Andrzej Puchacz o Polakach w MŚ w Biegach Górskich: „Wynik na miarę możliwości”
Opublikowane w śr., 11/09/2013 - 14:30
8 września na Jaworzynie Krynickiej rozegrano Mistrzostwa Świata w Biegach Górskich stylem anglosaskim. W zawodach wzięło udział 329 sportowców z 39 krajów. Najwięcej medali zdobyli Włosi. Na tle zagranicznych rywali Polacy wypadli bardzo dobrze. Menedżer reprezentacji Andrzej Puchacz jest zadowolony z postawy swoich podopiecznych.
Wyniki:
Seniorzy drużynowo
Seniorzy
Seniorki drużynowo
Seniorki
Juniorzy drużynowo
Juniorzy
Juniorki zespołowo
Juniorki
Jak Pan oceni występy Polaków w MŚ? Najwyższe miejsce to 9. lokata Dominiki Wiśniewskiej-Ulfik.
To jest wielki sukces Dominiki. Chyba na taki nie liczyliśmy. Owszem, mieliśmy nadzieję, ale realnie nie było ku temu podstaw. Ania Celińska [28. miejsce – red.] dopięła swojego celu na ten rok w Karkonoszach, gdzie zdobyła brązowy medal MŚ w Biegu Górskim Długodystansowym. Jej start na Jaworzynie był swoistą uprzejmością z jej strony w kierunku reprezentacji i Festiwalu Biegowego. Także dlatego, że nie lubi biegać stylem anglosaskim i nawet kiedyś ogłosiła, że więcej w takim biegu nie wystąpi. Słowa nie dotrzymała, ale to dobrze, bo dzięki temu, że pobiegła i osiągnęła naprawdę wartościowy wynik, drużyna była silniejsza.
Jak ocenia Pan występ seniorów?
49. miejsce Bartosza Karonia to bardzo dobra lokata. Najlepszy wynik zawodnika w historii jego startów na imprezach mistrzowskich rok temu był pod koniec ósmej dziesiątki. Bartosz to młody zawodnik, ma 21 lat, ale jest ambitny, zawsze przygotowany do zawodów. Tu ukłon w stronę jego trenera, nestora polskiego środowiska szkoleniowego Kazimierza Chechelskiego, który potrafi zaleźć za skórę, ale jest też skuteczny.
Byłem bardzo ciekawy występu Piotra Łobodzińskiego w mistrzostwach. Piotrek to specjalista od biegania po schodach, obecny lider Pucharu Świata w tej dyscyplinie. Wbrew temu, co się sądzi, uważam, że to bardzo ważna konkurencja. Jako geolog z wykształcenia powiem, że możemy traktować schody jako góry pochodzenia antropologicznego, stworzone przez człowieka. Takimi samymi górami są też hałdy, ale schody są znacznie bardziej przyjemniejsze. Kiedyś we Wrocławiu odbyły się zawody z wysoką nagrodą finansową, które zgromadziły czołówkę polskich sprinterów, czterystumetrowców. Ci drudzy mieli być faworytami. Tymczasem wygrali biegacze górscy. I Piotrek był wśród nich. Na Jaworzynie wypadł dobrze, bo to nie był jego główny start w tym roku.
Pozostali pobiegli na miarę swoich możliwości?
Daniel Wosik [82. miejsce na Jaworzynie - red.] zmaga się z przewlekłą chorobą, która uniemożliwia mu podejmowanie ekstremalnych wysiłków. Dlatego chwała mu za to, co zrobił.
Tadeusz Zblewski [91. miejsce – red.] przyjechał do Krynicy aż z Pomorza. Zawsze można na niego liczyć, więc bardzo chętnie umieściłem go w drużynie. Wynik mógł być lepszy, bo Tadek notował już dużo lepsze rezultaty w imprezach mistrzowskich, ale wiem, że zrobił wszytko, co mógł.
Kamil Jastrzębski [61. miejsce] starał się pobiec bardzo szybko, szybciej niż mógł. I zabrakło mu trochę sił w końcowym fragmencie trasy. On jest mistrzem Polski, bardzo mocnym mistrzem Polski, ale w Krynicy nie był w mistrzowskiej formie.
Piotr Czapla [77. miejsce], w ostatniej chwili dokooptowany do zespołu za Bartka Gorczycę, preferuje podbiegi. Być może dlatego zdecydował się na start, że tu był taki znaczący podbieg. Ale to tylko część historii, bo na Jaworzynie było trochę zbiegów. W mistrzostwach kraju było widać, że zbiegi to nie jest ulubiona sytuacja dla Piotrka. Ale nie powiem na niego złego słowa - zmienił swoje plany w ostatniej chwili i należy mu się podziękowanie za występ.
Jak ocenia Pan występ kobiet?
Wszystkim zawodniczkom i zawodnikom należy się podziękowanie. Marysia Cebo (55. lokata) biegała z zapaleniem zatok, nie wiem czy nie z gorączką, bo nie miałem okazji z nią porozmawiać.
Nasze juniorki to najmłodsze uczestniczki mistrzostw, najmłodsza ekipa spośród startujących [18. miejsce Magdaleny Dias, 25. Agnieszki Filipowskiej i 30. Edyty Bielec – red.]. Wszystkie mają dopiero 16 lat. Rok temu były młodziczkami, dziś są najlepszymi juniorkami w kraju. To cieszy i daje nadzieję, że będzie jeszcze lepiej.
Czy jest Pan zadowolony z wyniku juniorów?
Damian Sator [25. lokata w Krynicy – red.], który był niedawno blisko medalu ME juniorów, wystąpił w mistrzostwach wyłącznie na moje życzenie. Kwalifikacji nie miał, bo gdy one się odbywały, to startował w zawodach seniorskich i walczył o punkty i pieniądze dla swojego klubu. Mój wybór był słuszny, bo Damian był najlepszy z naszych biegaczy. A tego się nie spodziewałem. Liczyłem bardziej na Dawida Łaszczowskiego [32. lokata – red.]. Obaj zresztą wypadli bardzo dobrze. Jestem optymistą, jeśli chodzi o kolejne starty…
Piotr Jaśtal [44. miejsce], Krzysztof Jilek [50. miejsce] pobiegli na tyle, ile umieli.