Pełen wrażeń Półmaraton w Tel Avivie. Tutaj można biec i biec, i biec... [ZDJĘCIA]
Opublikowane w śr., 19/03/2014 - 11:01
Przedmaratońskie Expo
W wielkim namiocie wybudowanym na skwerze w samym centrum Tel Avivu mieści się nie tylko biuro zawodów, ale również kilkadziesiąt stoisk z biegowymi akcesoriami, czyli tradycyjne już przedmaratońskie Expo. Pierwsze, co rzuca się w oczy to wszędzie bawiące się dzieci. Atrakcje zapewnia Samsung, główny sponsor biegu. Impreza biegowa, imprezą biegową, ale jak produkujemy pralki i odkurzacze, to też je musimy pokazać :) Jest więc prezentacja urządzeń piorących, czyszczących... wielkie plazmy oczywiście też są. Nie brakuje również innych atrakcji. Stoisko z prawdziwą kawą po turecku, ciastkarnia, zaaranżowany bar z piwem i oliwki na wszystkich stolikach od kolejnego sponsora. A wszystko to w atmosferze sympatycznego rodzinnego pikniku.
Godzina już dosyć późna, ostatni dzień odbioru pakietów. Nie ma więc tłumów, za to są przesympatyczne wolontariuszki, które w ramach przyspieszonego kursu języka polskiego, zapisują sobie na kartce „cześć”, żeby witać kolejnych biegaczy z Polski, o ile takowi się pojawią. Sprawdziliśmy u organizatorów. Oprócz nas biegły jeszcze dwie osoby. Niestety nie spotkaliśmy ich na trasie.
A co w pakiecie startowym? Numer startowy z chipem, koszulka techniczna Adidasa i materiały promocyjne od sponsorów i partnerów imprezy. Z żalem stwierdzamy, że nieznajomość języka szkodzi, bo chyba ominęło nas kilka zniżek w izraelskich sklepach. Jedyne bowiem, co zrozumieliśmy to cyferki. Ale już, co, kto, do kiedy i dlaczego było poza naszym zasięgiem. Jakoś jednak specjalnie nas to nie zmartwiło. Po odbiorze pakietów obowiązkowe zdjęcie z numerem startowym na ściance i próba zrozumienia graficznego zestawienia najciekawszych faktów na temat imprezy. Dobrze, że był tłumacz.
Pakiety odebrane, zdjęcia zrobione, pora coś zjeść. W barze po przeciwnej stronie ulicy zajadamy się przepysznymi falafelami. Wszystko wskazuje na to, że miejscówka popularna ze świetnym jedzeniem, bo robi się coraz tłoczniej, coraz bardziej sympatycznie i coraz bardziej biegowo. Kucharz zza barku rozdaje falafele, biegacz z Niemiec rozpoznaje Marathon Mena, więc obowiązkowe zdjęcie, żeby pokazać żonie i wrzucić na fejsa ... :) W barze pojawiają się kolejni biegacze, których – jak się potem przekonamy – w Tel Avivie spotkać można prawie wszędzie, a już na promenadzie nad morzem najwięcej... Tutaj biegają chyba wszyscy. Z pakietami startowymi, po pierwszej izraelskiej kolacji wracamy do hotelu. Według programu, od samego rana czekają na nas kolejne atrakcje.
27 lutego, CZWARTEK, DZIEŃ DRUGI
Drugi dzień naszego pobytu w Izraelu zapowiada się baaardzo ciekawie. Punkt 10:00 wsiadamy do busa i jedziemy do Jerozolimy! Spacer uliczkami starego miasta, zwiedzanie, prawdziwy humus, mieszanka kultur... Chłoniemy wszystko, co się da. Na koniec wizyta w muzeum Yad Vashem. I pora wracać do Tel Avivu.
Prosto z wycieczki do Jerozolimy lądujemy na Pasta Party. I to jest dopiero Pasta Party! Kilka rodzajów makaronów, sałatki, oliwki, desery... Ponad 1000 osób, słuchając muzyki na żywo, wspiera się węglowodanami przed jutrzejszymi biegowymi wyczynami. Są i oficjalne przemówienia. Przemawia mer miasta Tel Aviv. Jakby nie było Tel Aviv Samsung Marathon to największa impreza biegowa w Izraelu, organizowana przez miasto. Jest się czym chwalić. Przygotować imprezę dla 40 tysięcy biegaczy to nie lada wyzwanie.