Darek Laksa: „Na Saharze żyje się i biega wolniej”
Opublikowane w pt., 07/03/2014 - 10:10
Czy mieszkańcy Sahary nie patrzą na Europejczyków, którzy przyjeżdżają specjalnie, żeby biegać po pustyni, jak na wariatów?
Myślę, że w innym państwie by tak było. Sahara Zachodnia dalej walczy o uznanie autonomii. Zabierano nas na wycieczki do muzeum wojny, szpitala, szkoły. To, co tam zobaczyliśmy, konflikt w jakim znajduje się Sahara Zachodnia jest dużym problemem, a w Europie się o tym nie mówi. Widzieliśmy filmy z 2013 roku, na których kobiety były bite i maltretowane na ulicach przez marokańskich żołnierzy i rebeliantów, ludzi nie uznających Wolnej Sahary Zachodniej. To było dla nas największym szokiem. Teraz mamy konflikt ukraiński i wszyscy nagle zauważyli, że są wojny, a tam mają taką rzeczywistość od 35 lat.
Akurat w samej Smarze i miejscowościach, przez które wiodła trasa maratonu, konfliktów nie było (albo nie było na czas naszego pobytu), ale cały czas towarzyszyło nam wojsko i policja. Podczas maratonu także przy każdym z nas jechał wóz patrolowy. Myślę też, że do Sahary Zachodniej bardzo trudno przyjechać turystycznie, bo w Algierii skrajnie rygorystycznie podchodzą do wydawania wiz.
Przechodząc zatem do samego maratonu – jak wyglądała trasa? Napisałeś do nas po biegu w sms-ie, że „piasek, żwir, piasek, piasek….”. Na trasie jest cokolwiek innego?
Biegnie się po prostu po pustyni, głównie kamienisto-żwirowej, ale są też fragmenty piaszczyste. To nie jest piasek taki jak u nas, ma bardzo drobną frakcję i można się w nim naprawdę zakopać. Trasa wiodła taką serpentyną, łącząc trzy miasta i miejscowości. Ukształtowanie terenu… Cóż, cały czas albo pod górkę, albo z górki. Na półmetku zaczął mi uciekać prowadzący zawodnik, bo słabłem. Kiedy straciłem go z oczu, wokół była tylko prosta linia horyzontu i sam piasek. Za mną również nikogo nie było widać. Obok tylko wóz patrolowy. Dopiero na około 10 km przed metą zaczęli pojawiać się zawodnicy, którzy biegli na dystansie połowę krótszym, a start mieli z połowy dystansu maratonu.
Trudno się biega po piasku? Biegałeś już kiedyś po takim podłożu?
Jeśli chodzi o zawody, to pierwszy raz biegłem po piasku. Nie polecam tego, zwłaszcza na dystansie maratonu (śmiech). Do 30 km może to być fajna zabawa, ale potem podłoże i upał dają solidnie w kość.
No właśnie – upał. Jak zniosłeś taką zmianę klimatu?
28 stopni nie jest taką wysoką temperaturą, u nas też się zdarza. Ale w zetknięciu z profilem i podłożem trasy robi swoje. Wyniki są znacznie słabsze – na przykład zwycięzca uzyskał wynik 2:50, a jego rekord życiowy wynosi 2:28. Ja też pobiegłem prawie 30 minut gorzej od rekordu życiowego zrobionego na asfalcie. To pokazuje, jak ciężka była trasa.
Co było najtrudniejsze?
Ból. Od 30 kilometra skupiałem się na tym, żeby nie myśleć jak bardzo mnie wszystko boli. Pierwszy raz mi się zdarzyło, że klatka piersiowa, plecy i ręce bolały mnie bardziej niż nogi. Tuż przed metą zaczęły mnie łapać skurcze w nogach, ale nie było to tak dotkliwe jak bóle górnej partii mięśni. To bardzo wyczerpujący maraton.
Kiedy biegasz maratony w Polsce, mijasz miasta, domy, zmienia się widok… Na Saharze jest sam piasek. O czym się myśli podczas tak długiego biegu, kiedy nie ma na czym „zawiesić oka”?
To jest najgorsze. Wszystko wygląda tak samo! Nie da się tego porównać z polskimi maratonami. Na 30. kilometrze, poza odczuwanym zmęczeniem, wydawało mi się, że dopiero zaczynam, bo wszystko wyglądało tak samo jak na starcie. Na półmetku mijaliśmy jedną wioskę, gdzie kibicowali nam mieszkańcy. To była jedyna atrakcja na trasie. Poza tym cały czas wydawało mi się, że się nie poruszam i to dopiero początek.
Do tego trasa była oznaczona co 10 km, więc od jednego do drugiego znacznika dłużyło się strasznie. Na 5-6 km oderwaliśmy się w czwórkę od grupy i z każdym kilometrem oddalaliśmy się od siebie. Od półmetka biegłem właściwie sam i ta walka z samym sobą była trudna. Na szczęście miałem w głowie coś, co mi dodawało sił, a w zasadzie powodowało , że troszkę mniej bolało. Powtarzałem w myślach liczby 1604… To taki mój talizman. Pomagało.