ORLEN Warsaw Marathon: Rewanż na trasie handbike i zadowoleni uczestnicy 10 km [ZDJĘCIA]
Opublikowane w ndz., 13/04/2014 - 18:44
Wyścigiem zawodników na rowerach ręcznych (handbike) rozpoczął się drugi dzień Orlen Warsaw Maraton. Wózkarze wyjechali na trasę jeszcze przed 9:00.
Walka o najwyższe miejsca rozegrała się podobnie jak przed tygodniem w Poznaniu, pomiędzy Arkadiuszem Skrzypińskim i Rafałem Wilkiem. W stolicy Wielkopolski triumfował Rafał zyskując sekundę przewagi nad Arkadiuszem. W Warszawie również dzieliła ich sekunda. Tym razem jednak na korzyść Arkadiusza i to on ostatecznie zajął najwyższy stopień podium.
Tuż za linią mety doszło do wypadku. Handbike Rafała wjechał w zbyt blisko ustawioną platformę fotoreporterów. Wyglądało to dosyć poważnie, jednak ostatecznie zniszczeniom uległ jedynie sprzęt i według Rafała, przed kolejnym startem we Francji powinien już być sprawny (ZOBACZ).
Wkrótce po uczestnikach maratonu handbike, na mecie zaczęli się pojawiać finaliści biegu na 10 km. Trasę prowadzącą przez Trakt Królewski i Wybrzeże Kościuszkowskie najszybciej pokonał Martin Mukule. Na metę przybiegł po 29 minutach i 3 sekundach. - Jestem zadowolony z tego wyniku. Trasa na siódmym kilometrze była wyzwaniem. Tam jest stromo do góry i to mogło mieć wpływ na dodatkowe sekundy w moim wyniku - ocenił Kenijczyk.
Nie on jeden jednak miał powody by cieszyć się ze swojego wyniku.
- To nie jest mój sezon startowy i nie szykuję się do żadnych mistrzostw. Wystartowałem na 10 km, żeby nie zardzewieć. Udało mi się pobiec szybciej niż zakładałem. Swoje możliwości szacowałem na 38:00. Zrobiłem 37:40. Trasa była dość szybka, no może z wyjątkiem jednego podbiegu, ale musi być coś takiego na trasie, żeby trzeba było zwolnić. Wytrzymałem do końca tempo, jakie sobie narzuciłem. Jestem zadowolony z tego startu i cieszę się, że dużo ludzi pobiło swoje rekordy życiowe - powiedział nam Jerzy Skarżyński, góru polskich biegaczy.
Dobrze oceniła bieg nasza redakcyjna koleżanka Urszula Staniszewska, która debiutowała na dystansie 10 km. - Biegło się bardzo przyjemnie. Dystans minął nadspodziewanie szybko, może dlatego, że trasa była urozmaicona. Zbieg na Tamce był naprawdę fajny. Dodawał wiatru w skrzydła. Podobnie jak atmosfera. Kibice bili brawo i przybijali piątki - mówiła Ula, która być może już niedługo wystartuje w swoim pierwszym półmaratonie.
Szybka trasa i sprzyjająca pogoda ułatwiły uczestnikom 10-kilometrowego dystansu osiąganie zaplanowanego czasu, stąd na mecie przeważało zadowolenie z nowych rekordów życiowych.
IB
for. GR, Archiwum Arkadiusz Skrzypiński