Marcin Rudzki: „Nie zapominamy o Arturze Hajzerze”
Opublikowane w pt., 16/05/2014 - 09:51
Rozmowa z Marcinem Rudzkim, organizatorem Biegu dla Słonia. II edycja odbędzie się 27 czerwca w Parku Śląskim.
Skąd pomysł na zorganizowanie biegu ku pamięci kogoś, kto był himalaistą?
Odpowiedź na to pytanie nie jest łatwa. Pomysł „biegu” był chyba odpowiedzią na pewien stan psychiczny, która najłatwiej można określić takim pytaniem: czy już naprawdę nic nie można zrobić? I jak się z tym pogodzić? Co w tej tragicznej sytuacji zrobić? Z jednej strony bezsilność, a z drugiej... no właśnie niezgoda na to, by ot tak, mówiąc nieco metaforycznie, przejść obok. A dlaczego bieg? Z kilku względów.
Ten najbardziej prozaiczny, to organizacja - bieg na takim dystansie stosunkowo łatwo przeprowadzić, a podczas pierwszej edycji na działanie mieliśmy niespełna miesiąc. Do tego chcieliśmy by w tej imprezie mógł wziąć udział każdy. Nie chcieliśmy ograniczeń: zwody wspinaczkowe, maraton, czy rajd rowerowy w sposób naturalny zamykają imprezę przed jakąś grupą ludzi. A co do upamiętniania himalaisty biegiem... przecież w trakcie przygotowań do wyprawy, czy przy ogólnym treningu wspinaczkowym bieganie jest obecne jako trening aerobowy. Dowodem tego może być bardzo ekspresyjna relacja pióra Arura Hajzera po tym jak przebiegł maraton w Poznaniu. Polecam każdemu, trudno ukończyć lekturę...
Pierwsza edycja biegu to ogromny sukces…
Rzeczywiście, W pierwszej edycji biegu wzięło udział 1100 osób. To oficjalne dane z rejestracji. Przyznajemy się tutaj do pewnego niedociągnięcia. 1100 kart do rejestracji przygotowaliśmy, okazało się, że było ich za mało... Do tego w tym samym dniu sporo osób pobiegło w innych miastach w całej Polsce. Byli też tacy, którzy pobiegli za granicą między innymi w Berlinie, Londynie, czy w Peru.
Czy w tym roku bieg będzie miał taką samą formę czy będą jakieś zmiany?
W tym roku bieg będzie miał dokładnie taką samą formułę. Zmienimy tylko nieco detale by zadbać o atmosferę biegu, choć o to jesteśmy spokojni bo budują ją sami uczestnicy, a ta zeszłoroczna była po prostu magiczna.