 km, a już niecały tydzień później okazała się najlepsza na ulicy. – Faktycznie trochę tych kilometrów w tym tygodniu było. Po Maratonie Bieszczadzkim następnego dnia jeszcze wybraliśmy się na wycieczkę w góry. Niespodziewałam się więc, że będę w takiej dyspozycji – dziwiła się biegaczka.

– Od początku udało mi się prowadzić stawkę, chociaż nie przepadam za tą trasą. Zdecydowanie wolę biegi w lesie. Beton nie sprzyja stawom, tylko kontuzjom. Ogólnie nieprzyjemnie się tu biega. Do tego są tu ostre zakręty, nawroty i agrafki, które nie sprzyjają dobremu wynikowi. Również sam fakt biegania dwóch pętli nie jest przyjemny dla psychiki – narzekała zwyciężczyni, która wciąż walczy o zwycięstwo w klasyfikacji generalnej.

Ostatni etap Grand Prix Warszawy rozegrany zostanie 8 listopada. Ceremonia zakończenia kolejnego sezonu ma odbyć się w przyszłym miesiącu (prawdopodobnie 29 listopada).

Częściowe wyniki biegu przy Moście Siekierkowskim:

Kobiety

1.Łęcka Agnieszka
2.Janiak Katarzyna
3.Sawicka Anna

Mężczyźni

1.Jabłoński Artur
2.Wasiewicz Krzysztofem
3.Gromek Radosław

RZ

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce