Sopocki full service Ambasadora [ZDJĘCIA]
Opublikowane w wt., 05/05/2015 - 11:07
Ambasadorzy Festiwalu Biegów to grupa miłośników i sympatyków aktywnego spędzania wolnego czasu, którzy swoją pasją probiegową i prosportową starają się dzielić i zarażać innych. Z ich aktywnością można spotkać się przede wszystkim na „rodzimych podwórkach”. Jednak fakt bycia Ambasadorem przynosi również pewne profity - pakiety startowe na wybrane imprezy biegowe w kraju. Takim właśnie sposobem znalazłem się na liście startowej 1. PKO Półmaratonu Sopot, które postawiło na aktyny wypoczynek w trakcie majówki. Dla mnie równanie było proste: majówka + bieganie = relax!
Z Sopotu relacjonuje Szymon Drab, Ambasador Festiwalu Biegów
Pierwsza edycja imprezy, która w 2018 r. chce gościć Mistrzostwa Świata w półmaratonie, przyciągnęła ponad 1000 uczestników z całego kraju i zagranicy. Wśród elity spotkać można było m.in. Kimayo Hillary Kiptum Maiyo czy Olhę Kotovską.
Wystartowaliśmy punktualnie o godz. 9:00 spod Ergo Areny. Początkowo planowałem żwawe tempo w okolicy 4:50-5:00 min.km. Pierwsze 3 kilometry jednak szybko zweryfikowały moje plany. Czułem się jakbym w betonowych nogach miał skakać przez płotki. Chyba zapomniałem już o zmęczeniu, które towarzyszyło mi u mety Niepokornego Mnicha. Jednak Niepokorny Mnich nie zapomniał o mnie. Tempo szybko spadło i równie szybko moje czasowe założenia.
Kiedy dobiegłem do 8. kilometra – alei Powstańców Warszawy, a następnie po nawrocie gdy skierowaliśmy się al. Franciszka Mariuszki i al. Wojska Polskiego, moje tempo nie było szybsze niż 5:30-5:45 min./km. Oczywiście, zawsze mógłbym zgonić wszystko na „wmordefind”, który dał się odczuć szczególnie wzdłuż wybrzeża, ale pokornie dając ponownie ukłon w kierunku wymagań Mnicha, tego nie zrobię.
Jeżeli nie mam sił na ściganie, będę kontemplował widoki na trasie, które wytaczając trasę, zafundował nam organizator - stwierdziłem.
Z kamerką w ręku starałem się zarejestrować panoramę trasy i zmagania zawodników. W tym samym czasie, z perspektywy kibica moja lepsza połowa obiektywem „łapała” biegaczy. Sopocki full service: bieg, relacja, foto,video. Od biegacza, dla biegaczy!
Możliwość biegu głównym deptakiem nieopodal morza (z perspektywy trasy – jeden z lepszych półmaratonów, w których brałem udział!), rzesze kibiców motywujących do dalszego biegu były naprawdę budujące. Trudno mi było jednak przyśpieszyć.
Na 13. kilometrze poczułem klepnięcie w plecy: „Cześć”… To dobiegł do mnie znajomy z Warszawy, z którym miałem przyjemność poznać się podczas kręcenia teledysku do piosenki 62 miles to go (wokalista również biega : https://www.youtube.com/watch?v=e8d1Wg8CqEw) zespołu The Electric Lemons. Jego towarzystwo sprawiło, że moje tempo ustabilizowało się – i choć nie pędziliśmy na miarę naszych możliwości, to jednak głównie my wyprzedzaliśmy, a nie byliśmy wyprzedzani. Podejrzewam, że gdybym samotnie miał walczyć z półmaratonem na tym odcinku, swój bieg przeplatałbym szybkim marszem. To jest właśnie urok wspólnego biegu – wzajemna motywacja i „holowanie”.
Na ostatnich 3 kilometrach nie zważając na wiatr, lekkie podbiegi i moje ciężkie nogi, podkręciliśmy tempo. Było ciężko, ale skoro tyle wspólnie przebiegliśmy, nie chciałem odpuszczać. Linię mety przekroczyliśmy po 1:52:54. Choć wykonanie dalece odbiegało od początkowych planów, cieszę się, że linię mety przekroczyłem z uśmiechem na twarzy. Keep smiling and run!
„Niewiele” szybciej metę przekroczył zwycięzca pierwszego sopockiego półmaratonu, Hilary Kiptum Maiyo z Kenii który z doskonałym czasem 1:02:49 ukończył bieg. Mariusz Giżyński – najszybszy wśród Polaków – ukończył bieg na 5 lokacie z czasem 1:06.36. Wśród kobiet wygrała faworytka - Olha Kotowska z Ukrainy (1:14:21)
Wideorelacja:
Szymon Drab, Ambasador Festiwalu Biegów