Zimowa moc przewyższeń
Opublikowane w pon., 20/12/2021 - 12:56
Często zdarza się tak, że biegacze rezygnują z zapisywania się na zawody, ponieważ za dużo jest na nich przewyższeń. Czyli w skrócie wchodzenia i schodzenia z górki. Niektórzy, wręcz przeciwnie. Szukają wyzwań lub/i punktów ITRA potrzebnych aby zapisywać się na prestiżowe zawody biegów górskich w kraju i na świecie. Im trudniejszy bieg, tym więcej pkt ITRA można uzyskać.
Miałem przyjemność wziąć właśnie udział w takim 18-19 grudnia. Winter Trail Małopolska 140km. Suma przewyższeń 7840. Limit czasowy 35 godzin.
Przy takich przewyższeniach na tylu kilometrach nie ma wiele okazji do biegania. Dlaczego? Stromość zbiegów w dół wyklucza bezpieczny bieg. W górę również niewiele osób jest w stanie podbiec. Do tego trudność wynikająca z zimowych warunków. Dlatego za ten bieg można było uzyskać aż 6pkt.ITRA. To jest największą jego zaletą.
Sam start był zlokalizowany w trudno dostępnej bazie wypoczynkowej Lubogosz niedaleko Mszany Dolnej. W pobliżu znajdują się parkingi, owszem, ale bez samochodu ciężko dostać się w takie miejsce na 1 w nocy. Kolejna niedogodność to, moim zdaniem, zbyt zawiła trasa. Kluczenie, zdobywanie tych samych szczytów od różnych stron powoduje wiele błędów wśród biegaczy. Zwłaszcza podczas biegu drugiej nocy z rzędu.
Czasem tzw.track wgrany do zegarka czy aplikacji biegowej również nie pomaga. Tutaj organizator na numerach startowych umieścił kolorami jakim szlakiem należy wchodzić i schodzić ze szczytów w kolejnych etapach. Szkoda tylko, że nie napisał o tym nigdzie. Jedni się domyślili, inni nawet nie zauważyli. Stąd pomyłki. Jednak taki schemat trasy był uzasadniony o czym zaraz napiszę. Zaletą były punkty żywieniowe skonstruowane w ten sposób aby te, najdłużej czynne, były w pomieszczeniach zamkniętych, chata na Obidowej oraz szkoła w miej.Rabka Zaryte (jednocześnie przepak).
Wszystkich było w sumie 6 ale 4 pierwsze potrzebne były tylko w dzień (niecały). Kolejne dwa były potrzebne od sobotniej nocy do następnego dnia, gdyż były podwójne. Moim zdaniem to genialne rozwiązanie również dla wolontariuszy. Pamiętajmy, że jest grudzień. To tłumaczy zawiłość trasy. Pierwszy punkt (szkoła) był jednocześnie piątym(80km) i ósmym (ostatni, 134km). Natomiast drugi (Obidowa) był szóstym (95km) i siódmym (111km).
Punkty były bardzo dobrze wyposażone (zupy, herbata, kawa, kanapki, izotonik, woda, owoce). Samo oznaczenie trasy było bardzo dobre (wiszące szarfy żółte z elementem odblaskowym). Zatem wymóg organizatora biegania wg kursu(tracka) czy to z telefonem i aplikacją czy z zegarkiem spowodowany był zawiłością trasy, a to wynikało z zapewnienia obiektów zamkniętych i ogrzewanych przez ok.30 godzin nie tylko biegaczom ale także wolontariuszom.
Do tego każdy zawodnik otrzymywał tzw.trackera. Małe urządzenie, które wysyłało sygnał GPS gdzie aktualnie znajduje się dany biegacz. Była to informacja, którą mógł śledzić każdy zainteresowany, znajomy, członek rodziny, przyjaciel. Warunki na trasie były trudne po zmroku (ranek, wieczór, noc). Czasem padał śnieg, była mgła. Wiał zimny wiatr.
Podłoże w niżej położonych miejscach było błotniste, wyżej był lód a następnie śnieg. Sam start z powodu restrykcji był skonstruowany tak, że najpierw odbywała się kontrola wyposażenia obowiązkowego, potem wydawanie pakietu startowego (numer z chipem i tracker) oraz przechodzenie na start. Na mecie oprócz medalu, były upominki, mi.czapka, bidon a do jedzenia zupa pomidorowa w stołówce. Świetny posiłek po tak długim i wyczerpującym biegu.
Na tak trudny technicznie zawody trzeba się porządnie przygotować, dlatego polecam tylko doświadczonym ultrasom. (Maciej Konarski. Fot. M. Konarski)