Pucharu Maratonu Warszawskiego - relacja Ambasadora
Opublikowane w pt., 09/08/2013 - 16:27
W sobotę 3 sierpnia na znanej trasie w lesie w Międzylesiu miałem przyjemność rywalizowania w czwartej edycji Pucharu Maratonu Warszawskiego. Do pokonania były cztery pętle po 5 km każda - relacjonuje Jan Nartowski, Ambasador Festiwalu Biegowego w Krynicy.
Wystartowaliśmy punktualnie o 10:05 w chmurze kurzu z piaszczystego podłoża. Chętnych do biegania było ok. 350 osób, może więcej. Wąska alejka początkowo nie mogła pomieścić wszystkich biegaczy, więc pierwszy kilometr praktycznie przetruchtaliśmy. Później stawka się rozciągnęła i można było rozpocząć prawdziwy bieg.
Temperatura, z jaką przyszło mi się zmierzyć, była bardzo wysoka - ponad 30 st. C. - chociaż sama trasa w dużej części była zacieniona. Prawie cały czas biegłem dosyć ciężko, po luźnym piasku lub tam, gdzie się dało, poboczem po trawie. Punkty z wodą rozstawione były co 5 km w rejonie startu i mety.
Pierwsze okrążenie zaliczyłem w przyzwoitym tempie 4:30/km. Następne już było gorsze - jakieś 5:20km. Po zrealizowanym dzień wcześniej treningu brakowało mi świeżości, dlatego już na trzecim okrążeniu dopadł mnie wyraźny kryzys. Dwukrotnie musiałem pokonać kilkanaście metrów pieszo. Na czwartym okrążeniu było już lepiej - tempo powyżej 5:30 - ale jakoś poszło. Na finiszu byłem 144. z czasem 1:48:56. Biorąc pod uwagę małą zapaść na trasie ? nie było źle.
Po biegu woda, izotonik i losowanie nagród, miła atmosfera i dobry trening przed maratonem. Ale nie Warszawskim, a Solidarności, do którego przygotowywałem się właśnie w Międzylesiu. Na mecie byłem bardzo zmęczony, głównie z powodu upału. Po powrocie do domu dochodziłem do siebie przez blisko dwie godziny. Cóż, najwyraźniej źle znoszę wysoką temperaturę.
Na drugi dzień jednak nie odpuściłem. Znów był trening. Ćwiczyłem interwały?
Jan Nartowski - Ambasador Festiwalu Biegowego w Krynicy
