Unikatowy medal, włoska atmosfera… Polacy w Maratona di Ravenna
Opublikowane w pon., 11/11/2019 - 21:50
Maraton w nadmorskiej Rawennie odbył się w niedzielę 10 listopada po raz dwudziesty pierwszy. Droga, którą przeszła ta impreza w ciągu ostatnich kilku lat, odkąd śledzimy jej historię (archiwalne materiały pod tekstem), jest po prostu imponująca. Z właściwie kameralnego biegu na kilkaset osób przemieniła się w jeden z największych włoskich maratonów, słynących nie tylko z wyjątkowych w skali światowej medali, ale też dobrej organizacji i wysokiego poziomu sportowego.
W tegorocznej edycji udział wzięło 16 000 biegaczy, w tym grupa rodaków oraz nasza redakcyjna koleżanka Kasia Marondel. Na mecie Kasia przepytała gości znad Wisły jak zapamiętają imprezę.
Przed rokiem tylko cztery najszybsze panie złamały 3 godziny, tym razem było ich już 13. Także zwycięzca Kenijczyk Japheth Kosgei pobiegł o 2 minuty szybciej niż ubiegłoroczny triumfator imprezy (2:10:42). Drugie miejsce zajął Alex Kiprotich Trikoi (2:17:40) a podium dopełnił Paul Koech Kimutai (2:18:59).
Wśród pań najszybsza była Pascalia Chepkogei, która przecięła linię mety z czasem 2:33:28. Podium podzieliła z dwiema Włoszkami: Sarah Giomi (2:40:10) i Martiną Facciani (2:42:25).
Wśród uczestników, jak co roku, było wielu Polaków. Dorota Porębska przyjechała zwabiona wyjątkowym, ręcznie robionym medalem ze szklanej mozaiki.
– Przyjechałam do Rawenny, bo zaciekawił mnie medal, który widziałam na expo maratonu w Krakowie. To była dobra decyzja, bo biegło się świetnie! Pogoda wspaniała, organizacja super, ciekawa trasa i medal jeszcze ładniejszy niż poprzednie – chwaliła biegaczka z Krakowa.
- Widoki na trasie niesamowite, na przykład kościoła w Classe. Było bardzo fajnie. A ta atmosfera! Jak tu Włochów: mnóstwo energii, radości, niezapomniane wrażenia. Niechcący udało mi się nawet zrobić życiówkę. Na mecie były emocje, popłakałam się ze wzruszenia – przyznała Dorota.
Marcin Lampart ocenił maraton jako dość trudny: - Trasa, jak dla mnie, jest bardzo wymagająca. Pierwsze 10 km to zwiedzanie wąskich i krętych uliczek starówki. Mnóstwo kibiców i zespołów muzycznych. Potem długie wybiegania do Classe i nad Adriatyk. Powrót fragmentem Starego Miasta. Wcale nie jest tak płasko – mówił.
- Organizacja typowo włoska, czyli totalny luz i wielki uśmiech. Zadziwiające w tym włoskim "porządku" jest to, że wszystko ostatecznie było na swoim miejscu. Parkingi, pakiety startowe, fajne koszulki, medal i makaron na mecie, prysznice i przebieralnie. Taka proza maratonu, ale wszystko na miejscu – wyliczał.
- Atmosfera fantastyczna, przed biegiem, w trakcie, jak i po. Międzynarodowe uśmiechnięte i nader rozmowne towarzystwo. Pogadanka z Paolo na 30tym km o, hmm, no o kobietach oczywiście, bezcenna – dodał ze śmiechem.
Wszystkie biegi ukończyło łącznie około 16000 zawodników. Królewski dystans pokonało 1963 biegaczy, półmaraton - nieco ponad 2500. Najwięcej osób wybrało bieg Good Morning Ravenna na dystansie 10,5 km. Dodatkowo odbyły się biegi rodzinne oraz bieg z psami.
Wyniki są dostępne TUTAJ.
KM