Michał Chmielewski o Festiwalu Biegowym i trwających w Paryżu igrzyskach olimpijskich

 

Michał Chmielewski o Festiwalu Biegowym i trwających w Paryżu igrzyskach olimpijskich


Opublikowane w śr., 31/07/2024 - 09:16

Intensywność Festiwalu Biegowego nie może się równać absolutnie z niczym - mówi Michał Chmielewski, znany dziennikarz sportowy i od wielu lat spiker Festiwalu Biegowego. - Każdy kto dociera do mety jest zwycięzcą. Festiwal Biegowy w Piwnicznej Zdroju to jednak również piękne góry i lasy, gdzie można wspaniale odpocząć. Z MIchałem Chmielewskim rozmawialiśmy jeszcze przed otwarciem igrzysk olimpijskich.

Z Paryża relacjonuje pan igrzyska olimpijskie. Które, spośród aż 329 wydarzeń poleciłby nam, widzom i słuchaczom?
Wydaje mi się, że program olimpijski jest tak szerokim tworem, tak bogata jest ta impreza, zresztą najlepszym potwierdzeniem jest ta liczba 329 że nie sposób wybrać jednego, trzech czy siedmiu wydarzeń wartych obserwacji. 

Z mojej perspektywy lekkoatletyka to jest ten moment, ten drugi tydzień igrzysk olimpijskich jest tym najważniejszym ponieważ zajmuję się nią na co dzień. Nie mniej jako fan sportu a do niedawna byłem tylko i wyłącznie fanem sportu pamiętam, że oglądałem właściwie każde wydarzenie olimpijskie. 

Bardzo podobało mi się przenoszenie na dyscypliny ze studia telewizyjnego, których nie oglądam na co dzień i to jest właśnie super okazja żeby zapoznać się ze sportami, które nie mają może takiej medialnej reprezentacji. 

Wioślarstwo, wspinaczka sportowa w której mamy bardzo duże szanse na medal w speedzie mam na myśli jedną z sióstr Kałuckich i przede wszystkim Aleksandrę MIrosław, tenis stołowy, jest tego całe mnóstwo. 

Nawet jak o tym mówię to prawdę mówiąc cieszę się na myśl, że te igrzyska po raz kolejny wracają, warto było na nie czekać właściwie o rok krócej niż zazwyczaj, no bo po trzech latach. I tak myślę, że jeżeli ktoś jest kibicem sportu generalnie to powinien wziąć urlop i wykupić wszystkie kanały czy też sprawdzić gdzie te igrzyska będą leciały. Ja zapraszam do Telewizji Polskiej żeby je oglądać. Będzie tam mnóstwo ciekawych transmisji właśnie w tych nieoczywistych dyscyplinach. Myślę, że to jest najpiękniejsze w Igrzyskach Olimpijskich.

Pozostając w Paryżu - w których dyscyplinach lekkoatletycznych Polki i Polacy mają największe medalowe szanse? I za kogo pan będzie trzymał kciuki?
Ja trzymam kciuki za wszystkich reprezentantów, w sumie 65 osób. Oczywiście część z nich do sztafet, części tej malutkiej nie zobaczymy w ogóle na bieżniach no bo taka rola rezerwowych. 

Marzy mi się powtórka z Tokio o którą będzie bardzo trudno czyli 9 medali wywalczonych przez przedstawicieli królowej sportu. Wśród największych szans, no bo trzeba sobie jasno powiedzieć że to będzie bardzo trudne, wśród największych szans oczywiście Wojtek Nowicki, który na razie ma stuprocentową skuteczność wracania z dużych imprez z medalami, to już jest jedenaście takich imprez z rzędu. 

Nigdy nie był na imprezie na której nie stanął na podium. Drugi taki typ to naturalnie Natalia Kaczmarek, która poprawiła rekord Polski Ireny Szewińskiej, zeszła poniżej czterdziestu dziewięciu sekund i ma trzeci wynik w tym roku na świecie co jest najlepszą legitymacją do tego, żeby można było mówić o niej jako o kandydatce do medalu co jednak nie będzie łatwe dlatego, że szesnaście dziewczyn w tym roku na świecie pobiegło poniżej granicy pięćdziesięciu sekund a to bardzo dużo. 

Poza tym liczę na finał Ewy Swobody, liczę na niespodziankę ze strony Pii Skrzeszowskiej, liczę na to, że Nowicki nie będzie jedynym polskim medalistą olimpijskim w rzucie młotem bo kto wie na co stać Anitę Włodarczyk. Ciekawi mnie występ sztafet, które nie są chyba tak mocne jak były trzy lata temu ale to nie oznacza, że nie stać ich na niespodziankę. 

Dla wielu czy też dla części tych zawodniczek będą to ostatnie igrzyska w roli zawodników, zawodniczek toteż pewnie fajnie byłoby się pożegnać dobrym akcentem pozytywnym jakimś zdarzeniem i wynikiem. Co poza tym? Ciekawi mnie występ naszych płotkarzy na sto dziesięć czyli Damiana Czykiera a przede wszystkim Kuby Szymańskiego, który jest w stanie moim zdaniem już w tym roku biegać na poziomie trzynaście dziesięć a takie wyniki medale olimpijskie już dawały.

Podczas trzech dni Festiwalu Biegowego, gdzie już we wrześniu wyczekujemy pana jako spikera, jest pan w stanie znaleźć ledwie kilka godzin na sen, mówiąc do mikrofonu po 15 godzin dziennie. Czy podczas igrzysk plan dnia ma pan równie intensywny?
Intensywność Festiwalu Biegowego nie może się równać absolutnie z niczym, choć przyznam szczerze, że biorąc pod uwagę czas dojazdu na areny to sport, taki telewizyjny, zwłaszcza lekkoatletyka, bywa wyczerpująca i nie wiem jak będzie na letnich igrzyskach dlatego, że jest to mój debiut. 

Wspominam zimowe z Pekinu gdzie jednak było powiedziałbym swobodniej niż na Festiwalu Biegowym jeżeli chodzi o pracę, ale z drugiej strony takie porównanie z lekkoatletyki samej nie olimpijskiej to Mistrzostwa Świata ostatnie halowe w Glasgow były naprawdę momentem dość wytężonej i ciężkiej pracy mimo, że trwały raptem trzy dni a wcześniej Budapeszt gdzie wspólnie z Aleksandrem Dzięciołowskim dzieliliśmy się rolą reportera i prowadzącego studio. 

No i przyznam szczerze, że przychodzi w trakcie takich wydarzeń moment w którym trzeba odpocząć. W Piwnicznej Zdroju są to piękne góry i lasy. Co jest takim miejscem na oddech w Paryżu dopiero się przekonam ale spokojnie po Paryżu będzie jeszcze na to chwila aby zebrać siły na Festiwal.

W jednej z rozmów o Festiwalu mówił pan, że szczególnie kibicuje tym, którzy docierają do linii mety w ostatniej chwili, tuż przed końcem limitu czasu, ostatecznie wygrywając z własnymi słabościami. Na tym również polega piękno sportu?
Bezsprzecznie na tym polega piękno sportu, że każdy kto dociera do mety jest zwycięzcą, chociaż w wydaniu amatorskim ta zasada jest trochę inna. W wydaniu takim zawodowym, wyczynowym to wiadomo, że każdy jedzie tam z marzeniami o wyniku, o medalu, o złocie, o chwale, splendorze i wielkich pieniądzach ale chciałbym podkreślić tutaj jedną rzecz, że nie wszyscy wrócą z medalami z Paryża, tak zwykle przecież bywa, że nie każdemu jest to dane ale każdy kto w ogóle zakwalifikował się na Igrzyska jest najlepszy w swoim fachu. 

I porównując tych zawodników teraz w Paryżu jest to naturalne, że ktoś jest lepszy, ktoś jest minimalnie słabszy ale ten poziom wśród każdego kto tam startuje jest szalenie wysoki i to są promile różnicy, które decydują o mistrzostwie. 

Więc pod tym względem doceniam wszystkich na tym polega właśnie piękno sportu, że ktoś wygrywa a ktoś przegrywa. W tym wydaniu amatorskim zwycięzcami są wszyscy, którzy decydują się podnieść z kanapy i zrobić coś ze swoim życiem dla zdrowia i dla takiego dobrego samopoczucia a wyniki są podejrzewam kwestią drugorzędną dla większości występujących w tych imprezach i uważam że to jest przepiękne. 

Dlaczego, pana zdaniem - biegając czysto amatorsko - tak wiele osób chce przyjechać choćby na Festiwal Biegowy? Spotkać innych biegających, porównać swe czasy, zmierzyć się z innymi? Więcej w tym wydarzenia towarzyskiego, czy sportowej rywalizacji?
Zacznijmy od tego, że te wszystkie imprezy biegowe, które odbywają się w całej Polsce na czele z Festiwalem Biegowym to jest po prostu dobra impreza i każdy kto lubi się ruszać, kto lubi trochę podróżować, zwiedzać różne nowe miejsca po prostu dostaje takie ukojenie i kolejną okazję do tego aby robić to co lubi, spędzić fajnie czas z ludźmi, którzy mają podobne zainteresowania i tam o tę imprezę, o ten klimat o taką przynależność moim zdaniem bardzo mocno chodzi ale też drugi aspekt jest taki, że nie porównujesz się może z innymi ale porównujesz się sam ze sobą. 

Dostajesz w takiej imprezie informację zwrotną gdzie jeszcze są braki, co jeszcze można lepiej zrobić, czy chcę być lepszy dla siebie, lepszy niż ja z przeszłości, lepszy niż mój rywal z którym tym razem przegrałem a innym razem wygram. 

Sądzę, że jest to kwestia drugorzędna a pierwszoplanową rolę odgrywa tutaj ta walka z samym sobą. I to w połączeniu z dobrym klimatem takich wydarzeń czyni je magnesem dla coraz większej mam nadzieję coraz większej liczby osób. Pamiętam jaki jest rekord frekwencji na Festiwalu Biegowym i chyba wszyscy chcemy aby te piękne czasy jeszcze kiedyś przyszły z nawiązką.

Jak pan sądzi - czy w popularyzacji, choćby rekreacyjnego biegania, mają obecnie swą rolę wspaniałe, polskie lekkoatletki?
Uważam, że bezsprzecznie mają swoją rolę polskie lekkoatletki, polscy lekkoatleci też choć zastanawiam się w jakim wymiarze to dotyczy dorosłych ludzi, którzy wiedzą już jednak że mając dwadzieścia pięć lat startując od względnego zera nie zostaną medalistami mistrzostw świata czy olimpijskimi czy jednak chodzi tutaj o takie propagowanie lekkoatletyki wśród dzieciaków. Jeżdżę po meetingach, po dużych zawodach w Polsce i tam gdzie pojawia się Ewa Swoboda, Natalia Kaczmarek, Pia Skrzeszowska tam są również dziewczynki i chłopcy z ich podobiznami na koszulkach. 

Pamiętam pierwszy raz widziałem to przy okazji Justyny Święty-Ersetic, gdzie kilkuletnia dziewczynka miała ją wydrukowaną na koszulce specjalnie przygotowanej na meeting pamięci Kamili Skolimowskiej. I to ujęło mnie ogromnie. Teraz też przypominając trochę casus memoriału Skolimowskiej powstał taki konkurs w którym zbierana jest dziecięca eskorta i należało odpowiedzieć na pytanie wideo dlaczego kochasz lekkoatletykę. I te dzieciaki odpowiadały w tak fantastyczny sposób, że jestem przekonany, że właśnie dzięki gwiazdom, dzięki tym nazwiskom i ich dokonaniom czeka nas dobra przyszłość w lekkoatletyce. 

Jakie to ma przełożenie na sport amatorski? Być może na swój sposób reklamowe, bo zakładam, że jeżeli ktoś występuje w ubraniach firmy x czy y to później fajnie jest nosić te same ubrania. Może to jest motywacja jedna z wielu jakie można czerpać. Jeżeli chodzi o samą realizację treningów to jednak sprinty a tutaj w ostatnich latach radzimy sobie nieźle w żeńskiej lekkoatletyce. 

Treningi, które realizują mistrzowie są właściwie nierealne do zrobienia przez amatorów ale tutaj jest jeszcze jedna kwestia mianowicie byli wyczynowi sportowcy. Mam tutaj na myśli chociażby Joannę Jóźwik, piątą biegaczkę na osiemset metrów z igrzysk w Rio która po zakończonej karierze pojawia się, nie wiem na stu, pięćdziesięciu imprezach biegowych w roku. Motywuje tych ludzi, dla nich to wiele znaczy. I taka rola sportowców, wielkich sportowców po zakończonych karierach jest chyba jeszcze ważniejsza niż gdy świecą przykładem będąc wyczynowcami na stadionie.

Moim zdaniem tylu uśmiechniętych ludzi na metr kwadratowy jak podczas Festiwalu, nie ma chyba nigdzie indziej na Ziemi. W bieganiu jest coś szczególnego, czy inne dyscypliny również dają aż tyle endorfin?
Myślę, że ta liczba uśmiechniętych na metr kwadratowy jest na Festiwalu wyjątkowa, to wynika oczywiście z Festiwalu również ale wynika też z tego, że bieganie samo w sobie jest proste. To jest jedna z najbardziej naturalnych form ruchu, która jest dostępna. Jeżeli ktoś podejmuje decyzję, że trzeba coś zmienić w swoim życiu i zacząć się ruszać to najczęściej jest to albo bieganie albo pójście na siłownię, dopiero potem jakieś bardziej skomplikowane konkurencje sportowe czy dyscypliny sportowe i to też sprawia, że ta masa, która jest w bieganiu to ona daje ten szczególny klimat, za co ja bardzo lubię i cenię biegi amatorskie, biegi uliczne czy też górskie i wszelkiego innego rodzaju. 

No ale byłbym kłamcą, gdybym powiedział, że jest to jedyna taka dyscyplina, która daje tyle endorfin no bo bardzo mocno rozwija się w Polsce w tej chwili chociażby triathlon czy amatorskie wyścigi rowerowe. Sam miałem okazję wziąć udział w jednym z takich wyścigów i z mojej perspektywy te endorfiny były porównywalne gdy kończyłem jeden ze swoich półmaratonów. W maratonie mi się nie udało może tam endorfiny będą większe. 

Wydaje mi się, że właśnie ta liczba uśmiechniętych na metr kwadratowy ona przede wszystkim wynika z masy i z takiego podejścia do tego co się robi bo domyślam się jednak, że w skokach narciarskich czy bobslejach liczba osób amatorsko czy rekreacyjnie uprawiających te dyscypliny jest kapkę, kapkę mniejsza. 

Sam pan zauważył na "X", że namnożyło się Michałów Chmielewskich wśród dziennikarzy sportowych. Jak się panu udaje być wciąż tym najbardziej lubianym i najbardziej rozpoznawalnym? 
Bardzo mi miło, ale to jest jednostkowa opinia. Mam nadzieję, że więcej osób też tak uważa, że to ja jestem tym naj. Chciałbym aby tak było, na to pracuję. Chociaż też proszę pamiętać, że rola dziennikarza jest niewdzięczna bo z jednej strony owszem jesteśmy blisko sportowców, przeżywamy z nimi te dobre chwile ale niekiedy też przeżywamy te gorsze i wtedy trudno jest niekiedy zrzucić tę maskę, nie maskę właściwie a twarz, tę twarz sympatycznego i uprzejmego gdy trzeba zadać trudniejsze pytanie, gdy pojawiają się jakieś kłopoty regulaminowe, pewnie wiecie o jakiego rodzaju kłopotach mówię i tutaj wtedy pojawia się kłopot.

A jeżeli chodzi o samo namnożenie Michałów Chmielewskich to faktycznie na tych dwóch w mediach się nie kończy dlatego, że w Polskim Komitecie Olimpijskim do niedawna, może nadal pracuje człowiek, który rozdaje sprzęt olimpijski zawodnikom. 

Dostawałem już telefony z pytaniem gdzie można się zgłosić po ciuchy na igrzyska. Ja nie wiedziałem, niestety o co chodzi. A w tej chwili jeszcze jeden Michał Chmielewski w Paryżu będzie naszym olimpijczykiem. Będzie występował w pływaniu. I tak się składa, że za nim zacznie się lekkoatletyka ja na tym pływaniu będę, więc dojdzie do szczytu Michałów Chmielewskich na francuskiej ziemi. Zapraszam. Fot. Pixabay, Tomasz Szwajkowski, Jacek Deneka

Polecamy również:


Podziel się:
kochambiegacnafestiwalu
kochambiegacwpolsce