Wyprawa Augusta Jakubika: Watykan zdobyty
Opublikowane w śr., 16/10/2013 - 16:14
W Watykanie trwają przygotowania do audiencji generalnej u Franciszka I, ale zgromadzeni tam Włosi rozglądają się za polskim biegaczem. Wiadomość o tym, że ktoś mógł przebiec 1590km robi tu wrażenie. Ludzie podziwiają i nie dowierzają jednocześnie.
O 8.30 August Jakubik wbiegł na Plac Świętego Piotra. Po 24, przeważnie deszczowych, dniach dotarł na metę. Nie brakuje chętnych, żeby zrobić sobie z nim zdjęcie i upewnić się, że to się naprawdę udało.
Dzisiejszy dzień to właściwie symboliczny finał wyzwania, które rozpoczęło się 23 października w Rudzie Śląskiej. Szampan i gratulacje były już wczoraj, kiedy ekipa przybiegła do Rzymu. Ostatni etap to już tylko 14 kilometrów. Jakubik, ultramaratończyk, który już wcześniej przebiegł tę drogę w sztafecie, teraz powtórzył wyczyn i indywidualnie pokonał 1590 kilometrów. Koledzy z ekipy wspierali go, pomagali, wspólnie biegli wybrane odcinki tej biegowej pielgrzymki, ale większość trasy Jakubik przebiegł sam. Bez względu na warunki rozpoczynał swój bieg o 9.00 i kończył po 8-9 godzinach. W tym czasie pokonywał ok. 70 kilometrów, po górzystych terenach Słowacji, Austrii i Włoch. Chociaż wyzwanie było ekstremalne, w naszych regularnych relacjach próżno byłoby szukać skarg, oznak zmęczenia czy kontuzji. Dla Jakubika wyprawa była przeżyciem duchowym, dlatego nie zwracał uwagi na trudy tego przedsięwzięcia.
- Biegłem dla Jana Pawła II, żeby podziękować za pontyfikat. Papież cierpiał wiele lat, ja się męczyłem tylko 23 dni. Jestem szczęśliwy, że tego dokonałem. Spełniłem swoje wielkie marzenie - powiedział nam August Jakubik w Watykanie.
Słuchając o pięknych widokach w Alpach, spotkanych ludziach i ogromnej satysfakcji z pokonanej trasy, łatwo można było zapomnieć, jak niezwykłego wyzwania podjął się ten biegacz.
- Była to dla mnie bardzo pouczająca i ciekawa wyprawa. Przekonałem się, że człowiek może wiele osiągnąć. Na początku miałem wiele wątpliwości, ale okazało się, że można biegać każdego dnia 70, a nawet 80 kilometrów i nadal czuć się dobrze. To wszystko jest kwestią psychiki. Głowa jest w stanie dokonać rzeczy wielkich – podsumował swoją wyprawę August Jakubik, kilka minut po przybiegnięciu na metę.
IB