Warta Challenge, czyli biegacze na salonach Pałacu Biedrusko [ZDJĘCIA]
Opublikowane w sob., 17/01/2015 - 21:20
Niecodziennie zdarza się oglądać biuro zawodów w Pałacu, dlatego z pewną nieśmiałością przekroczyliśmy jego próg. Za drzwiami czekała na nas dość obszerna piwnica zaadoptowana na pomieszczenie restauracyjne. Wygodne drewniane krzesła, stoły z obrusami gotowymi na przyjęcie... biegaczy? Takie oto powitanie zafundowali nam dziś organizatorzy cyklu Warta Challenge.
Choć odległość zawodów od centrum Poznania, jest dość znaczna, przybywając tu, nie musicie się martwić chyba o nic, poza swoją formą. Było się gdzie ukryć przed chłodem, można było wypić za darmo kawę, herbatę – uwaga – nie w kubeczku jednorazowym, ale w najprawdziwszej filiżance. Pozwoliliśmy sobie ją nawet sowicie osłodzić. Jeśli bylibyście mocno zmarznięci, moglibyście przytulić się do pieca kaflowego z kominkiem. Słowem baza Warta Challenge była... klimatyczna!
Organizatorzy twierdzą, że wszystko to po to, by zawodnicy poczuli się jak w domu. My poczuliśmy się raczej jak w restauracji, ale nie zmienia to faktu, że było miło. Zawodnicy, który przyjechali tu z kibicującą rodziną, nie musieli się o nich martwić. Było tu ciepło, było gdzie wygodnie usiąść, gdzie wyjść na spacer. Do pełni szczęścia brakowało tylko placu zabaw, by maluchy mogły w nim przeczekać ok. 4 godzin na zawodnika biorącego udział w maratonie.
Odnieśliśmy także wrażenie, że startujący tu biegacze, też byli specyficznego typu. Nigdzie nie dało się wyczuć ducha zimnej rywalizacji, było wręcz przeciwnie, wszyscy sprawiali wrażenie nastawionych na fantastyczne biegowe wyzwanie w towarzystwie natury. Ci z Was, którzy czytali książkę Jeffa Gallowaya o bieganiu wymyśloną przez niego metodą, nazwali by ich „biegaczami” spełniającymi kryteria definicji zamieszczonej w tej książce.
Trasa zawodów, jak sama ich nazwa wskazuje biegnie wzdłuż Warty, wijąc się leśnymi drogami, na których wyznaczony jest rowerowy szlak turystyczny - Biedrusko - Poznań oraz ścieżka biegowa „Łysy Młyn”. Było bardzo przyjemnie, temperatura w okolicy 6 stopni Celsjusza i choć na początku lekko kropiło, deszcz ustał po około 30 minutach.
Ale czy startujący biegacze też to tak odbierali?
– Biegnę tu w ramach długiego wybiegania, ale nie tylko. Kiedyś mieszkałem w tych okolicach przez dwadzieścia lat. Nostalgia mnie tu przygnała. W poprzednich zawodach tego cyklu nie biegłem, bo o nich nie wiedziałem. Szkoda, że nigdzie nie trafiłem na informację o nich. Za to dziś jestem mocno podbudowany emocjami! – opowiadał nam Jacek.
– Pierwszy raz biorę udział w terenowym biegu tego typu. Lecę na połówkę, więc chciałoby się jakiś przyzwoity wynik uzyskać. Zakładam, że pobiegnę dość spokojnie, mimo to znając siebie, jak pobiegnę w tłumie to i tak wyjdzie szybciej niż zakładałem – zapowiada nam Paweł przed zawodami. – Myślę, że dziś jest fajna pogoda do biegania, nie powinno być bardzo ślisko i nie spodziewam się błota, powinno być przyjemnie – dodaje.