W Nowym Jorku wygrali Mary Keitany, Wilson Kipsang... i wiatr
Opublikowane w ndz., 02/11/2014 - 22:30
Już na kilka godzin przez rozpoczęciem 44. edycji maratonu w Nowym Jorku mówiło się głównie o wietrze. Był głównym tematem wiadomości telewizyjnych, martwili się nim korespondencji z trasy, którzy nie byli w stanie utrzymać notatek. Podmuchy spędzały sen z powiek organizatorom, dla których stało się jasne, że rekordu trasy nie będzie. I rzeczywiście rekord szybkości nie padł. Co więcej, była to najwolniejsza edycja od 1995 roku i rozgrywana w najniższej od tamtej pory temperaturze.
Paradoksalnie z takich warunków najbardziej cieszyli się zawodnicy. - Gdy tak wieje, szanse się wyrównują i nie można określić, kto wygra. Trzeba będzie biec taktycznie - powiedział przed biegiem telewizji ABC Meb Keflezighi, zwycięzca nowojorskiego klasyka z 2009 r., a przede wszystkim pierwszy Amerykanin na najwyższym stopniu podium tegorocznej edycji maratonu w Bostonie od 1983 roku.
Sytuacja na trasie biegu przypominała film akcji i trudno było nadążyć za częstymi zwrotami wydarzeń. Jako pierwsze wystartowały panie.
Początkowo na czele zwartej grupy znajdowały się Jelena Prokopcuka i Valeria Straneo. Tuż za nimi biegła Bezunesh Deba, jedna z faworytek wyścigu. Biegaczki na pozycji liderek często się zmieniały. Ok. 10. kilometra na prowadzenie wysunęła się Sara Moreira. Portugalka debiutowała na dystansie maratonu i nie była wymieniana w gronie faworytek, a jednak halowa mistrzyni Europy z Goeteborga na 3000m zdołała dwukrotnie wyprzedzić rywalki na trasie. Ostatecznie zajęła trzecie miejsce
- Byłam bardzo dobrze przygotowana i wierzyłam w siebie. Poza tym wczoraj były pierwsze urodziny mojego syna i chciałam wygrać dla niego. To był mój pierwszy maraton. Nigdy wcześniej nie przebiegłam tylu kilometrów - powiedziała Sara Moreira na konferencji prasowej.
Zwyciężczynią została Mary Keitany, dla której był to... najwolniejszy bieg w karierze. - Ciężko pracowałam na zwycięstwo. Cieszę się, że dzisiejszy dzień okazał się dla mnie szczęśliwy i wygrałam - powiedziała Keitany, która w Nowym Jorku wystartowała po raz trzeci. W 2010 i w 2011 była tu trzecia.
Także dla Wilsona Kipsanga był to najwolniejszy z 11 dotychczasowych maratonów. Były rekordzista świata z Berlina ukończył bieg w czasie 2:10:59. To najlepiej oddaje, w jakich warunkach pogodowych odbywał się maraton.
- Czułem się silny, bieg był bardzo przyjemny, chociaż wietrzny. Wszyscy staraliśmy się o jak najlepsze czasy, ale to po prostu nie było możliwe - powiedział Kipsang na konferencji prasowej po biegu, którym zapisał kolejną piękną kartę w historii rywalizacji na klasycznym dystansie, wcześniej wygrywając w debiucie także w Berlinie i Londynie.
W Nowym Jorku Kipsang, walcząc o wygraną w całym cyklu World Majors Marathon (musiał wygrać by zdobyć w sumie 600 000 dolarów premii) wyprzedził dwóch Etiopczyków. Drugi był Lelisa Desisa Benti 2:11:06, a trzeci Gebre Gebremariam 2:12:13, który chociaż był zadowolony z wyniku, to jednak po biegu przyznał, że nie czuł się dobrze i żałuje, że nie udało mu się biec szybciej.
IB