W Gliwicach pokonali wakacyjne lenistwo [ZDJĘCIA]
Opublikowane w sob., 23/07/2016 - 18:01
W upalne sobotnie przedpołudnie wystartowała w Gliwicach siódma w tym roku edycja kultowego już cyklu biegowego, Gliwickiej Parkowej Prowokacji Biegowej. Na leśne ścieżki wylegli biegacze i kijkarze w każdym wieku. Najmłodsi uczestnicy nie skończyli jeszcze roku a trasę pokonywali na rękach rodziców albo w wózkach, najstarszy z biegaczy liczył sobie 78 lat.
Do wyboru jak zwykle były cztery dystanse, od piątki z hakiem do półmaratonu włącznie, więc każdy mógł znaleźć coś dla siebie. Skorzystała z tej okazji rodzina Wilszów. Nie pierwszy raz, Adam i Ewa oraz ich dwunastoletni syn Hubert są stałymi bywalcami gliwickiej imprezy. – Kto by to liczył, który to nasz start? Jesteśmy co miesiąc, zwłaszcza w tym roku. – powiedziała pani Ewa – Jest świetna atmosfera, dobra organizacja, są weseli ludzie, bardzo życzliwi. Dobrze się tutaj czujemy.
– Można wyjść z domu i pobiegać a nie siedzieć przed komputerem jak koledzy. – wyjaśnił Hubert. – Ja biegam zawsze 5 km – dodał, a tata uzupełnił: – Ja dziesięć. Różnie. Jesteśmy tu liczną grupą biegową i każdy wybiera dystans dla siebie. Staramy się startować w zawodach. Ostatnio biegamy półmaratony. Okazuje się, że przez półtora roku treningów można się dobrze przygotować do takich startów a nawet pokonać maraton.
– Wszyscy mówią, że cała Polska biega i to jest racja. I to jest fajne! Jak to mówią, jeszcze nikt nie żałował, że wyszedł na trening. No to jesteśmy! – żartowała pani Ewa. – Dzisiaj jest ciepło, ale na szczęście na trasie jest cień, więc można było przeżyć wysoką temperaturę i biegło się nawet dobrze.
– Dzisiaj, jak na tą pogodę udało mi się zrobić bardzo dobry czas. – cieszył się na mecie Marek Makowski - W tym roku jestem tu szósty raz. Zacząłem w ubiegłym i choć startowałem sporo, do statuetki brakło, nie załapałem się. W tym roku obiecałem sobie, że będę dziewięć razy. Tutaj jest świetna atmosfera i warto wracać. Poza tym lubię chodzić po trasach, które już kiedyś pokonałem, bo mogę sprawdzić czas i wiem, czy jestem szybszy czy wolniejszy. Poza tym tu jest bardzo sympatycznie, bez żadnego zadęcia. Trochę daleko mam z Tychów, ale co tam, warto!
Podobnego zdania są setki stałych bywalców Gliwickiej Parkowej Prowokacji Biegowej, wielka sportowa rodzina, która co miesiąc spotyka się przy herbatce. Tak, tak, słynna już gliwicka herbata nie traci swojej popularności nawet podczas upałów, kiedy gasi pragnienie jeszcze lepiej niż woda. Wodą natomiast ci, którzy już ukończyli zmagania spontanicznie polewają tych, którzy walczą dalej, by uzbierać 15 albo 21 km. Jak w rodzinie, w której wzajemna życzliwość pokonuje chęć rywalizacji i zdobycia wyższego miejsca za wszelką cenę.
KM