Iron Run po górskim biegu
Opublikowane w sob., 06/09/2014 - 14:19
Bieg górski na dystansie 36 km, rozgrywany w ramach Iron Run nie był łatwy. Błoto i śliska trasa spowodowały, że na mecie często była potrzebna pomoc medyczna. Otarcia, zakrwawione kolana, rozbity nos i liczne kontuzje, to bilans nocnego biegu. Upadki stały się integralną częścią tego etapu.
To był bieg, którego uczestnicy Iron Runa obawiali się najbardziej i jak się okazało całkiem słusznie. Tym razem pierwszym na mecie wśród żelaznych biegaczy był Jarosław Gniewek, ale jego rozbity nos, krwawiący łuk brwiowy i liczne obtłuczenia mogą zaważyć na wyniku kolejnych biegów.
– Dużo zaryzykowałem. Taką miałem strategię, żeby wygrać z zawodnikiem z Ukrainy. Upadłem i trochę się pokiereszowałem, ale czuję się dobrze. – powiedział nam Jarek.
Drugim zawodnikiem tego etapu był Oskar Mika, który cały czas utrzymuje się w czołówce cyklu.
– To był najcięższy do tej pory etap. Bardzo się cieszę, że jestem drugi. Mam nadzieję, że z Jarkiem, to nic poważnego. Nie wiem, czy dam radę z nim powalczyć, ale chciałbym, żeby każdy miał równe szanse. – powiedział na mecie w Rytrze Oskar Mika.
Trzecie miejsce zajął Grzegorz Czyż.
Kilka godzin później Jarosław Gniewek i pozostali Iron Runnerzy znowu stanęli do rywalizacji. Tym razem wzięli udział w biegu na 10km.
– No może nie mam najpiękniejszej twarzy, ale nogi mam zdrowe i mogę biec. – powiedział Jarek, którego twarz wyraźnie nosiła ślady porannego upadku. Niedługo będzie jasne, czy rzeczywiście może walczyć o medale, po takim urazie.
IB