Dariusz Pawelec o odwołaniu Biegów Dookoła ZOO. "Nie mamy do nikogo pretensji"
Opublikowane w czw., 05/03/2015 - 09:20
Ta wiadomość spadła na biegaczy jak grom z jasnego nieba. Tegoroczne edycje Biegu Dookoła ZOO w Warszawie i Gdańsku zostały odwołane. O powodach takiej decyzji rozmawialiśmy z dyrektorem cyklu Dariuszem Pawelcem.
Stołeczna impreza od sześciu lat cieszyła się dużym zainteresowaniem. W ubiegłym roku pierwsza pula 1000 pakietów startowych w stolicy rozeszła się w 32 minuty! Nie mniejszym zainteresowaniem cieszył się ubiegłoroczny debiut imprezy na Pomorzu. Dlaczego zatem tegoroczne edycje nie dojdą do skutku?
Dariusz Pawelec: W tym roku planowaliśmy zmianę trasy. Były to zmiany spowodowane pewnymi ustaleniami z zarządcą Parku Praskiego. Chcieliśmy bardziej oprzeć się o Wybrzeże Helskie. I tu tkwi problem, bo gdy doszło do pożaru Mostu Łazienkowskiego, to cały ciąg ulic wzdłuż Wisły i dostępność do mostów została uznana za strategiczną i nie dostaliśmy zgody na przeprowadzenie trasy w sposób, który planowaliśmy.
Niestety nie mieliśmy już możliwości powrotu do starej koncepcji biegu i jesteśmy zmuszeni zawiesić imprezę. Półmaraton Warszawski sobie poradził, ale my nie jesteśmy w stanie przenieść ogrodu zoologicznego na drugą stronę Wisły...
Jak bardzo były zaawansowane prace nad biegiem?
Planowaliśmy dwa dystanse - 5 i 15 km. Czujemy duży żal, że biegi nie dojdą do skutku, ale - tak jak powiedziałem - nie mogliśmy wrócić do koncepcji z dystansem 5 km na starej trasie. Wiązało się to z wieloma rzeczami.
Szkoda nam tej imprezy, bo zawsze panowała tu fajna, rodzinna atmosfera. Organizowaliśmy ten bieg z sukcesem przez sześć lat. Pakiety startowe rozchodziły się jak świeże bułeczki. Wierzymy, że wrócimy z imprezą w przyszłym roku.
Czy będą jakieś roszczenia w stosunku do miasta?
Nie mamy do nikogo pretensji. Podjęliśmy decyzję świadomie. Uważam, że jeśli w Warszawie nie odbędzie się jeden bieg ze 130, które są tu rozgrywane w ciągu roku, to - przynajmniej teoretycznie - rynek biegowy i biegacze nie ucierpią. Oczywiście dla nas ten bieg był bardzo ważny.
Już za chwilę odbędzie się Orlen Warsaw Maraton, będą też inne wydarzenia i każdy gdzieś wystartuje. W tym roku nie pobiegamy po terenie ZOO. Taka jest rzeczywistość i trzeba się z tym pogodzić. Nie chcemy walczyć na siłę, żeby tylko bieg się odbył.
Zaskoczyły pana negatywne komentarze po odwołaniu imprezy?
Za długo organizuję biegi i siedzę w tym biznesie, żeby nie mieć wystarczająco grubej skóry na takie opinie. Jeszcze nie spotkałem się, żeby czyjaś praca nie spotkała się z krytyką. Liczyliśmy się „hejtem” w internecie. Większość komentarzy dotyczyła tego, że pakiety startowe były drogie. Wychodzi więc, że dobrze iż tego biegu nie ma, bo można zaoszczędzić i mieć więcej pieniędzy w kieszeni (śmiech).
Zresztą zawsze zupa będzie za słona, albo za słodka, koszulka brzydka, trasa „śmaka”. Mogliśmy się spodziewać krytyki tak czy siak.
A co z biegiem w Gdańsku?
Nie doszliśmy do porozumienia z dyrekcją ZOO. Sprawa była skomplikowana, bo sam dyrektor nas zapewniał, że bieg mu się podoba. Jednak miał wewnętrzną opozycję. Różne są sytuacje w firmach. Z tego co wiem, nie odbędzie się żadna impreza sportowa w sąsiedztwie gdańskiego ZOO, a były podchody m.in. pod zawody MTB.
Wracając do Warszawy. Myśli pan, że remont mostu i utrudnienia w ruchu mogą spowodować odwołanie kolejnych biegów w tym roku?
Na pewno wiele imprez ma spory problem. Półmaraton Warszawski musiał zmieniać trasę. Nie wiem czy już Orlen Warsaw Marathon ma zaakceptowaną trasę, jednak znając siłę tego maratonu nie powinni mieć problemu (z naszych informacji wynika że Ratusz odrzucił już kilka propozycji organizatorów OWM i prace nad trasą nadal trwają – red.). Zagrożony może być Półmaraton Praski i wszystkie imprezy, które rozgrywają się po prawej stronie Wisły, w pobliżu rzeki, bo będą musiały sporo się nagimnastykować. Sytuację może zmienić otwarcie drugiej linii metra. Tak naprawdę nie wiadomo jednak kiedy to nastąpi...
Rozmawiał Robert Zakrzewski