„Pokaż, żeś nie kalesony”. 12 godzin Ambasadora w Bochni – siła i charakter

 

„Pokaż, żeś nie kalesony”. 12 godzin Ambasadora w Bochni – siła i charakter


Opublikowane w wt., 15/03/2016 - 09:30

Wracamy do pierwotnej taktyki, z zamierzeniem utrzymania jej do końca. Wracam na trasę z zaciśniętymi pięściami i okrzykiem „siłaaaa!”

Ku mojemu zdziwieniu tempo minimalnie wzrasta i... utrzymuje się! Jest to dla mnie decydujący moment, wracam do życia. Siła!

Godziny upływają. W strefie zmian – prócz solnego kurzu - unosi się coś, co my biegacze nazywamy „pasją”. Widać ją w każdym z nas, mimo zmęczenia, mimo spływającego potu, mimo bólu na twarzy. Tak, to ona trzyma nas na nogach.

Na około półtorej godziny do końca rywalizacji z niecierpliwością czekam, aż Martyn przybiegnie ze swojego okrążenia. Lekko zmartwieni, spoglądając na zegarek wiemy, że coś nie gra. Pojawia się Martyn - bialutki jak ściana, ale jest już z nami.

Martyn jest cukrzykiem, pomimo stałej kontroli poziomu i zmniejszenia dawki insuliny do minimum, całodniowy wysiłek daje mu się we znaki. Nagły spadek cukru uniemożliwia mu dalszą rywalizację. Jednak solidarnie zostaje z nami w strefie zmian i zagrzewa do walki.

Moje kolejne okrążenia są przerywanym krzykiem. Przebiegając przez podziemną kaplicę za każdym razem krzyczę, a z każdym krzykiem otrzymuje odpowiedź od zawodników i kibiców którzy tam przebywają - „siła”. To już było prawie jak rytuał!

Na 40 minut do końca wyniki zmieniają się jak w kalejdoskopie. Każdy chce walczyć o jak najlepsze miejsce. Postanawiamy, że Marek i Andrzej jako najszybsi z nas przejmują pałeczkę. Już do końca. Nie wiem jak oni to zrobili, ale nie zwalniali przez całe 12 godzin. Siła.

Mafiozów czterech by Mafia Team Lubliniec w składzie: Marek Grund, Marek Kapela, Martyn Kasperczyk i Andrzej Zyskowski kończy z dystansem 173.939 km, zdobywając 7. miejsce. Siła!

Tak zakończyły się dla nas 12-godzinne podziemne zmagania w Bochni. Nastał czas zabawy i radości, a ta ogarnęła chyba wszystkich uczestników tego wydarzenia. Wyjątkowość tych zawodów to nie tylko podziemia Kopalni Soli. To przede wszystkim ludzie, którzy biegają tam z sercem od początku do końca, przeżywając każde kolejne okrążenie. I mimo, że każde zabiera siły, daje również radość. A o to przecież w życiu i bieganiu chodzi!

Bochnio - mam nadzieję - do zobaczenia za rok!

Marek Grund, Ambasador Festiwalu Biegów

fot. Gabriela Kucharska - MaratonyPolskie.pl /  Grzegorz Wojtal - kronika24.pl


Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce