XIII Szóstka Pogorii
Opublikowane w pon., 15/05/2023 - 11:39
„Złoto wykuwa się w ogniu” takie hasło padło podczas oczekiwania na sobotni start i sądzę, że idealnie pasuje do warunków pogodowych.
A sobotni start to XIII Szóstka Pogorii organizowana przez stowarzyszenie Pogoria Biega. Biec co prawda nazywa się Szóstka ale do pokonania jest 5km i to na atestowanej trasie. O tej historii trzeba dlaczego trzeba już rozmawiać ze Stowarzyszeniem.
Po raz kolejny wracam do tej wyjątkowej imprezy. Jeśli śledzicie moje zmagania i relacje to już o tym pisałam. Jednak w tym roku dla mnie po raz pierwszy bieg na nowej strasie. Do tej pory trasa liczyła 2,5km- nawrotka i lecimy z powrotem. Od zeszłego roku na start musimy przejść 1km- bardzo przyjemną trasą koło zbiornika Pogoria III.
Pogoria Biega stworzyła wyjątkowy bieg w którym start jest indywidualny tzn zawodnicy startują kolejno po sobie w piętnastosekundowych odstępach. I pewnie się powtórzę ale myślę, że ten bieg zasługuje na TOP 3 biegów w Polsce- ze względu na formułę, organizację jaki i trasę.
Tak więc 13.05.2023 powitał nas pięknym słońcem i nie małym wiaterkiem (wśród naszej grupy morsującej Mors Hubertus krąży legenda, że gdziekolwiek nie pojawia się Irek Kwiatek to wieje wiatr i wiecie co? Coś w tym jest, bo był na biegu i wiało. PS Pozdrawiam gorąco Irku). Od godziny 9:00 biuro zawodów prężnie obsługiwało biegaczy. Wraz z mężem udałam się po odbiór nr startowego 89- oczywiście najlepszy rocznik. Start miałam zaplanowany między godziną 10 a 10:30 więc trzeba było z miarę szybko kierować się w jego stronę. Po raz kolejny- uwielbiam lokalne biegi, bo zawsze spotyka się całą masę znajomych. Również i my- W pogoni za duchem postanowiliśmy licznie wziąć udział w tej imprezie.
Na starcie spotykam Kingę i jej sympatycznego męża z Biegowej Kuźni. Pojawiają się również dwa Morsy- Paulina i Tomek aby kibicować biegaczom. Biegacze ustawiają się w kolejce do startu, oczywiście jest to zawsze okazja żeby jeszcze pogadać o tym co nas czeka. Start co 15 sekund więc i pora na mnie. Zakładam słuchawki zerkam na naszego Startera 3…2…1… i biegniemy!!! Ostatnie chwile w blasku aparatów, po drodze jeszcze szybka akcja przed kamerą duchowego ojca Tomka i już spokojnie można biec dalej. Znam tą trasę jak własną kieszeń, każdy kamyk, podbieg, kostkę, drzewo jednak zawsze mnie zachwyca. Pogoria o tej porze roku jest zniewalająca! Cała trasa była zabezpieczona przez wolontariuszy, idealnie oznaczona co 1km. Biegnie mi się rewelacyjnie, jasne wynik jest założony ale… tu po prostu dobrze się bawię. Dobra zaliczam lekkiego zgona na 4tym km ale w krzakach z aparatem czai się Tomek więc nie wypada odpuszczać. Ostatni km, już czuję zapach mety i gorący doping. Nogi zaczynają same nie nieść i przyspieszają. Wpadam na metę szczęśliwa jak zawsze a na mojej szyi zawisa przepiękny medal.
Kurczę to niby taki mały lokalny bieg ale taki fajny, że tak uwielbiam o nim pisać. Czas teraz na inne rzeczy i na dalsze przygotowania. Ciekawe co trener mi szykuje… Albo lepiej nie wiedzieć.
Buźka!!
Sandra Pawlik-Niedziela,
Ambasadorka Festiwalu Biegów