Rudawska Wyrypa tym razem naprawdę ekstremalna [ZDJĘCIA]
Opublikowane w pon., 05/05/2014 - 11:13
Uczestnicy trzeciej edycji Rudawskiej Wyrypy zostali poddani ciężkiej próbie. Nieprzerwanie padający deszcz, mgła utrudniająca orientację w terenie i odnajdowanie punktów kontrolnych. Do tego niska temperatura, która nie przekraczała 3oC. W tych warunkach, zziębnięci i przemoczeni biegacze pokonywali błotniste szlaki, strome wzniesienia i wpadali po kolana w zasypane opadłymi liśćmi skalne szczeliny.
– Ubrałem się w trzy warstwy odzieży, założyłem rękawiczki, pomimo tego zmarzłem. Skostniały mi palce. Trudno było utrzymać mapę – opowiadał nam Marcin Kargol, doświadczony zawodnik biegów na orientację, który tym razem miał pecha. Podczas zbiegu jego stopa zaklinowała się w szczelinie i był zmuszony zejść z trasy.
Przed imprezą Joanna Rafalska, współorganizatorka Rudawskiej Wyrypy, w rozmowie z nami obiecywała, że organizatorzy nie będą oszczędzać zawodników. – Te trasy są trudne i nawet nie chodzi o same punkty kontrolne, tylko o ukształtowanie terenu i przewyższenia. To na pewno jest impreza, na której można się zmęczyć – mówiła nam Joanna w połowie marca. W miniony weekend 99 biegaczy, którzy zdecydowali się na 50-kilometrową trasę, przekonało się, że nie żartowała.
- Co jakiś czas zacinał deszcz ze śniegiem. Było ślisko. Błoto dało się we znaki. Zasysało buty. Pozbawiało sił- opowiadał nam, Marcin Brudło, który w imprezie wystartował wspólnie z żoną. Do mety dotarli po trzynastu godzinach pokonując około sześćdziesięciu kilometrów. Podsumowując imprezę powiedział:
- Spore przewyższenie, trudne warunki na trasie, zmęczenie oraz wychłodzenie sprawiły, że było ciężko zarówno pod względem fizycznym, jaki i psychicznym. Poziom trudności mógł złamać niejednego wyjadacza. Mogę śmiało i bez przesady powiedzieć, że nazwa Górski Ekstremalny Maraton na Orientację jest w pełni uzasadniona.
Z tą opinią zgadzają się pozostali biegacze. Rudawska Wyrypa to impreza dla doświadczonych napieraczy. Tu nigdy nie jest łatwo. Nawet, gdy warunki na trasie są sprzyjające, wyzwaniem pozostają przewyższenia. Rzadko też udaje się zebrać komplet punktów. Mateuszowi, zawodnikowi, którego spotkaliśmy na mecie, ta sztuka się udała. Odnalazł wszystkie 11 punktów.
– Myślę, że aby ukończyć taką imprezę, trzeba być upartym, nie myśleć o trudnościach tylko konsekwentnie zaliczać kolejne punkty kontrolne. Mieć dobrze podającą łydkę oraz mocną psychę – powiedział nam Mateusz.
Tego dnia, jednak nie wszystkim „łydka podawał””. Z trasą 100-kilometrową zmagało się 20 śmiałków, czterech z nich wycofało się z rywalizacji. Prawie setka biegaczy stanęła w szranki z dystansem 50 km. Nie wszyscy dotarli do mety. Wielu z uczestników tej edycji imprezy, pojawi się tu za rok, by ponownie sprawdzić się w pięknych, ale bardzo selektywnych Rudawach Janowickich.
W chwili pisania tej relacji nie było jeszcze oficjalnych wyników. Zwycięzcą dystansu TP50 został Jakub Molski. Trudy trasy 100-kilometrowej najszybciej pokonali Bartłomiej Karabin i Mariusz Opioła.
MM