2. Półmaraton Gdańsk i niesforny GPS Ambasadora
Opublikowane w czw., 29/10/2015 - 13:31
Za pierwszym razem uczestnicy trochę narzekali na trasę. W tym roku została ona zmieniona, co najwyraźniej się spodobało się biegaczom. Zapisało się niecałe 4 000 osób, przebiegło ponad 3 300. Byłem wśród nich.
Relacjonuje Krzysztof Kolatzek, Ambasador Festiwalu Biegów
Do maratonu specjalnie się nie przygotowywałem, ale w pomorskich grupach biegowych wielu chciało pobić swoje rekordy życiowe i ciężko trenowali. W półmaratonie miały też wystać nasze lokalne gwiazdy sportu jak Adam Korol, Anna Rogowska, Marta Krawczyńska i Radek Dudycz. Marta chciała poprawić czas i wygrać w kategorii kobiet, a Radek pobić rekord Polski w swojej kategorii wiekowej - M40. Większość amatorów po prostu chciała się dobrze bawić jak zawsze uprawiając swoje wciągające hobby.
Ostatnie dni i treningi dla wielu to był gorący etap pracy, obawy o powodzenie realizacji planów. Ja zdeklarowałem się na strefę startową 1h50', ale zostałem zdopingowany przez znajomych. Obserwując ich pracę i zamierzenia, zmobilizowałem się by pobiec ile się da.
Na ostatnim treningu przed maratonem wstępnie się umówiłem z koleżanką Anią, że biegniemy razem poniżej 1h40'. Jeśli ktoś poczuje się lepiej lub gorzej, pobiegnie indywidualnie – postanowiliśmy.
W piątek przed imprezą dowiedziałem się, że kolega, z którym się spotkałem na Festiwalu Biegowym też przyjedzie na półmaraton. A dojazd do hali po pakiet startowy dla kogoś, kto nie zna miasta, jest trochę utrudniony - autobus bezpośredni jeździ tylko w dni pracujące. Zaproponowałem, że odbiorę pakiet w zastępstwie. Tak też zrobiliśmy. Spotkaliśmy się na starcie. Meta, odbiór pakietów i całą bazę imprezy zorganizowano w wielkiej hali Amber Expo, podzielonej na 3 części, co jest jej wielka zaletą - potrafi pomieścić praktycznie wszystkich pod dachem i bez względu na warunki atmosferyczne można tam przyjemnie spędzić czas przed i po biegu.
Jak na Ambasadora przystało, odbierając pakiet startowy polecałem Festiwal Biegowy. Większość biegaczy chyba stawiła się do południa. Na miejscu spędziłem kilka godzin.
Na hali zorganizowano małe expo, były rabaty, znajomi chyba nawet kupili nowe buty, a jeden z parnterów imprezy przygotował specjalna ofertę noclegowa dla ludzi z poza trójmiasta. Można było zapoznać się z metą i medalami, które czekały już na swoich właścicieli. Była też dmuchana zjeżdżalnia dla dzieci, by się nie nudziły, i ekrany na których relacjonowano przebieg rywalizacji. Wieczorem odbyło się spotkanie pacemaker'ów.
Sam pakiet startowy można było odebrać bez kolejek - dużo stanowisk, więc wszystko szło sprawnie. Prezentował się atrakcyjne - czarna torba z logo półmaratonu, koszulka, zestaw startowy, numer, chip, czekolada z naszej lokalnej fabryki Bałtyk oraz żel pod prysznic - też naszej regionalnego producenta Ziaja, baton białkowy i ulotki. Można było też wypróbować na miejscu izotonik dostępny w punktach serwisowych – jak dla mnie był za słodki. Ale unikam słodyczy, wiec może to tylko moje odczucia.
Wieczorem, wracając do domu rowerem szukałem drogi na skróty. Rozglądałem się za wydeptanymi ścieżkami, by rano szybciej się znaleźć na starcie. I znalazłem - 1,5 kilometra mniej do pokonania - zawsze cos.