"Zupki z torebki smakowały jak jedzenie z najlepszej restauracji" Ambasador o Kieracie 2014 [ZDJĘCIA]
Opublikowane w pt., 30/05/2014 - 13:19
Coraz bliżej mety
Było prawie południe, a przed nami już bieg praktycznie po płaskim. Jak się okazało mieliśmy poodparzane stopy, był bardzo upalny dzień i raczej nie myśleliśmy o biegnięciu tego odcinka jak to na początku ambitnie zakładaliśmy, tylko zdecydowaliśmy się, że pokonamy go marszem.
Punkt 11. zlokalizowany w centrum miejscowości Słopnice osiągnęliśmy dosyć łatwo, natomiast z ostatnim mieliśmy problem z lokalizacją. Chyba już ogromne zmęczenie, nieprzespana noc i chęć dotarcia do mety dawały znać o sobie. Na tym odcinku zaczął również padać deszcz, co jeszcze bardziej wpłynęło na nasze samopoczucie. Wiedzieliśmy już jednak, że meta jest bardzo blisko i jak zawsze w takich momentach każdy mówił: "co zrobię i co zjem jak dotrę do końca".
Na mecie bardzo zmęczeni, z obolałymi nogami ale bardzo szczęśliwi zameldowaliśmy się z czasem 23:42:58. Tak więc nasz pierwszy Kierat przeszliśmy w mniej niż dobę.
Nauczka na przyszłość
Podsumowując uważam Kierat za bardzo dobrą imprezę. Jako nowicjusz wyniosłem kilka cennych lekcji z tej przygody. Do poprawy z mojej strony na pewno jest umiejętność sprawnego nawigowania oraz lepsze planowanie jedzenia (nie byłem przygotowany na dobę wysiłku, na szczęście po drodze był sklep w którym się zaopatrzyłem w prowiant). Noc była bardzo ciepła, także przygotowane cieplejsze ubranie nie było potrzebne.
Trasa poprowadzona była bardzo ciekawie i bardzo cieszę się, że od rana, kiedy pogoda była piękna, byliśmy praktycznie cały czas w górach. Natomiast gdy pogoda się popsuła – po południu – byliśmy już na płaskim terenie. Na mecie dowiedzieliśmy się, że według doświadczonych uczestników była to druga co do trudności trasa w 11-letniej historii Kieratu. Tym bardziej się cieszymy, że udało się nam go ukończyć i z niecierpliwością czekamy na kolejną edycję, w której po raz kolejny będziemy walczyć z tym wszystkim na co tak bardzo narzekamy jak mamy kryzysy.
Patryk Walawender, Ambasador Festiwalu Biegowego w Krynicy-Zdrój
fot. Jarosław Frąk, Patryk Walawender