Silver Run: Nie wszystko srebro...

 

Silver Run: Nie wszystko srebro...


Opublikowane w ndz., 17/05/2015 - 16:58

Góry to moje ulubione miejsce na chwilę zapomnienia od codzienności. I tym razem jadąc tam miałem wielką nadzieję, że odpocznę aktywnie, lecz tym razem poza pięknych widoków nie przywiozłem nic innego...

Półmaraton Silver Run w Srebrnej Górze podsumowuje Sebastian Nicpoń, Ambasador Festiwalu Biegów

Zaczynając od początku. Biuro zawodów. Do Srebrnogórskiej Twierdzy docieramy z kolegą Markiem nieco po godzinie 9:00 i jak zawsze idziemy po pakiety startowe. Nasze zdziwienie już tutaj sięga niemalże szczytów Himalajów, gdy dowiadujemy się, że firma pomiarowa spóźni się na bieg z chipami... Już początek był zaskakujący, także dlatego, że nie było numerów startowych w tradycyjnej, papierowej formie, lecz same chipy.

Mimo wszystko stwierdziliśmy, że mały problem z chipami nie zepsuje nam pięknie zapowiadającego się biegu. Wiadomo już było, że bieg zostanie opóźniony przez problemy biura. Zdarza się. Szybko nadeszła informacja, że startujemy o godzinie 11:30.

Start odbywał się w grupach 10-osobowych, a poszczególne grupy wypuszczane były na trasę co 1 minutę. Pomyślałem sobie, że to jest super rozwiązanie. Szybko jednak okazało się nie takie wspaniałe. Pisząc tę relację wciąż nie znam swojego miejsca w stawce, a w wynikach jest kompletny bajzel. W tej chwili zwycięzca biegu sklasyfikowany jest na... 27 miejscu!

Sam start był dobrze zaplanowany i wszystko szło sprawnie. Na mecie okazało się jednak, że ten półmaraton miał... niespełna 17 km! Co na to organizator? „Trasa została skrócona”. Naprawdę? Jak się okazuje, po nałożeniu map z zegarka GPS i strony organizatora obie trasy są.... idealnie takie same!

Inna sprawa. Trasa została niedostatecznie zabezpieczona, przez co zawodnicy z czołowych miejsc spadli o ponad 20 pozycji, nadkładając blisko 5 km. Tutaj powinien nastąpić szeroki uśmiech, bo Ci zawodnicy zapłacili za półmaraton i... faktycznie go przebiegli.

Dużo absurdów, prawda? Uważam osobiście, że za taką organizację powinno się przeprosić zawodników. Szczególnie tych, którzy zostali poszkodowani przez ludzki błąd. Znajomy poszedł dowiedzieć się czy padnie choć jedno słowo „przepraszam” od organizatorów, lecz to co się stało przerosło szczyt Himalajów. Na miejscu organizator milczał jak zaklęty, by po imprezie, na forum internetowym napisał:

"Trasa biegu została skrócona ze względu na aspekty techniczne, które rzeczywiście nie powinny interesować uczestników. W całości trasa miała długość 19 km.”

Z tym wszystkim zostawiam Was samych. Dużo pytań nasuwa się po tym biegu. Jestem w stanie zrozumieć dużo rzeczy, bo błąd jest wpisany w naturę człowieka i nie robi błędów ten, który nic nie robi. Ale w takiej sytuacji trzeba umieć zachować twarz i powiedzieć kilka słów w stronę ludzi, którzy za tą przyjemność zapłacili ciężkie pieniądze...

Sebastian Nicpoń, Ambasador Festiwalu Biegów  

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce